poniedziałek, 15 lutego 2016

Ja ,jak na tę działkę popatrzyłam,to bardzo mi się podobała.Wprawdzie pozarastana chwastami,ale na jej końcu usytuowany był domek murowany w zupełnie dobrym stanie.Jego wymiary to 4 x 5  x 3 m.To że był na końcu działki to dawało ogromne pole do zagospodarowania jej,do tego co przed domkiem.A przed samym domkiem rosły ,ale kiedyś,bo właśnie uschły drzewa owocowe "poprzeplatane" krzewami ozdobnymi typu bzy tj lilaki i jakieś inne nie do rozpoznania bo też były martwe.Cała działka ,poza tym poletkiem przed domem,miała trawnik.I tu określenia miała ,jest bardzo adekwatne,bowiem,niekoszony  zachwaścił się niespotykanie.Ale o trawniku potem.Co jednak zrobić   z tym miejscem przed domkiem?.Drzewa owocowe,nie mogą tam rosnąć ,bo już rosły i wyobrażam sobie ile szkodliwych patogenów pozostało  po nich w glebie.-Podobnie ozdobne rośliny,też już były,razem z drzewami.Pozostaje tylko jedno ,zagonki z warzywami.Skrzywił się na tę moją propozycję działkowicz.Ale ,zapytałam............a szklarnia?,mogłaby tu stanąć szklarnia?Też nie był zachwycony,ale zmieniało się jego skrzywienie na uśmiech gdy moja propozycja okazała się nie tylko użyteczna ,ale w jakimś sensie czymś ozdobnym i niepowtarzalnym.
Po wykonaniu wyglądało to tak  :Szklarnia  przylegała do domku,który był  swoim dłuższym bokiem" wystawiony" pod ;południe,pod słońce.Miała zatem spadek na jeden bok ,nie na dwa.Jej długość to 5 m, wysokość 3 m. [tyle ile  mierzył domek],a potem spadek,spadek dachu ,aż do  50 cm licząc od ziemi i te 50 cm wysokości to przylegające do szklarni  okna inspektowe,które  otwierało się na zewnątrz ,by mieć do nich łatwy dostęp.Ale to nie wszystko.Otwierając te okna ,automatycznie wietrzyła się też szklarnia,choć było okienko w dachu też.W tych,kończących jakby szklarnie i z nią połączonych, [były 4 okna] 50 x 50 cm uprawiano  w nich szczypior rzodkiewkę ,pietruszkę,sałatę ,stosując oczywiście,poza szczypiorem,zmianowanie.O ! plony ,były rewelacyjne,bo jakie miały być z taką piękną wystawą południową?A w części zasadniczej ,pomidory  a  czasem, ze dwie rośliny ogórka .Plonowały niezawodnie,bo w dzień słoneczny nagrzewał się mur domku,to jest jeden bok szklarni i ciepło to oddawał potem w nocy.I w zasadzie nie byłoby nic dziwnego w tym,gdyby nie fakt,że przy okazji wymiany okien w domku działkowicz  zgodził się,by to okno które było w południowej ścianie i wychodziło na szklarnie zamienić na rozsuwane drzwi.Duże szerokie ,solidne,i rozsuwane i po rozsunięciu powstawało wejście do szklarni szerokości 2 metrów.Rodzina potem mówiła "tu pokój,a tam oranżeria,jak za cara"Doprawdy, było to coś niezwykle urokliwego.Drzwi zamykały się od strony pokoju na solidną zasuwę.Były też z jednego boku szklarni drzwi tzw.robocze,zamaskowane jaśminowcem posadzonym  w rogu szklarni.Nie było osoby,której by się to rozwiązanie nie podobało.Kosztowało nieco,ale wiele prac  działkowicz sam wykonał.Pozostał problem trawnika.I o tym teraz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz