poniedziałek, 18 lipca 2016

A-  na działkach,ogólnie rzecz ujmując , po ostatnich deszczach i ochłodzeniu rośliny   spowolniły i wzrost i dojrzewanie owoców.Jest to absolutna normalność,bowiem obniżyła się temperatura .Ale także niektóre  - ot ,choćby trawy,już nie rosną tak intensywnie jak w maju, i to spowalnianie będzie miało tendencję wzrostową to znaczy,że coraz rzadziej będą trawniki koszone,a i zdolności  do wykłaszania się też już nie maja takiej jak w maju.Zatem kłopotu z trawnikiem mało, prawie wcale.No - może z jednym zastrzeżeniem. Na terenach podmokłych i zacienionych  mogą nadal pojawiać się mchy.I tak jak zachwaszczenie, jest łatwe do wyeliminowania, i wystarczy to zrobić jeden raz na wiosnę i czasem skutkuje jeszcze w następnych sezonach,tak mech jest znacznie trudniejszy do zniszczenia a to z tej przyczyny,że niejednokrotnie ma on warunki do rośnięcia,do pojawiania się.I w związku z tym  niejednokrotnie należy go niszczyć.Czasem aż dwa razy w jednym sezonie tj wiosną i latem,specjalnie do tego przeznaczonym preparatem o nazwie :NAWÓZ NA TRAWNIKI- ANTYMECH.Spytacie,być może ,a po co ten nawóz? A ten nawóz po to by wzmocnić  rosnącą w okolicy,w pobliżu trawę,by  miała siłę "zarosnąć " miejsca po  zniszczonym mchu.Ta sytuacja ,niestety będzie się  powtarzała.Na pytanie ,"a co zrobić,by się nie powtarzała " /?- odpowiem.Zastosować meliorację i zlikwidować zacienienie.

Na zagonkach  ,tymczasem co należy robić?
A teraz,szybciutko ,bo czasu jak to zwykle u mnie ,za mało.I w tym miejscu przypomina mi się jak pewnego roku ksiądz odwiedzający parafian  po tzw "kolędzie" zapytał co u nie słychać.Bardzo się zdziwił,jak usłyszał ,że za mało to tylko mam czasu,a że za dużo,pracy. U innych parafian jest akurat odwrotnie.Popatrzył jeszcze raz dokładniej,czyżby źle widział,ale ja go upewniłam,że dobrze widzi i że jestem po  siedemdziesiątce.A jest tak, jak ojciec mi onegdaj  przepowiedział, i nic od tej pory się nie zmieniło. Twierdził patrząc na mnie z politowaniem..............."kto się niewolnicą urodził ,ten panią nie umrze.".
A na działkach?................
Takie dziś przysłowia, o takiej treści.A dla czego takie - nie wiem.
"Przy czystym sumieniu zaśniesz i na kamieniu."polskie.
"Kto ma nieczyste sumienie,sądzi,że każdy mówi o  nim."niemieckie

niedziela, 17 lipca 2016

Informuję,że GLEBA ,nigdy,przenigdy,w okresie wegetacji nie powinna  "leżeć odłogiem"nazywając to tak  po prostu.Od wiosny do jesieni winna "pracować", go praca ją wzbogaca.W brew temu co czasem  słyszę patrząc na zachwaszczony zagonek .............."a  niech tam sonie odpocznie",bo to porównywanie gleby do człowieka jest niestosowne i nie adekwatne.A właśnie zbliża się ten czas  pustych zagonów.Nie, nie,nie.Nie może być pustych zagonów.Jeżeli nie mamy w planie w tym sezonie na takim zagonku posiać np.warzyw poplonowych, lub w sierpniu posadzić truskawek,to posiejmy tam jakieś nawozy poplonowe.One, "puszczą w ruch " glebę i o to chodzi.To korzenie tych roślin systematycznie,aż do jesieni będą sięgały w głąb jej,będą spulchniały.Tam będzie  gromadziło się powietrze i woda......................a jesienią?A jesienią zetniemy to co urosło,najlepiej podkaszarką ,bo najwygodniej i zakopiemy i jeżeli tego zielonego nawozu ,tj.tej części nadziemnej było dużo,to  równa się to obfitemu nawożeniu obornikiem,że nie wspomnę jak taki zielony nawóz zmienia strukturę gleby .Związuje  lekką piaszczystą  i rozluźnia ciężką gliniastą.Są różne  mieszanki nawozowe.Wszystkie dobre.Ja  preferuję taką:gorzki łubin z gorczycą.A czemu taką i czemu łubin ma być gorzki?Taką bo : Łubin dostarczy glebie azotu ,a gorczyca fosforu i potasu i to jest OK.     A ,czemu łubin ma być gorzki,? bo nie zjedzą takich ziaren ptaki a po wyrośnięciu części nadziemnej ,żadne zwierzęta.Proszę tylko nie obawiać się,że po gorzkim łuinie ,uprawiane cokolwiek będzie gorzkie.Siew nawozów poplonowych jest prosty,bardzo prosty.Należy tylko rzucić ziarna na powierzchnię ,nie koniecznie nawet przekopanego zagonka,ale koniecznie,należy  te rzucone   nasiona podlać bardzo obficie.

No tak - a miałam dziś być krótko ,a jest właśnie godzina 11,55 ,zatem cd,już nie dziś,choć te dalsze wiadomości, także są bardzo ważne.
GLEBA,TO NASZE BOGACTWO.I  jak to z bogactwem bywa,należy o nią dbać.Bo - bo co spytacie być może?Bo to ona nas żywi ,a w jakim stopniu ,to zależy od jej uprawy.O tej porze roku może się zdarzyć,że z niektórych zagonków  zebrano plon lub zlikwidowano truskawki ,lub poziomki.?A tak - przy okazji.............truskawki po trzech latach uprawy ,a poziomki po dwóch.|I nie będę zapewniała,że tak trzeba,że należy,bo ci co uprawiają je widzą sami jak w czwartym roku wyraźnie zmniejsza się plon  truskawek  i jak drobnieją owoce.Staje się tak,bo gleba już dała wszystko z siebie co dać winna i jeszcze też przez "wypychanie "  w zimie   roślin truskawek i poziomek z resztą także.To powoduje,że część "wystaje " pomad powierzchnię zagonka.To efekt starzenia.Szczególnie widoczny u poziomek.Można takie dwuletnie rośliny pozostawić jeszcze na trzeci rok ,ale tylko wtedy,gdy międzyrzędzia  wypełni się dużą ilością kompostu,tak dużą ,że poziom zagonka podniesiony zostanie o co najmniej 15, lub nawet 20 cm.Ale czy warto na tylko jeden rok?
Wracam jednak ,do gleby żywicielki i w tym miejscu informuję ,że........................
Zanim przejdę do meritum jak mawiają ci którym rozumu sporo dano : taka krótka informacja.Drodzy moi Czytelnicy,jeżeli chcielibyście zadać mi jakieś  pytanie to nie przez "komentarze",bo tam trzeba znać moje logo.Łatwiej po prostu przez mój adres e-mail :ciotkamalinka@gmail.com,
Jest  godz.10 ,00 rano ,a ja pomimo zapowiedzi,że może dziś mi się  nie uda spotkać z Państwem,jestem.Jestem z  przysłowiem o następującej treści :
"Nie wszystko jednej głowie umieć dano,drugim też nieco zostawić kazano." polskie. 

Zgadzam się z tym,absolutnie zgadzam.I  nigdy się nie dziwię jak słuchacze zadają mi pytania np .o takiej treści :"Jak się nazywają,takie kolorowe kwiatki kwitnące na wiosnę"? Tego typu pytania czasem irytują innych słuchaczy,lecz nie mnie.Początkujący działkowicz ma prawo nie wiedzieć,tak jak ja  usprawiedliwiałam często siebie,że nic nie wiem,że nie umiem,że nie rozumiem  "elektryki "|w samochodzie.I ja w odróżnieniu od działkowca,który nie wiedział,a chciał wiedzieć  -  ja nie chciałam.Tak jakoś od początku mnie to prześladowało ,bo pamiętam,że na egzaminie na prawo jazdy  zapytana co zrobię jak  właśnie ta niechciana "elektryka" nie będzie  w moim samochodzie działała,? Odpowiedziałam...................."wezwę pomoc drogową".Nie, nie oblałam egzaminu.Taką odpowiedź wzięto pod uwagę,tylko jeden z egzaminatorów pod nosem sobie powiedział........."jak będzie panią na to stać"...............a ja bezczelnie,bo myślałam że właśnie oblałam,że nie mam nic do stracenia odpowiedziałam................."jak kogoś stać na mięso,to winni i na cebulę".Reszta komisji śmiała się jeszcze jakiś czas,a potem dowiedziałam się,że ten członek komisji nie był lubiany przez pozostałych .
Od tej pory nie wiem i  nie chce nic wiedzieć na ten temat i podziwiam tych co wiedzą,tak,tak  - jestem pełna podziwu.

Ja tu sobie gadu gadu,a termin siewu warzyw poplonowych się zbliża.