sobota, 23 maja 2015

Moją działkę urządzałam od zera w połowie lat 70 ątych.Było to puste pole po dużym gospodarstwie.Przez wiele lat na mojej działce były ,lub bywały różne zwierzęta.Spotykałam,szczególnie rano,bażanty,kuropatwy,zające i ogromną ilość najprzeróżniejszych ptaków.A wróble miały gniazda w różnych zakamarkach domku.Przyfruwały,kosy ,drozdy ,a w  domkach zawieszonych na drzewach  przychodziły na świat sikory.W maju klaskały słowiki w górze" wisiały" nad działką i śpiewały skowronki,a u sąsiada Stefana w oczku wodnym,były ryby i żaby .Bardzo pożyteczne te żaby bo gdy z kijanek zamieniły się w dorosłe osobniki,"rozchodziły się" po wszystkich działkach i zjadały ogromne ilości ślimaków.A dziś? ..........próżno byłoby szukać którychkolwiek  z wymienionych zwierząt.Ostatnie wróble były 4.lub 5 lat temu.Smutno m,.ale może to taki dziś dzień?Proszę mi wybaczyć,postaram się jutro być weselsza.
Kleszcze,to plaga posuwająca się w głąb miast.A na działkach,jeżeli jeszcze ich nie ma,to niebawem będą.Nie, nie chcę siać defetyzmu,wystarczy,że dziś jest pochmurno,mżawkowo  i zimno,przynajmniej w Łodzi,nie wiem jak gdzie indziej.Ale dla czego tak się dzieje? i nie chodzi mi o pogodę ,a o kleszcze.Czemu aż taką stają się plagą?.Przyczyny poważne są dwie,no i jeszcze  kilka mniej poważnych,ale wszystkie prowadzą do smutnego stwierdzenia.Nie ma małych ptaków,:wróbli,sikorek itp.Nie ma ich bo im zaszkodziło im GMO.Genetycznie modyfikowane organizmy.Bo chcemy więcej ,lepiej,szybciej.To czym ptaki te się żywiły pochodziło od GMO.I tak nap samiczki wróbli składały jaja nie zalęgnięte.Do tego  "dołożyły " się sroki",żarłoczne drapieżniki.Raz miałam przyjemność uratować sikorkę,którą na ziemi dopadła sroka.Gdy klasnęłam w dłonie,puściła ją.Myślałam że może jest poraniona,ale gdy ją podniosłam,odfrunęła.Tak,że nie tylko  ,to penetrowanie gniazd małych ptaszków jest srok udziałem,ale też łapanie ich w locie.I tak myślę sobie,............czemu tyle kobiet "ucieka się do in vitro?".Czy to nie jest wina GMO?Jemy je wszyscy i już we wszystkim .W mięsie też ,bo czy karmi się zwierzęta?.A wiecie ,że już wyhodowano pomidory ze świńskim hormonem?

Tak mi przykro,bo smutny robi się świat i o tym za moment.
Jeszcze w obronie krecika.Czasem szkody na działce" spisywane są na jego konto".No ,cóż ktoś musi być winny.A to nie krecik ,tylko np nornice.Myślę,tu o różnego rodzaju prawie naziemnych korytarzy tego szkodnika.Wyglądają  tak jak małe wzniesienia ,różnego kształtu.Na trawniku też.Po dużych deszczach zapadają  sie i powstają płytkie rowki.I nigdy tym szkodom nie" "towarzyszą" usypane kopce.I okazuje  się też ,że "coś" wygryza od spodu marchewkę ,buraczki i inne korzeniowe i że "zginęły " cebule roślin ozdobnych.To "coś" to tylko myszowate,to tylko ich "sprawka".Kret czegoś takiego nie weźmie  do pyska,natomiast weźmie myszowate.Jest zdecydowanie mięsożerny. Nie  ma kreta są myszy.Jest kret nie myszy nie ma.No dobrze............................zakładam ten pierwszy wariant,to co? ...........a to że należy rozłożyć zatrute ziarno,ale tak by nie dostały się tam ptaki.Pisałam o tym niedawno.Bardzo przydatne mogą okazać się jakieś naczynia odwrócone do góry dnem z wejściem  wygrzebanym w ziemi.Pod nim oczywiście zatrute ziarno.Należy jednak je obciążyć,by wiatr ich nie odwrócił. Wtedy bowiem ziarno zobaczą ptaki bo maja bardzo dobry wzrok.A, o ptaki należy dbać,bo to ogromni nasi sprzymierzeńcy,O CZYM ZA CHWILĘ.Podpowiadam, na koniec tematu myszowate,że to naczynie,to może być plastikowe pudełko np.od lodów.
No to wracam do krecika.Nie wszystko bowiem jeszcze o nim napisałam.Niniejszym pragnę poinformować ,że każdego dnia zjada tyle tłustych larw,poczwarek i innego robactwa.O przepraszam,nie robactwa ,a owadowstwa,jeżeli mogę tak to nazwać ile sam waży.Bo ci co mnie uczyli ,takie określenie ,bardzo nie podobałoby im się.Zawsze słyszałam................"robaki ma człowiek np. pod postacią owsików,lub glisty ludzkiej"...........a to wszystko zwane robakami to owady i ich stadia. I to one tak smakują krecikowi ,Gdyby przyłożyć ucho do ziemi  to słychać jak krecik robi...........chrup,chrup,mniam,mniam.I nie przeszkadza mu często gruba powłoka chitynowa  jaką mają np chrabąszcze,czy inne owady tęgopokryte,bo tak się nazywają.Niestety nie pogardzi dżdżownicami  i tu ma duży minus................ale,ale,zaraz może ten minus zamienić się na duży plus,jeżeli napiszę,że z ogromnym apetytem zjada wszystkie myszowate.Macie nornice,norniki itp ?,to mieć ich nie będziecie jak "zwęszy je kret",biorąc pod uwagę ,że zjada na dobę tyle ile sam waży,Wybierze też dokumentnie ,do jednego turkucie podjadki.To jest dopiero szkodnika jak sie patrzy,ale lepiej nie patrzeć na takiego,bo wygląda niesympatycznie.To włochaty rak,żyjący pod ziemią i swoimi szczypcami przecinający korzenie roślin.Nie, nie złośliwie.Po prosty przeszkadzają  mu w poruszaniu się swobodnym  pod ziemią.Widywałam takie zagonki z tak zwanymi "łysieniami placowymi",np rosła fasolka ,aż ty któregoś dnia część jej padła.Zostały podcięte korzenia przez turkucia.A dla czego tak się stało?...........................bo nie było na tej działce kreta,naturalnego wroga turkucia podjadka.
Zanim powrócę jeszcze do krecika ,coś o pomidorach, skoro tym tematem zaczęłam.A czy próbowaliście Kochani kiedyś dania pt".Gołąbki pomidorowe"?

Będzie do tego dania potrzebne mięso mielone ,doprawione jak na kotlety i kilka średnich ,dość twardych pomidorów.Pomidory należy wydrążyć ,ale tak by pozostała dość gruba warstwa  ścianki ich. Wydrążamy po ścięciu,nie wierzchołka ,ale części spodniej pomidora.Odrzucamy to.Po wydrążeniu palcem maczanym w jakiejś ostrej przyprawie smarujemy jego wnętrze.Pomidor ma być słony i ostry Na jego spod dajemy łyżeczkę topionego serka ,a następnie napełniamy mięsem.Uciskamy,maczamy w tartej bułce i lekko podsmażamy na patelni,na gorącym tłuszczu.Nie przewracamy pomidorów na drugą stronę.Podlewamy odrobiną wody i przykrywamy pokrywką,niech na wolnym ogniu się prużą kilkanaście minut.Uwaga ! nie mogą się przypalić.Na koniec zalewamy szklanką śmietany wymieszaną z łyżeczką cukru i polową kostki rosołowej.Kostkę należy dobrze rozgnieść.A kto woli ,może dodać 2 łyżeczki maggi .Z tą śmietaną powinny jeszcze być na wolnym ogniu kilka minut.Wyśmienite są te gołąbki pomidorowe ,do kaszy ,lub ryżu.A do tego sezonowa surówka ,z rzodkiewki,papryki i małosolnego ogórka,z olejem, cukrem solą i ostrym sosem np Tabasco ,lub Chili.Wszystkiego wg.własnych upodobań smakowych.Śmietana nie powinna się zważyć ,zatem należy taką wybrać,przeznaczoną do zupy.
Udało mi się przekonać kogoś,że pomidorów nie należy przechowywać w lodówce.Tracą bowiem smak i prawie całkowicie zapach.Kiedyś o tym pisałam.Kto jeszcze nie dowierza ,proszę by zrobił takie doświadczenia jak ta osoba i porównał smak [ w tym samym czasie]pomidora z lodówki i z poza niej,tj takiego o temp,pokojowej.

piątek, 22 maja 2015

A jak to onegdaj z krecikiem walczono? To onegdaj ,to mam na myśli lata 80 te ubiegłego wieku.Mój sąsiad Stefan,zaczajał si.,Tak to zwał.Stał wsparty na szpadlu i obiecywał.............."no niech no tylko ziemia się poruszy,to ja go zaraz na  szpadel i do wiadra i wyniosę na zewnątrz "ale na obiecankach się kończyło przeważnie .Tym bardziej  że naśmiewałam się z niego............."Stefciu już widzę ,że zapuszczasz korzenię" a poza tym ile można tak stać i nie palić,a Stefciu palił.No to wymyślił inny sposób."Zaleję go wodą"."Ucieknie" odparłam."Ale te male w gnieździe nie uciekną."Oj   ! " ty myślisz że kret  ,to idiota i tak zbuduje gniazdo,by mogła je zalać woda"?.Kret tak buduje je ,że samo gniazdo jest tuż pod powierzchnią ziemi ,a korytarze prowadzą do niego od dołu ,nie od góry".Zatem ,lej,sobie lej"."Właśnie słyszę chichot  twojego kreta."To co mam zrobić?" ,popatrzył na mnie jakbym była wyrocznią."Posadź cesarską koronę".|I co? i co?.Ano to ,że przykry zapach tej rośliny zniechęca kreta do przebywania w rejonach jej uprawy."Ale to działa tylko w promieniu do 3 metrów skonstatował po latach.""Ale obroniła ci cesarska korona twoje ukochane ogóreczki .prawda?"".Prawda odparł  i westchnął ciężko."