Często tchórz,tchórza nastraszy. [polskie ]
Skoro już się topisz,nie męcz się w płytkiej wodzie.[[bułgarskie ]
W 1945 r. o tej porze odkopywano w Berlinie bunkier w którym schował się pozornie silny ,bo pyskaty wódz ,III Rzeszy,tej Rzeszy która miała trwać tysiąc lat ,a przetrwała zaledwie dwanaście. Schować się ,to jest ważne,by się schować!!!.Jest jeszcze takie przysłowie :"Dłużej klasztora jak przeora ".Gdyby jednak przeor brał to pod uwagę - ale gdzie tam.
Czemu dziś to mi się przypomniało - nie wiem.
A ma być o agreście :........................
wtorek, 22 maja 2018
poniedziałek, 21 maja 2018
Jestem w stanie zrozumieć te osoby,które nie uprawiają na działce drzew owocowych,ale krzewy owocowe ? Czemu nie krzewy owocowe,są przecież łatwiejsze w uprawie od drzew i prowadzenie ich nie jest trudne i dostęp do nich łatwy i to zarówno z powodu cięcia pędów jak i zbioru owoców.
I czerwone i białe porzeczki owocują na pędach starszych niż porzeczki czarne,co oznacza,że odmładzamy je mniej intensywnie.Generalnie ; w krzewie winny być pędy jednoroczne,dwuletnie trzyletnie i czteroletnie.Nie oznacza to jednak,że krzew ma być bardzo zagęszczony ,bo powszechnie wiadomo,że luźny krzew da dorodniejsze owoce.Moja czerwona porzeczka miała grona dochodzące do długości 20 cm.O !- jakże to bolało mojego
sąsiada Stefana....................do czasu jednak,do czasu .Pod moje dyktando wykonał prześwietlenie krzewów po zbiorze owoców, ze szczególnym uwzględnieniem pędów pokładających się na ziemi i na wiosnę sypnął pod każdy krzew około 3 szklanek sproszkowanego obornika bydlęcego .Gdy krzewy zaowocowały cieszył się jak dziecko z długości gron owocowych.
"Stefciu !- a chcesz być lepszy ode mnie?" "Akurat - ty się na zgodzisz ,już to widzę."
Ale zgodziłam się ,a co mi tam.Poradziłam by kupił dwa krzewy porzeczki czerwonej i po posadzeniu pozostawił w każdym tylko jeden pęd i przywiązał go do tyczki bambusowej,ten sposób wymaga jednak dwukrotnego cięcia przyrostów ,na wiosnę i pod koniec czerwca,lub w lipcu.
To dopiero była rewelacja i nareszcie był lepszy w tym temacie.
I czerwone i białe porzeczki owocują na pędach starszych niż porzeczki czarne,co oznacza,że odmładzamy je mniej intensywnie.Generalnie ; w krzewie winny być pędy jednoroczne,dwuletnie trzyletnie i czteroletnie.Nie oznacza to jednak,że krzew ma być bardzo zagęszczony ,bo powszechnie wiadomo,że luźny krzew da dorodniejsze owoce.Moja czerwona porzeczka miała grona dochodzące do długości 20 cm.O !- jakże to bolało mojego
sąsiada Stefana....................do czasu jednak,do czasu .Pod moje dyktando wykonał prześwietlenie krzewów po zbiorze owoców, ze szczególnym uwzględnieniem pędów pokładających się na ziemi i na wiosnę sypnął pod każdy krzew około 3 szklanek sproszkowanego obornika bydlęcego .Gdy krzewy zaowocowały cieszył się jak dziecko z długości gron owocowych.
"Stefciu !- a chcesz być lepszy ode mnie?" "Akurat - ty się na zgodzisz ,już to widzę."
Ale zgodziłam się ,a co mi tam.Poradziłam by kupił dwa krzewy porzeczki czerwonej i po posadzeniu pozostawił w każdym tylko jeden pęd i przywiązał go do tyczki bambusowej,ten sposób wymaga jednak dwukrotnego cięcia przyrostów ,na wiosnę i pod koniec czerwca,lub w lipcu.
To dopiero była rewelacja i nareszcie był lepszy w tym temacie.
Msza trwała długo,bardzo długo,tak mi się wydawało .Wreszcie ! - koszyk pełen jedzenia i kilka butelek kompotu z rabarbaru,na który w Rudzie mówiono rumbarbar.Słońce przygrzewało jak w lipcu zatem wybraliśmy miejsce pod olchą ,tuz przy rzece Ner ,a płynęła w nim woda czysta jak kryształ,do tego stopnia,że były w niej raki,a raki żyją tylko w wodzie I klasy czystości.
Wreszcie mama rozpakowała jedzenie i zrobiła kanapki.Były przepyszne .Jedne z masłem i jajkiem na twardo i szczypiorkiem,a drugie z kotletami mielonymi.No !- te były wyśmienite.Na koniec placek,to jest takie duże i wysokie drożdżowe ciasto z kruszynką.Szczęście moje nie miało granic.
Nie wiem czemu tak mi się zebrało na wspominki ?Może dla tego,że maj,a może dla tego,że wtedy pierwszy raz jadłam też kotlety mielone i przez pewien czas myślałam,że te kotlety,to jest wałówka ,a może z powodu pysznego ciasta ?.....................nie wiem.
Wreszcie mama rozpakowała jedzenie i zrobiła kanapki.Były przepyszne .Jedne z masłem i jajkiem na twardo i szczypiorkiem,a drugie z kotletami mielonymi.No !- te były wyśmienite.Na koniec placek,to jest takie duże i wysokie drożdżowe ciasto z kruszynką.Szczęście moje nie miało granic.
Nie wiem czemu tak mi się zebrało na wspominki ?Może dla tego,że maj,a może dla tego,że wtedy pierwszy raz jadłam też kotlety mielone i przez pewien czas myślałam,że te kotlety,to jest wałówka ,a może z powodu pysznego ciasta ?.....................nie wiem.
Ach ! - te majówki.My ,dzieci nie wiedzieliśmy,że coś takiego istnieje, ze można zabrać ze sobą jedzenie i je zjeść na łące i że to będzie prawdziwy chleb,bo jak zapytałam mamę gdy dane mi było spróbować pierwszego innego chleba .............." a co to jest ?" otrzymałam odpowiedź ................" to jest prawdziwy chleb "."To już teraz zawsze taki będzie ?" - nie dowierzałam. Zawsze ! - hurra ! zawsze cieszyłam się.
Gdy już było wiadomo,że wojna skończona ,że nikt w nocy nie będzie łomotał do drzwi,że można spać spokojnie i że chleb,że jest go do woli i że wolno krzyczeć [ podczas okupacji nie było wolno ] i już nie pamiętam jakie inne radości spotykały nas codziennie.
A do tego................jeszcze majówka ."Jutro tj. w niedzielę zaraz po mszy idziemy na majówkę"................zakomunikował ojciec tonem nie znoszącym sprzeciwu."To dobrze,że wcześniej o tym mówisz ,przecież muszę przygotować wałówkę na cały dzień," stwierdziła mama."A co to jest wałówka " - spytałam."Zobaczysz jutro "- otrzymałam odpowiedź.
Całą noc nie spałam ,bo co to jest ta wałówka ?
Gdy już było wiadomo,że wojna skończona ,że nikt w nocy nie będzie łomotał do drzwi,że można spać spokojnie i że chleb,że jest go do woli i że wolno krzyczeć [ podczas okupacji nie było wolno ] i już nie pamiętam jakie inne radości spotykały nas codziennie.
A do tego................jeszcze majówka ."Jutro tj. w niedzielę zaraz po mszy idziemy na majówkę"................zakomunikował ojciec tonem nie znoszącym sprzeciwu."To dobrze,że wcześniej o tym mówisz ,przecież muszę przygotować wałówkę na cały dzień," stwierdziła mama."A co to jest wałówka " - spytałam."Zobaczysz jutro "- otrzymałam odpowiedź.
Całą noc nie spałam ,bo co to jest ta wałówka ?
Witaj nam maiczku ,ze skowronkiem w gaiczku. [ polskie]
Tak mi przykro,tak bardzo przykro,bo to co piękne "ubywa ".wybywa " i to za sprawą człowieka,głupiego,nieprzewidywalnego człowieka.Słowika nie słyszałam już od lat,ale gdzie ma śpiewać ,skoro gaiczki są wycinane.
Wody w maju stojące,szkody przynoszą łące. { polskie ].
A nawet łąki ? Gdzież te łąki ? By je spotkać trzeba udać się daleko,daleko za miasto.
A ja miałam je tuż, tuż,choć mieszkałam w mieście.Raptem było to około 500 m.,bo w Rudzie Pabianickiej, [ dzielnicy Łodzi ] do łąk i do rzeki Ner było blisko z każdego domu,że już nie wspomnę o Stawach Stefańskiego [nieco dalej ] ,ale jaki tam ogrom wody ,na pływanie i na żaglówki .W latach tuż powojennych pozostawało tylko pływanie.Żaglówki znane były jedynie te na obrazkach.
Tak mi przykro,tak bardzo przykro,bo to co piękne "ubywa ".wybywa " i to za sprawą człowieka,głupiego,nieprzewidywalnego człowieka.Słowika nie słyszałam już od lat,ale gdzie ma śpiewać ,skoro gaiczki są wycinane.
Wody w maju stojące,szkody przynoszą łące. { polskie ].
A nawet łąki ? Gdzież te łąki ? By je spotkać trzeba udać się daleko,daleko za miasto.
A ja miałam je tuż, tuż,choć mieszkałam w mieście.Raptem było to około 500 m.,bo w Rudzie Pabianickiej, [ dzielnicy Łodzi ] do łąk i do rzeki Ner było blisko z każdego domu,że już nie wspomnę o Stawach Stefańskiego [nieco dalej ] ,ale jaki tam ogrom wody ,na pływanie i na żaglówki .W latach tuż powojennych pozostawało tylko pływanie.Żaglówki znane były jedynie te na obrazkach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)