poniedziałek, 4 maja 2020

A ten luksus polegał na tym,że były posadzone na zagonku okrytym czarną agrowłókniną.W niej to ponacinałam otwory w odległości 30 x 40 cm i tak sobie rosły ,w takich odległościach.
A jak trzeba było podlać to na tej agrowłókninie kładłam talerz,na niego końcówkę węża i odkręcałam wodę tylko na mały strumień.Po pewnym czasie talerz przestawiałam  w inne miejsce i w ten oto sposób nawet przez pół dnia truskawki były podlewane,co bez agdowłókniuny byłoby bardzo niewskazane.Wszak nie podlewa się w południe,bo to powoduje tworzenie się skorupy na powierzchni podlanej gleby i z każdego 1 litra wody pozostaje w glebie tylko połowa.Reszta natychmiast wyparowuje.Przez agrowłókninę nie wyparowuje,a zresztą ,jeżeli nawet tona niej się skrapla i i tak spada ponownie do gleby.
I to tyle na dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz