sobota, 22 października 2016

Gdy zauważymy przedwcześnie opadłe   owoce z bardzo dobrze widoczną dziurką,to   nie jest  nic innego jak: SŁONKOWIEC ORZECHOWIEC.Chrząszcze, to jest osobniki dorosłe pojawiają się  wiosną  w końcu maja ,po przezimowaniu w glebie .Samice wygryzają w  jeszcze  miękkich orzechach  otwory i przez nie składają jaja.Po jednym do każdego orzecha .Wylęgają się larwy. ,   
Oj ! mają co jeść,a dla nas nic nie pozostało.Potem wychodzą z orzecha  i udają się do ziemi ,by jako dorosłe osobniki dać nowe pokolenie wiosną i powtarza się to systematycznie.Do czasu jednak.Bo gdy zostaną wykonane dwa opryski preparatem owadobójczym :jeden w końcu maja ,a drugi na początku czerwca to szkodniki zostaną skutecznie zniszczone.W tym to bowiem czasie pojawiają  się  chrząszcze  tj. dorosłe osobniki.Jedna samica chrząszcza martwa to kilkadziesiąt orzechów bez szkodnika.

Zatem.................jaka decyzja ?Niestety nie dowiem się.
Leszczyna jest krzewem bardzo wcześnie zakwitającym .Czasem zdarza się ,że część kwiatów uszkodzą wiosenne przymrozki.Na szczęście coraz rzadziej ma to miejsce,bowiem klimat  znacznie się ociepla.Ale - należy być na to przygotowanym.Także istotne jest to,że jak każda roślina rodząca owoce z dużą zawartością  tłuszczu ,bardzo wyjaławia glebę.Zatem nawożenie   winno być dość intensywne.Ale - to nie orzech włoski.Ten to dopiero wyjaławia.Często nawet trawa nie chce pod drzewem rosnąć.Oczywiście mam na myśli drzewo owocujące.Pamiętam jak kiedyś ten sąsiad którego mój sąsiad Stefan niejednokrotnie nazwał ciućmokiem na zadane pytanie czemu tak blisko granicy posadził leszczynę odpowiedział :................".a co ? ma tylko moją ziemię wyjaławiać?"To oczywiście nieuczciwe, ale treść odpowiedzi zaskoczyła  Stefana.Nie chciałam już pogłębiać jego smutku i  nie powiedziałam  swojego........................:" a widzisz ? a widzisz?

Jak każda roślina ,także leszczyna ma wiele wrogów.Są to choroby i szkodniki .Ja jednak omówię  takiego szkodnika ,który jest najgroźniejszy i najczęściej występujący.Wszystkie inne pozostałe to Pikusie. .
LESZCZYNA   to krzew ,który może stanowić swego rodzaju żywopłot. W zależności od odmiany  będzie niższy ,lub wyższy i odpowiednio zadbany da też owoce.Ze względu na te owoce leszczyna była ceniona przez starożytnych Greków i Rzymian .Potwierdzenie tego można znaleźć  w ich piśmiennictwie.W chwili obecnej największym producentem orzechów laskowych jest Turcja,co nie powinno nikogo dziwić bowiem także w Turcji produkuje się duże ilości chałwy .Jak wiadomo ,bez orzechów jej się nie zrobi.Chałwa z orzechów laskowych jest tam najdroższa ,a najtańsza z orzeszków ziemnych.Obie wyśmienite,szkoda tylko,że tak bardzo kaloryczne. Wracając jednak do tematu :posadzić czy nie posadzić te  krzewy ,to powiedziałabym tak  :owszem ale należy sobie zdawać sprawę z wielu aspektów tego zagadnienia.A - choćby to,że decydując się na uprawę należy 
koniecznie   wybrać co najmniej dwie różne odmiany.Bowiem wówczas jest prawidłowe zapylenie,a to prawidłowe  ma miejsce  głównie obcym pyłkiem.Wtedy można liczyć na obfite plonowanie.Podawałam kiedyś by był to np.OLBRZYMI Z HALLE, o zdecydowanie dużych owocach i lAMBERTA . o czerwonych liściach.Będą wzajemnie się zapylały,ale skoro ta odmiana ma średniej wielkości  owoce ,to może zamienić ,lub dodać PASIASTEGO.Ten zaskoczy każdego wielkością owoców.
Byłabym nieuczciwa ,gdybym nie poinformowała o wadach tych krzewów.Bo należy wiedzieć że:................
"Klucz używany nie rdzewieje."polskie.
Pozostawiam to przysłowie bez komentarza.

piątek, 21 października 2016

Niektórzy pija by w alkoholu utopić smutki,ale one nauczyły się pływać.
Tyle najprzeróżniejszych krzewów spotykam na działkach ,a niezmiernie rzadko LESZCZYNĘ.Jestem w stanie zrozumieć tę niechęć do jej hodowli na działkach  usytuowanych w pobliżu lasu.Bo jest oczywiste,że plonem wtedy musielibyśmy się podzielić z  dzikimi zwierzętami i to nie koniecznie wiewiórkami ,ale także niektórymi ptakami,potrafiącymi dostać się do  smakowitego orzecha.Obserwowałam raz taka walkę ptaka ze skorupą ,zakończoną sukcesem.Zatem czy uprawiać leszczynę ? To pytanie na które sami musicie ,Państwo sobie odpowiedzieć.Póki co ,to informuję,że w stanie dzikim można spotkać krzewy leszczyny na całej półkuli północnej.W Polsce w Bieszczadach.Tam jest ich bardzo dużo.I zawsze było dużo,bowiem pamiętam,że spotykałam je tam w latach 60-ątych. Spotykałam także spalone gospodarstwa ,po których pozostało np.pół stodoły,przewrócony płot ,jakiś porzucony sprzęt rolniczy i jeszcze taki obraz : Dwa  krzewy bzu i jedna połowa tych krzewów była spalona ,a druga połowa właśnie kwitła ,bo był to maj.Tak bardzo chciały żyć.Niestety ,ci co te krzewy sadzili nie mieli już takiej możliwości.Wtedy po raz pierwszy  płakałam  ,myśląc o śmierci obcych mi ludzi,ale przecież RODAKÓW.Musieli zginąć bo byli Polakami,bo byli tymi którzy "głosili  tam " kulturę i cywilizację.Tylko dla tego,bo na ogół  nie  lubimy mądrzejszych od siebie,czyż nie ? Ale by to nielubienie przerodziło się w nienawiść potrzebny jest alkohol i zadziałanie indoktrynacji stosowanej przez zainteresowanych.Mówiąc krótko : bimber i komunizm.Ale wracając do krzewów leszczyny,to są one jednymi z najstarszych roślin sadowniczych.I tam w Bieszczadach rosły także  posadzone koło domów by wyznaczyć granice gospodarstw,bo bardzo się do tego nadają,bo szybko zagęszczają się krzewy  a to powoduje,że nie widzimy co za nimi.I jeżeli  nie chcecie widzieć co za  nimi tj. za krzewami ,bo tam kłótliwy sąsiad ,lub jakaś droga ,lub zachwaszczony teren itp. ,to proszę weźcie to pod uwagę.O leszczynie to nie wszystko.Jak Bóg pozwoli to cd .jutro.
Czy może rośnie na Waszej działce ,drodzy moi Czytelnicy krzew o  nazwie ARONIA ? Że co ?,że nie rośnie,bo przecież jego owce są kwaśne  i cierpkie  w smaku?  O nich wyraził się mój sąsiad Stefan..................."One mogą posłużyć za napęd do rakiety kosmicznej ".Bo też  one nie są owocami deserowymi.Nie jada się ich na surowo.Sporządza wyśmienitą konfiturę w smaku nadającą się podobnie jak żurawina z gruszkami do białego mięsa  ,a szczególnie do gotowanego drobiu.Gotowane mięso drobiowe z natury swojej jest mdłe w smaku,a z dodatkiem   aronii .................o ! ,to już zupełnie co innego.To daje się zjeść.Konfiturę aroniową  smaży się w połączeniu z jabłkami w proporcji  pół na pół i w zależności  od tego czy ma być dodatkiem do mięsa,czy pieczywa dodaje się cukru:do mięsa wszystkiego po 1 kg.tj:1 kg jabłek [po obraniu ] 1 kg aronii i 1 kg cukru Do pieczywa 2 kg cukru..Sporządzenie jest nadzwyczaj proste.Po wymieszaniu wszystkich składników smaży się [mieszając ] około pół godziny.Gorące nakłada  do słoików  które  należy odwrócić do góry dnem na kilka,lub kilkanaście  minut,bo to daje gwarancję,że  będą hermetycznie zamknięte.Zawarty w aronii naturalny konserwant nie dopuszcza do tego by się popsuły,zapleśniały,czy sfermentowały.W zawiązku z tym jest pewność ,że praca nasza nie poszła na marne.TYLKO, UWAGA !................NISKOCIŚNIENIOWCY.Aronia ,obojętnie pod jaką postacią obniża ciśnienie.Zatem należy ją jadać z umiarem,co nie dotyczy wysoko ciśnieniowców.
To co z tą ARONIĄ ? A z tą ARONIĄ jest tak,że można ją posadzić jesienią lub wiosną.To jest obojętne.Jest bardzo mało wymagająca jeżeli chodzi o rodzaj gleby,nawożenie,podlewanie itp.Potrzebuje tylko  :SŁONECZNEGO MIEJSCA. W takim plonuje bardzo obficie.