Po drodze ,przyszło mi do głowy,że aby jakoś dać sobie radę,by nie zmarznąć przyda się jakiś alkohol.Jakiś..................dobre sobie.W tamtych czasach były tylko dwa :Baltik vodka i Bałtycka i do tego tylko w półlitrówkach. I jedna i druga,przeokropna w smaku. No - trudno ! Pierwszy łyk miał miejsce po wyjściu z tramwaju ,ale gdy dotarłam do furtki ,łyki już były trzy,bo okazało się,że owszem ,otworzyć z zamka się da, niestety przez śnieg ,który sięgał do połowy furtki nijak nie da się otworzyć.Po dwu następnych łykach wystawiłam ją z zawiasów.Gdy szlam nieodśnieżoną alejką ,to płaszcz niczym welon ciągnęłam za sobą.Bardzo mi się to podobało i taka uradowana dotarłam na działkę gdzie była łopata do odśnieżania,duża i szeroka .Osiem drzew schowanych było w śniegu w około 60 %.Pół godziny i od wszystkich śnieg został odgarnięty.Wracając ,już nie miałam siły by wstawić furtkę w zawiasy.Wiosną słyszałam jeszcze niejednokrotnie uwagi związane z tym faktem...................."Kto i po co ją wystawił ?>"
Szczęśliwie wróciłam do domu z ćwiartką wódki,Bałtycka,przeokropna Bałtycka ,a jednak miała zasługi w ratowaniu moich młodych drzewek,tak młodych,że ich kora mogła stanowić dla wielu zwierząt pokarm.
Ewentualnych ,zgorszonych moim zachowaniem Czytelników ,niniejszym uprzejmie informuję,że wtedy tak się żyło ,siermiężnie,ubogo i z pustymi sklepami,a to wymagało odpowiednich zachowań.Właśnie takich jak moje!
Przytaczając tę opowieść ,nie wiem,czy ab y na pewno po raz pierwszy ,chciałam miedzy innymi poinformować Państwa o tym,że młode drzewka ,należy na zimę owijać do wysokości półtora metra licząc od ziemi............................bo nigdy nie wiadomo jaka będzie zima,nie wiadomo !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz