I na tę okoliczność ,niech zamilkną wieki,bo jest już XXI , i w związku z tym sporządzam korniszony z kupnych,a sprzedający tak się znają na nich jak ja na astronomii.Po prostu sprzedają małe nie wyrośnięte ogóreczki,z plantacji , które jeszcze normalnie rodzą.To mają być korniszony ? - pytam i zawsze wtedy zapytana osoba spogląda na mnie wzrokiem zranionej gazeli."Czego się czepia - no czego ."Zakąska została zdetronizowana ,ale czy tylko ona ?
I z tym pytaniem pozostawię Was,Drodzy Moi Czytelnicy,którzy macie do mnie cierpliwość.
sobota, 25 sierpnia 2018
Korniszony stanowiły zakąskę do pewnej bardzo mocnej wódki sporządzanej ze śliwek węgierek .Pejsachówka miała aż 70 % czystego alkoholu.To jak to było coś bardzo mocnego,to i zakąska musiała być odpowiednio "mocna ".
Pejsachówka,podobnie jak i korniszony wymaga dużo pracy.Myślę o tej z podpisem Rebego.
W czasie gdy drzewa śliw przekwitały i co za tym idzie rozpoczynały wiązanie plonu,nad nimi budowano konstrukcję, którą przykrywano słomianymi matami.Owoców nie mógł zmoczyć deszcz.Do czasu zbioru były schowane pod maty słomiane.Teraz gdy o tym myślę,to się zastanawiam,no dobrze ,od deszczu są chronione,ale przecież nie ma dostępu do owoców słońce.?To jednak już nie moje zmartwienie,bo moje 3 butelki Pejsachówki ,kupione dawno,bardzo dawno "służą mi sporadycznie "Tylko wtedy gdy mój smutek sięga dna i w wielkie święta.Na szczęście to pierwsze zdarza się niezmiernie rzadko,podobnie jak i drugie.
Ale skoro jest alkohol ,musi być do nich zakąska i na tę okoliczność :.............................
Pejsachówka,podobnie jak i korniszony wymaga dużo pracy.Myślę o tej z podpisem Rebego.
W czasie gdy drzewa śliw przekwitały i co za tym idzie rozpoczynały wiązanie plonu,nad nimi budowano konstrukcję, którą przykrywano słomianymi matami.Owoców nie mógł zmoczyć deszcz.Do czasu zbioru były schowane pod maty słomiane.Teraz gdy o tym myślę,to się zastanawiam,no dobrze ,od deszczu są chronione,ale przecież nie ma dostępu do owoców słońce.?To jednak już nie moje zmartwienie,bo moje 3 butelki Pejsachówki ,kupione dawno,bardzo dawno "służą mi sporadycznie "Tylko wtedy gdy mój smutek sięga dna i w wielkie święta.Na szczęście to pierwsze zdarza się niezmiernie rzadko,podobnie jak i drugie.
Ale skoro jest alkohol ,musi być do nich zakąska i na tę okoliczność :.............................
Postępowałam z nimi wg. przepisu,bardzo starego,ponad 100 letniego przepisu.Otóż ,wytarłam je w suchą ściereczkę,choć przepis sugerował,by w serwetę,ale lata biegły i z czasem po prostu je przepłukiwałam na sicie i wysypywałam na jednorazowe ,potrójnie złożone ręczniki ,by obeschły.Po tym przełożyłam do naczynia przesypując je solą w niemałej ilości ,bo 6 lub 7 łyżek na 1 kg, korniszonów.Następne 3 dni ,to tylko potrząsanie naczyniem,by te co były na spodzie znalazły się na wierzchu.I choć przepis tego nie sugerował ,także po pewnym czasie go zmodernizowałam i zagotowałam wodę ,pół na pół z octem i przez trzy kolejne dni zalewałam nią korniszony,zlewałam i po zagotowaniu ponownie zalewałam ,a w przepisie octu było znacznie więcej.Ostatnie zalanie wrzącym octem z wodą i cukrem i przyprawami miało miejsce po tygodniu ,lub prawie po tygodniu.Takie korniszony mogły stać i stać i nic się z nimi nie działo.Opakowanie obojętne.W moim domu rodzinnym był to garnek kamienny owiązany lnianą szmatką.Zakradałam sie do nich ,a szczególnie smakowały mi ,gdy chorowałam na anginę.Wtedy tę chorobę leczyło się Sulfatiazolem.Mój ojciec n ie lubił leków farmakologicznych i zanim mi je podał ,godził sie bym pojadła korniszonów.I wiecie co ?Już następnego dnia tabletki były niepotrzebne.
A czy wiecie kto to pierwszy wprowadził do konsumpcji korniszony i dla czego ?
To nasi starsi bracia w wierze,[ nie lubię Żydzi] ,zatem niech tak będzie.........................
A czy wiecie kto to pierwszy wprowadził do konsumpcji korniszony i dla czego ?
To nasi starsi bracia w wierze,[ nie lubię Żydzi] ,zatem niech tak będzie.........................
Używając .... wymyślił , chodziło mi o wykonanie , w taki sposób by smakowały,co wcale nie jest takie proste i wymaga trochę pracy.Ale ,przed tym należy je pozyskać,zwracając uwagę na ich wielkość: Nie powinny przekraczać [długości ] wskazującego palca.Jakież to jest proste gdy się ma zagonek z ogórkami.Na przełomie sierpnia i września ,kończą swoją wegetacje [przeważnie].W tym roku być może później.W każdym razie,zawsze wtedy ,gdy dzień się skraca tak jak teraz o 2 godziny i 45 minut i temperatura w nocy obniża.Zawsze wtedy gdy obserwowałam moje rośliny ogórków i stwierdzałam,że liście znacznie sparszywiały ,a to od chłodu i wilgoci,która już tak intensywnie nie wyparowuje jak jest chłodniej,to wtedy likwidowałam plantację.Z resztą ,także z tego powodu,że owoce zawiązane jeszcze ,ale "już na siłę" były niezgrabne,pękate i szybko żółkły, bo jakie miałyby być ? To tylko u ludzi jest tak,że garbaty może mieć proste dzieci ,u roślin,nie."Garbate liście,garbate owoce."Po wyrwaniu pędów ogórków można zauważyć ile jeszcze jest na nich zawiązków owoców tj. małych ogóreczków.Po zerwaniu wszystkich okazywało się,że jest ich około 1,do 2 kg.
W tym miejscu przyznam się jaka to ja jestem idiotka,histeryczka, osoba niepoważna.Zawsze wtedy gdy to robiłam to płakałam,że coś przerywam,coś zabijam,do czegoś nie dopuszczam.Wiele [szczególnie warzyw ] kiedyś kończy plonowanie,ale nie robiło to na mnie wrażenia.............jedynie ogórki.
I co dalej z takimi maleństwami,zapytałby każdy rozsądny człowiek. ?
W tym miejscu przyznam się jaka to ja jestem idiotka,histeryczka, osoba niepoważna.Zawsze wtedy gdy to robiłam to płakałam,że coś przerywam,coś zabijam,do czegoś nie dopuszczam.Wiele [szczególnie warzyw ] kiedyś kończy plonowanie,ale nie robiło to na mnie wrażenia.............jedynie ogórki.
I co dalej z takimi maleństwami,zapytałby każdy rozsądny człowiek. ?
Kto kocha się w pieniądzach ,pieniądzem się nie nasyci. [ Z Księgi Koheleta ]
To,coś tak jak ze mną ,z tym,że ja kocham się w różnych przetworach,w sporządzaniu ich,to jest mój sposób na życie,ale mam wytłumaczenie........................skoro moja babka to robiła i moja mam ,to jest to dziedziczne.Wiele osób pyta mnie co ja potem z tym robię : Przeważnie rozdaje.Chcesz ,to się do mnie zgłoś ,także Ci dam. A smak ich jest niebagatelny ,chwalony przez obdarowywanych.
To,coś tak jak ze mną ,z tym,że ja kocham się w różnych przetworach,w sporządzaniu ich,to jest mój sposób na życie,ale mam wytłumaczenie........................skoro moja babka to robiła i moja mam ,to jest to dziedziczne.Wiele osób pyta mnie co ja potem z tym robię : Przeważnie rozdaje.Chcesz ,to się do mnie zgłoś ,także Ci dam. A smak ich jest niebagatelny ,chwalony przez obdarowywanych.
W poniedziałek zamykam moją "przetwórnię" owoców i warzyw.Ostatnie - to marynowane gruszki ,bardzo proste w wykonaniu ,bo wystarczy wrzucić obrane połówki do syropu sporządzonego z 1 kg.cukru i 1 szklanki octu.Podawałam go wcześniej,dziś tylko przypominam,że podobnie sporządza się marynowaną dynie.
Niestety nie robię korniszonów,bo do nich potrzebny jest zagonek z ogórkami,ale o tym za moment ,bo przecież ...............................przysłowie:
Niestety nie robię korniszonów,bo do nich potrzebny jest zagonek z ogórkami,ale o tym za moment ,bo przecież ...............................przysłowie:
Subskrybuj:
Posty (Atom)