Autorka tej książki używa nazwy kartofle,nie ziemniaki,ale jak się zwał..................... itd.
KARTOFLE NADZIEWANE GRZYBKAMI.podaje w oryginale.
Kartofle takie są smaczną potrawą na post.
Duże ,podługowate,kartofle oskrobać z łupy,opłukać czysto,pościnać wierzy,czyli pokrywki a wewnątrz ,wydrążyć łyżeczką do drążenia.Wszystko to co wydrążone ugotować i dodać dwie łyżki drobno usiekanych ,ugotowanych suszonych grzybków,łyżkę masła zasmażoną z cebulką,trochę pieprzu i soli ,,zielonej siekanej pietruszki i kopru,2 całe jaja i dwie łyżki smaku z grzybów.Farsz ten wymieszać razem i nadziawszy nim kartofle przykryć ,ściętymi wierzchołkami i ułożywszy na brytwannie,upiec w gorącym piecu około 1 godziny od czasu do czasu polewając łyżką masła.
.Potem ułożyć na metalowym półmisku i polać kwaśną śmietaną z pół łyżeczką mąki,posypać parmezanem i tartą bułeczką polać masłem, a gdy się zapieką wydać na stół.
Przyznam - pracowity to sposób podania kartofli,ale że jest smaczny ,w to wierzę.Autorka jednak nie podaje ilości kartofli.Sądząc po jajach chyba jest ich około 1 kg,albo więcej.Ale skąd wziąć podługowate?Owszem spotykam takie ,ale to nie te o które chodzi autorce.Takie podługowate ,to bardzo smaczne a teraz nie spotykane Almy.Ja je jeszcze pamiętam.Były kruche ..Kruche ,jednak jakoś wyszły z mody.
poniedziałek, 15 lutego 2016
Jestem o niespotykanej dla mnie porze,ponieważ nie wiem kiedy będę mogła być jutro.Także ,mam wyrzuty sumienia,że ostatnio dużo informacji podawałam związanych tylko z ogrodnictwem.Oczekujący na jakieś przepisy kulinarne maja prawo czuć się zawiedzeni.Także na okoliczność ,że pewna osoba z pewnością dobrze zorientowana w temacie,też uważa ,że powinniśmy jednak wracać do naszych ,polskich dań.Zgadzam się z tym od dawna.Próbowaliśmy wszystkiego co się da i diety śródziemnomorskiej i owoców morza itp i może czas odświeżyć stare sposoby serwowania dań.
No - to o ziemniakach,tylko o nich.Oczywiście ze starej książki kucharskiej,bardzo starej.A wybrałam przeznaczone na tę porę tj. na post.
No - to o ziemniakach,tylko o nich.Oczywiście ze starej książki kucharskiej,bardzo starej.A wybrałam przeznaczone na tę porę tj. na post.
Likwidacja starego ,zaniedbanego trawnika nie jest sprawą prostą.Często ,popełniając ogromny błąd działkowcy USIŁUJĄ, ten stary przekopać.No - i konia z rzędem temu ,kto po przekopaniu to wyrówna.A do siewu trawy gleba winna być równiutka jak przedwojenny stół.Tak, przedwojenny,bo one na pewno były równe.No - to czasem próbują zdjąć darninę co nie jest ani łatwe,ani proste a do tego jeszcze powstaje ,jednak zagłębienie i. pozostają też..............korzenie różnych chwastów,które przez nowo posiana trawę przejdą jak przez masło.Zaproponowałam taki sposób naprawy zachwaszczonego trawnika:.Sposób, dla cierpliwych.Trzeba bowiem poczekać na efekt.Pierwsze co zrobiliśmy,to koszenie. Miało miejsce w końcu kwietnia.Oczywiście za dwa tygodnie odrosły i chwasty i mizerna trawa.I wtedy cały trawnik dostał stosowną porcję preparatu....................,nawóz na trawniki z odchwaszczaczem.O ! miał obiekcje działkowicz."To co? ,to jeszcze będziemy zasilać te chwasty"?
Spoko,spoko,odparłam.Ten nawóz zasila tylko rośliny jednoliścienne,do których zalicza się m.in. trawę,a zawarty odchwaszczacz zabija rośliny wieloliścienne ,to jest właśnie chwasty.Ten zabieg powtarzaliśmy jeszcze dwukrotnie tj w czerwcu i lipcu.Było widać efekty,ale skoro tak bardzo był zaniedbany,to w roku następnym ,po pierwszym koszeniu dostał substratu torfowego,na 300,m 2, 5szt,10 litrowych worków.Zrobiono to tak:Po pierwszym koszeniu jak już wspominałam rozsypano niewiele,bo około pół kg mieszanki traw,równomiernie .Po tym rozsypano substrat torfowy,potem delikatnie zraszaczem ,rozpylającym mgłę podlano całość.Za 5 dni powtórzono tę czynność, to jest podlewanie bo akurat nie padał deszcz."A jak tam trawnik,"pytam czasem działkowca "."Jak ta lala odpowiada".A ja nie wiem jak wygląda ta lala.?
Co w dzisiejszym spotkaniu z Państwem chciałam przekazać?Chciałam przekazać jak można naprawić to co przez wiele lat zostało zaniedbane.Na ile mi się to udało niestety,nie wiem.Ten przykład ,tej działki to przykład bardzo zaniedbanej działki.Jak widać udało się naprawić.Co do nasadzeń drzew,działkowicz zdecydowany jeszcze nie jest.To jednak ,żaden problem,bo w przyszłości wystarczy zdjąć darninę ,robiąc koło, średnicy 1 m.W tym kole wzbogacić nieco glebę,przekopać i posadzić młode drzewko.
Spoko,spoko,odparłam.Ten nawóz zasila tylko rośliny jednoliścienne,do których zalicza się m.in. trawę,a zawarty odchwaszczacz zabija rośliny wieloliścienne ,to jest właśnie chwasty.Ten zabieg powtarzaliśmy jeszcze dwukrotnie tj w czerwcu i lipcu.Było widać efekty,ale skoro tak bardzo był zaniedbany,to w roku następnym ,po pierwszym koszeniu dostał substratu torfowego,na 300,m 2, 5szt,10 litrowych worków.Zrobiono to tak:Po pierwszym koszeniu jak już wspominałam rozsypano niewiele,bo około pół kg mieszanki traw,równomiernie .Po tym rozsypano substrat torfowy,potem delikatnie zraszaczem ,rozpylającym mgłę podlano całość.Za 5 dni powtórzono tę czynność, to jest podlewanie bo akurat nie padał deszcz."A jak tam trawnik,"pytam czasem działkowca "."Jak ta lala odpowiada".A ja nie wiem jak wygląda ta lala.?
Co w dzisiejszym spotkaniu z Państwem chciałam przekazać?Chciałam przekazać jak można naprawić to co przez wiele lat zostało zaniedbane.Na ile mi się to udało niestety,nie wiem.Ten przykład ,tej działki to przykład bardzo zaniedbanej działki.Jak widać udało się naprawić.Co do nasadzeń drzew,działkowicz zdecydowany jeszcze nie jest.To jednak ,żaden problem,bo w przyszłości wystarczy zdjąć darninę ,robiąc koło, średnicy 1 m.W tym kole wzbogacić nieco glebę,przekopać i posadzić młode drzewko.
Ja ,jak na tę działkę popatrzyłam,to bardzo mi się podobała.Wprawdzie pozarastana chwastami,ale na jej końcu usytuowany był domek murowany w zupełnie dobrym stanie.Jego wymiary to 4 x 5 x 3 m.To że był na końcu działki to dawało ogromne pole do zagospodarowania jej,do tego co przed domkiem.A przed samym domkiem rosły ,ale kiedyś,bo właśnie uschły drzewa owocowe "poprzeplatane" krzewami ozdobnymi typu bzy tj lilaki i jakieś inne nie do rozpoznania bo też były martwe.Cała działka ,poza tym poletkiem przed domem,miała trawnik.I tu określenia miała ,jest bardzo adekwatne,bowiem,niekoszony zachwaścił się niespotykanie.Ale o trawniku potem.Co jednak zrobić z tym miejscem przed domkiem?.Drzewa owocowe,nie mogą tam rosnąć ,bo już rosły i wyobrażam sobie ile szkodliwych patogenów pozostało po nich w glebie.-Podobnie ozdobne rośliny,też już były,razem z drzewami.Pozostaje tylko jedno ,zagonki z warzywami.Skrzywił się na tę moją propozycję działkowicz.Ale ,zapytałam............a szklarnia?,mogłaby tu stanąć szklarnia?Też nie był zachwycony,ale zmieniało się jego skrzywienie na uśmiech gdy moja propozycja okazała się nie tylko użyteczna ,ale w jakimś sensie czymś ozdobnym i niepowtarzalnym.
Po wykonaniu wyglądało to tak :Szklarnia przylegała do domku,który był swoim dłuższym bokiem" wystawiony" pod ;południe,pod słońce.Miała zatem spadek na jeden bok ,nie na dwa.Jej długość to 5 m, wysokość 3 m. [tyle ile mierzył domek],a potem spadek,spadek dachu ,aż do 50 cm licząc od ziemi i te 50 cm wysokości to przylegające do szklarni okna inspektowe,które otwierało się na zewnątrz ,by mieć do nich łatwy dostęp.Ale to nie wszystko.Otwierając te okna ,automatycznie wietrzyła się też szklarnia,choć było okienko w dachu też.W tych,kończących jakby szklarnie i z nią połączonych, [były 4 okna] 50 x 50 cm uprawiano w nich szczypior rzodkiewkę ,pietruszkę,sałatę ,stosując oczywiście,poza szczypiorem,zmianowanie.O ! plony ,były rewelacyjne,bo jakie miały być z taką piękną wystawą południową?A w części zasadniczej ,pomidory a czasem, ze dwie rośliny ogórka .Plonowały niezawodnie,bo w dzień słoneczny nagrzewał się mur domku,to jest jeden bok szklarni i ciepło to oddawał potem w nocy.I w zasadzie nie byłoby nic dziwnego w tym,gdyby nie fakt,że przy okazji wymiany okien w domku działkowicz zgodził się,by to okno które było w południowej ścianie i wychodziło na szklarnie zamienić na rozsuwane drzwi.Duże szerokie ,solidne,i rozsuwane i po rozsunięciu powstawało wejście do szklarni szerokości 2 metrów.Rodzina potem mówiła "tu pokój,a tam oranżeria,jak za cara"Doprawdy, było to coś niezwykle urokliwego.Drzwi zamykały się od strony pokoju na solidną zasuwę.Były też z jednego boku szklarni drzwi tzw.robocze,zamaskowane jaśminowcem posadzonym w rogu szklarni.Nie było osoby,której by się to rozwiązanie nie podobało.Kosztowało nieco,ale wiele prac działkowicz sam wykonał.Pozostał problem trawnika.I o tym teraz.
Po wykonaniu wyglądało to tak :Szklarnia przylegała do domku,który był swoim dłuższym bokiem" wystawiony" pod ;południe,pod słońce.Miała zatem spadek na jeden bok ,nie na dwa.Jej długość to 5 m, wysokość 3 m. [tyle ile mierzył domek],a potem spadek,spadek dachu ,aż do 50 cm licząc od ziemi i te 50 cm wysokości to przylegające do szklarni okna inspektowe,które otwierało się na zewnątrz ,by mieć do nich łatwy dostęp.Ale to nie wszystko.Otwierając te okna ,automatycznie wietrzyła się też szklarnia,choć było okienko w dachu też.W tych,kończących jakby szklarnie i z nią połączonych, [były 4 okna] 50 x 50 cm uprawiano w nich szczypior rzodkiewkę ,pietruszkę,sałatę ,stosując oczywiście,poza szczypiorem,zmianowanie.O ! plony ,były rewelacyjne,bo jakie miały być z taką piękną wystawą południową?A w części zasadniczej ,pomidory a czasem, ze dwie rośliny ogórka .Plonowały niezawodnie,bo w dzień słoneczny nagrzewał się mur domku,to jest jeden bok szklarni i ciepło to oddawał potem w nocy.I w zasadzie nie byłoby nic dziwnego w tym,gdyby nie fakt,że przy okazji wymiany okien w domku działkowicz zgodził się,by to okno które było w południowej ścianie i wychodziło na szklarnie zamienić na rozsuwane drzwi.Duże szerokie ,solidne,i rozsuwane i po rozsunięciu powstawało wejście do szklarni szerokości 2 metrów.Rodzina potem mówiła "tu pokój,a tam oranżeria,jak za cara"Doprawdy, było to coś niezwykle urokliwego.Drzwi zamykały się od strony pokoju na solidną zasuwę.Były też z jednego boku szklarni drzwi tzw.robocze,zamaskowane jaśminowcem posadzonym w rogu szklarni.Nie było osoby,której by się to rozwiązanie nie podobało.Kosztowało nieco,ale wiele prac działkowicz sam wykonał.Pozostał problem trawnika.I o tym teraz.
"Gdzie swawola panuje ,tam niewinność szwankuje .".Nie,nie, ja nic przez to przysłowie nie chciałam przekazać.Ot - tak tylko napisałam sobie na okoliczność wczorajszego dnia.
Świętowanie się skończyło,zatem..............do roboty.
Kiedyś spotkały się dwie kobiety i jedna z nich,z pewnością zapytana,co u niej słychać odparła".Wszystko dobrze się ułożyło,bo wreszcie una pracuje a un robi."autentyczne.Una.........czyli ja ,nie wiem czy pracuje,czy robię?
Teraz zaczynam pracę,chyba jednak.Była sobie pewna zaniedbana działka.Nie uprawiana przez trzy lata.Użytkownik nowy, wielce zmartwiony stwierdził.............." z tego chyba już nic nie da się zrobić".
Świętowanie się skończyło,zatem..............do roboty.
Kiedyś spotkały się dwie kobiety i jedna z nich,z pewnością zapytana,co u niej słychać odparła".Wszystko dobrze się ułożyło,bo wreszcie una pracuje a un robi."autentyczne.Una.........czyli ja ,nie wiem czy pracuje,czy robię?
Teraz zaczynam pracę,chyba jednak.Była sobie pewna zaniedbana działka.Nie uprawiana przez trzy lata.Użytkownik nowy, wielce zmartwiony stwierdził.............." z tego chyba już nic nie da się zrobić".
niedziela, 14 lutego 2016
Tylko na momencik na maciupenieńki momencik.Bo święto było ,ale się skończyło.Zadzwonił ktoś do drzwi. Pytam - "kto tam"................."tu rzeczywistość! jutro poniedziałek .Włącz wiadomości'.Zobacz co tam słychać na świecie.Ot - i po świętowaniu.
Ale skoro już tu jestem to:
W mieszkaniu dzwoni telefon.
Słuchawkę podnosi ojciec trzech dorastających córek
i słyszy jak ktoś ciepłym barytonem pyta:
-To ty żabciu?
- Nie ,tu właściciel stawu.
Ale skoro już tu jestem to:
W mieszkaniu dzwoni telefon.
Słuchawkę podnosi ojciec trzech dorastających córek
i słyszy jak ktoś ciepłym barytonem pyta:
-To ty żabciu?
- Nie ,tu właściciel stawu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)