wtorek, 19 grudnia 2017

Na  krótko,na bardzo krótko tu będę ,ale czas na przysłowie musi się znaleźć :
Gdy w adwencie szadź na drzewach się pokazuje ,to rok urodzajny nam zwiastuje. { polskie}

Święta to jednak coś magicznego.Stawia ludzi  na nogi.Myją sprzątają,robią zakupy.Ja poddałam się temu trendowi tylko w minimalny sposób.Moje zachowanie jest usprawiedliwione ,bowiem rok temu leżałam wpatrzona w szpitalny sufit po wypadku drogowym i operacji  i  było mi smutno ,a ze Świątecznych dań najbardziej brakowało karpia w galarecie i choćbym dostała go zrobionego przez najlepszego kucharza ,to i tak byłby nie ten.
Bo mój winien być ugotowany w niewielkiej ilości wody ,za to z dużą ilością marchewki,pietruszki i cebuli i z liściem laurowym i angielskim zielem.Woda winna być lekko osolona i posłodzona.Po 20 minutach gotowania dodaje  dzwonka i gotuje jeszcze 20 minut,wyjmuje rybę,studzę.Z zimnej  bez trudu można powyjmować wszystkie ości.Układam na głębszym półmisku  i zalewam wywarem  w którym wcześniej rozpuściłam żelatynę. I to jest to! O to w roku ubiegłym mi chodziło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz