piątek, 22 maja 2015

A jak to onegdaj z krecikiem walczono? To onegdaj ,to mam na myśli lata 80 te ubiegłego wieku.Mój sąsiad Stefan,zaczajał si.,Tak to zwał.Stał wsparty na szpadlu i obiecywał.............."no niech no tylko ziemia się poruszy,to ja go zaraz na  szpadel i do wiadra i wyniosę na zewnątrz "ale na obiecankach się kończyło przeważnie .Tym bardziej  że naśmiewałam się z niego............."Stefciu już widzę ,że zapuszczasz korzenię" a poza tym ile można tak stać i nie palić,a Stefciu palił.No to wymyślił inny sposób."Zaleję go wodą"."Ucieknie" odparłam."Ale te male w gnieździe nie uciekną."Oj   ! " ty myślisz że kret  ,to idiota i tak zbuduje gniazdo,by mogła je zalać woda"?.Kret tak buduje je ,że samo gniazdo jest tuż pod powierzchnią ziemi ,a korytarze prowadzą do niego od dołu ,nie od góry".Zatem ,lej,sobie lej"."Właśnie słyszę chichot  twojego kreta."To co mam zrobić?" ,popatrzył na mnie jakbym była wyrocznią."Posadź cesarską koronę".|I co? i co?.Ano to ,że przykry zapach tej rośliny zniechęca kreta do przebywania w rejonach jej uprawy."Ale to działa tylko w promieniu do 3 metrów skonstatował po latach.""Ale obroniła ci cesarska korona twoje ukochane ogóreczki .prawda?"".Prawda odparł  i westchnął ciężko."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz