Kartofle duszone z grzybkami lub pieczarkami...........Przytaczam w oryginale.
================================================================
Udusić kilkanaście poszatkowanych pieczarek,lub prawdziwych grzybków z masłem i cebulką.Osobno pokrajać w talarki,litr ogranych kartofli i oblanżerować je we wrzącej osolonej wodzie.Odcedzić,wymieszać z uduszonemi grzybkami lub pieczarkami.Dodać ćwierć litra kwaśnej śmietany.Ułożyć w rondlu,skropić rozpuszczonem masłem i wstawić na godzinę do pieca.Wyborna potrawa na post.
Jeszcze raz informuje.................tak jest w oryginale.
I...................to dopiero jest dziwoląg ,ale ja nie boje się tego wykonać.Zapraszam odważnych.
Kartofle a la Villeroy.
=====================
Przygotować ciasto następujące: trzy kopiate [tak jest w oryginale,kopiate nie kopiaste] łyżki mąki kartoflanej,dwa żółtka ,trochę soli,rozprowadzić mlekiem,aby ciasto było,gęste,lejące, lecz trzymało się na zanurzonych kartoflach.Ciasto wymieszać z ubitą pianą z pozostałych białek.Kilkanaście obranych kartofli ,pokrajać w cienkie talarki,zblanżerować w słonej wodzie i odcedzić na szerokie sito.Gdy zupełnie obeschną,maczać je w cieście i smażyć na gorącej fryturze.Są bardzo smaczne.Można je podawać jako elegancki garnitur,do polędwicy lub pieczeni,albo na osobnym półmisku.Ubrać gałązkami usmażonej zielonej pietruszki.
No - to kto odważny?............ja.Gdy sporządzę poinformuję o tym.
wtorek, 14 lipca 2015
Być może ,niepotrzebnie to piszę,bo przecież w sklepie bez problemów można kupić wiśniówkę już gotową.No..................ale gotowej mirabelkówki nie kupicie,a jakaż smaczne i pachnąca jest nalewka z mirabelek i konsystencję ma dobrego likieru.Ale jak do wszystkiego i do sporządzania nalewek trzeba mieć smykałkę.Czego wszystkim życzę.
A skoro sporządzamy,sporządzamy,to może jeszcze dwa przepisy p.Marii Monatowej ,ze starej książki kucharskiej.Tak coś mi się zdaje,że obiecałam ,te ciekawsze..................jak podawać ziemniaki.I jak już wspominałam ,na ten temat jest kilka kart przepisów ,o samych ziemniakach.Zatem..............
A skoro sporządzamy,sporządzamy,to może jeszcze dwa przepisy p.Marii Monatowej ,ze starej książki kucharskiej.Tak coś mi się zdaje,że obiecałam ,te ciekawsze..................jak podawać ziemniaki.I jak już wspominałam ,na ten temat jest kilka kart przepisów ,o samych ziemniakach.Zatem..............
Obiecałam wczoraj.................
Owoce wiśni zawierają witaminy A,B1,B2 i C,oraz dużą ilość związków mineralnych.|Wiśnie są bardzo dobrym surowcem do sporządzania przetworów i nalewek.Jednak wiele osób z tego rezygnuje ,że względu na konieczność drylowania [pozbawiania pestek].aAle Kochani !!!!!!!!!! nalewka ,nie wymaga wiele pracy.I jeżeli ma to być :SZERY CORDIAL to już zupełnie nie musimy sie napracować.Ale często amatorzy nalewek,źle je wykonują.Spotykam takich co to chwalą się......."o ja już wiśnie zalałem spirytusem"................a to błąd.Wszystkie przepisy na nalewki do jakich miałam dostęp i co osobiście sprawdziłam zalecają konieczność zmacerowania owocu...........co oznacza,zasypania ich cukrem na 3,4 tygodnie.Po tym czasie sok należy zlać a wiśnie zalać wódką.Niech tak postoi co najmniej dwa miesiące .Po tym czasie zlewa się wódkę,miesza ze spirytusem i sokiem wcześniej zlanym , z wiśni.Jest to o tyle niełatwe,że trzeba poczekać................prawda?Natomiast tak sporządzona wg,własnego smaku i ilości zawartości alkoholu [mniej lub więcej] spirytusu.Sami o tym decydujemy czy ma być słabsza ,czy mocna.I wiecie co?.Ja mam zawsze dwie i słabszą i mocniejszą.I to manipulowanie sokiem wódką zlaną z wiśni i spirytusem,bardzo mim odpowiada.Fajna zabawa.Butelki z nalewkami korkuję.Dodatkowo obwiązuję folią i kładę [nie stawiam] w ciemnym miejscu.Leżą sobie w szafce pod oknem w kuchni,gdzie jest ciemno i chłodno.A wiśnie? A wiśnie jeszcze zasypuję cukrem.W zimowe długie wieczory doskonały rozweselacz jako dodatek do herbaty po wieczornym spacerze z psem.I zawsze mi się wówczas przypomina jak to z bratem 70 lat temu najedliśmy się takich wiśni bo stały w schowku pod schodami i rodzice po powrocie z pracy musieli nas bez mała reanimować.No cóż ,wszystko jest dozwolone,byle nie w nadmiarze.Ktoś mnie zapytał?.A która wiśniówka lepsza ta z pestkami,czy bez.Ja preferuję tę z pestkami bo ładnie pachnie migdałem.A czemu nie zalewać wiśni [z resztą,żadnych owoców] najpierw spirytusem?Odpowiedź jest oczywista...............spirytus zamyka ściska soki w owocach,a nie otwiera ich.A ponad to jak informują autorzy wielu nalewkowych przepisów........pozostaje w takiej nalewce posmak surowizny.
Owoce wiśni zawierają witaminy A,B1,B2 i C,oraz dużą ilość związków mineralnych.|Wiśnie są bardzo dobrym surowcem do sporządzania przetworów i nalewek.Jednak wiele osób z tego rezygnuje ,że względu na konieczność drylowania [pozbawiania pestek].aAle Kochani !!!!!!!!!! nalewka ,nie wymaga wiele pracy.I jeżeli ma to być :SZERY CORDIAL to już zupełnie nie musimy sie napracować.Ale często amatorzy nalewek,źle je wykonują.Spotykam takich co to chwalą się......."o ja już wiśnie zalałem spirytusem"................a to błąd.Wszystkie przepisy na nalewki do jakich miałam dostęp i co osobiście sprawdziłam zalecają konieczność zmacerowania owocu...........co oznacza,zasypania ich cukrem na 3,4 tygodnie.Po tym czasie sok należy zlać a wiśnie zalać wódką.Niech tak postoi co najmniej dwa miesiące .Po tym czasie zlewa się wódkę,miesza ze spirytusem i sokiem wcześniej zlanym , z wiśni.Jest to o tyle niełatwe,że trzeba poczekać................prawda?Natomiast tak sporządzona wg,własnego smaku i ilości zawartości alkoholu [mniej lub więcej] spirytusu.Sami o tym decydujemy czy ma być słabsza ,czy mocna.I wiecie co?.Ja mam zawsze dwie i słabszą i mocniejszą.I to manipulowanie sokiem wódką zlaną z wiśni i spirytusem,bardzo mim odpowiada.Fajna zabawa.Butelki z nalewkami korkuję.Dodatkowo obwiązuję folią i kładę [nie stawiam] w ciemnym miejscu.Leżą sobie w szafce pod oknem w kuchni,gdzie jest ciemno i chłodno.A wiśnie? A wiśnie jeszcze zasypuję cukrem.W zimowe długie wieczory doskonały rozweselacz jako dodatek do herbaty po wieczornym spacerze z psem.I zawsze mi się wówczas przypomina jak to z bratem 70 lat temu najedliśmy się takich wiśni bo stały w schowku pod schodami i rodzice po powrocie z pracy musieli nas bez mała reanimować.No cóż ,wszystko jest dozwolone,byle nie w nadmiarze.Ktoś mnie zapytał?.A która wiśniówka lepsza ta z pestkami,czy bez.Ja preferuję tę z pestkami bo ładnie pachnie migdałem.A czemu nie zalewać wiśni [z resztą,żadnych owoców] najpierw spirytusem?Odpowiedź jest oczywista...............spirytus zamyka ściska soki w owocach,a nie otwiera ich.A ponad to jak informują autorzy wielu nalewkowych przepisów........pozostaje w takiej nalewce posmak surowizny.
poniedziałek, 13 lipca 2015
Jeszcze będzie pomidorowo,ale już krótko.W Rudzie Pabianickiej ,gdzie się urodziłam i wychowałam była restauracja o nazwie Lotnicza,jako, że lotnisko nieopodal.A,le co najśmieszniejsze w tym wszystkim to, to,że lotnisko wówczas było nieczynne restauracja tak .Pamiętam jak na płycie lotniska porosłej chwastami uczyłam się prowadzić starą górnozaworową "Warszawę" i motocykl SHL 250.Ale wracając do restauracji ........................często w niej bywali Cyganie jako,że wielu osiedliło się w Rudzie.Na ich życzenie przyrządzana była sałatka z pomidorów ,suto zakrapiana octem.W mojej rodzinie takiej nie jadano.Ale na swoim gospodarstwie jak spotkałam ocet balsamiczny ,to modyfikując nieco,robię taką sałatkę ,"na od zaraz",bo tego dnia należy ją zjeść.
3 duże pomidory kroję w plasterki ,1 cebulę także w plasterki.2 filety śledziowe solone ,tylko krótko namoczone np,na 2 godz.kroję w podłużne ukośne kawałki.Wszystko mieszam ,nie solę ,tylko daję odrobinę pieprzu [ może być ziołowy] i łyżeczkę cukru,skrapiam octem balsamicznym i olejem smakowym .Po wymieszaniu dobrze by postała ta sałatka w lodówce zatem daję ja tam na dwie godziny. Można ją zrobić po obiedzie i podać na kolację.Do tego pieczywo,koniecznie z masłem.Kumacie Kochani.!............to jest pyszne,z zimnym browarem,lub czystą,też zimną.............no, nie nie skończę bo będę posądzona o propagowanie alkoholizmu.A skąd pomysł na tę sałatkę? Z restauracji Lotnicza od Cyganów,tylko nieco zmodyfikowany.
3 duże pomidory kroję w plasterki ,1 cebulę także w plasterki.2 filety śledziowe solone ,tylko krótko namoczone np,na 2 godz.kroję w podłużne ukośne kawałki.Wszystko mieszam ,nie solę ,tylko daję odrobinę pieprzu [ może być ziołowy] i łyżeczkę cukru,skrapiam octem balsamicznym i olejem smakowym .Po wymieszaniu dobrze by postała ta sałatka w lodówce zatem daję ja tam na dwie godziny. Można ją zrobić po obiedzie i podać na kolację.Do tego pieczywo,koniecznie z masłem.Kumacie Kochani.!............to jest pyszne,z zimnym browarem,lub czystą,też zimną.............no, nie nie skończę bo będę posądzona o propagowanie alkoholizmu.A skąd pomysł na tę sałatkę? Z restauracji Lotnicza od Cyganów,tylko nieco zmodyfikowany.
Subskrybuj:
Posty (Atom)