niedziela, 24 lipca 2016

SOS ZE ŚWIEŻYCH GRZYBÓW.
==========================
Talerz świeżych prawdziwych grzybów  wypłukać dokładnie ,poszatkować drobno i posolić .Usiekać pół cebuli i dać do rondla do grzybów niech się duszą we własnym sosie pod pokrywą.Gdy już nie ma soku z grzybów włożyć dwie łyżki masła ,dać trochę pieprzu i dusić dalej mieszając często aby się nie przypaliły.Pół godziny przed wydaniem poprószyć  mąką ,wymieszać i wlać kwaterkę kwaśnej śmietany.Taki sos najlepiej  nadaje się do sztuki mięsa ,pieczeni,sznycli i do kotletów.

S m a c z n e g o.
No - to może wystarczy na dziś tych szkodników.Będzie cd. będzie ,lecz nie dziś .A dziś  proponuję przepis na świeże grzyby................podobno na Mazurach  już są.Będzie to przepis ze znanej  już Państwu starej książki kucharskiej.
Gdy spotkacie wczesną wiosną podłużne otwory  w liściach malin to oznacza to,żerowanie kistnika malinowca.Tak,tak, tego samego,którego potem larwy żerują wewnątrz w  owocach.Otrząsanie co jakiś  czas ich z liści na folię  i niszczenie daje pewne rezultaty.
Z  tym szkodnikiem także spotkałam się "oko w oko." To: śluzownica ciemna ,nieco podobna do ślimaka ,takiego trochę wydłużonego.W niektóre lata może spowodować duże szkody szkieletując liście.W wyniku  jej żerowania  z liścia pozostaje siateczka nerwów.Cwaniara.Wyjada to co delikatniejsze.A gdzie ją można spotkać? Otóż- najczęściej na drzewkach wiśni,ale także na gruszach i czereśniach.Pewna jej "kuzynka" występować może także na róży.
O jak ! -  dorwałam się  do mojej śluzownicy na wiśniach posypując miejsca jej intensywnego występowania  suchym popiołem to ona  zapopiołowała się natychmiast,bowiem by żyć potrzebuje wilgotnego a nie suchego,popiołowego środowiska..A mój sąsiad potraktował je podobnie,tyle,że mąką i też rozsiewając ją ,podobnie jak ja popiół przez gęste sito,potrząsając nad  drzewkiem.I teraz ja go wyśmiałam........."Uważaj Stefciu,bo po deszczu będą leciały z drzewa kluski."Jednak zadziałało,zadziałało.Po 24 godzinach spłukaliśmy  silnym strumieniem wody on mąkę ja popiół, bo dłuższe zatykanie aparatów szparkowych usytuowanych na liściach  nie byłoby wskazane,bo liść oddychać musi.
Być może uśmiechacie się na myśl o sposobach walki ze szkodnikami.Ja to tłumaczę następująco:lepiej tak śmiesznie jak chemicznie,co nie oznacza, że odradzam tej chemicznej metody.A do tego- przecież my się w uprawy bawimy.
A teraz jeszcze pewien szkodnik o podwójnym negatywnym działaniu ................
No - może niekoniecznie na drzewach ,ale na krzewach owocowych -tak. Można zauważyć dziurki ,nieduże dziurki na liściach.A jeżeli te dziurki pojawiają się na liściach chrzanu,rzodkiewki  lub kapusty pekińskiej to jest to.....................niestety często występujący szkodnik,błyszczący,skaczący ,mały chrząszczyk:pchełka ziemna.Poirytowana kiedyś nadmierną ich ilością wyłożyłam na zagonie kapusty pekińskiej dwie taśmy lepiące ,stroną z klejem na zewnątrz.Nie wyobrażałam sobie,że aż tyle może do tej taśmy się przykleić.I - tu znowu komentarz mojego sąsiada  ,na szczęście nie do mnie,tylko do,pchełek ziemnych....................."a nie trzeba było tak podskakiwać ,nie trzeba."

I ,rozpoznajemy dalej :
O tej porze,można zauważyć pewne zmiany w wyglądzie liści na drzewach owocowych.W prawdzie - szkodniki o których  pragnę napisać nie muszą wystąpić ,bowiem ich masowe pojawienie i szkody  przez  ich gąsienice powodowane zdarzają się co kilka lat lub jeszcze rzadziej.Może jednak warto wiedzieć,że np. zjedzone całe liście,lub duże ich fragmenty i pozostawione w środku tylko główne nerwy,to sprawa takich szkodników jak:pierścienica nadrzewka,kuprówka rudnica,lub brudnica nieparka.To może być ich dzieło ,które podziwiać można,jak już wspomniałam na drzewach owocowych i krzewach owocowych.Pamiętam jak pewnego roku udało mi się zauważyć na gałązkach śliwy złoża jaj pierścienicy nadrzewki............."..to duży sukces "prześmiewczo  stwierdził mój sąsiad Stefan.I bądź tu dobrą i pokazuj i ucz sąsiadów ,to spotka cie kpina.A właśnie tej wiosny spostrzegłam  na gałązce jakby obrączkę złożona z drobniutkich jajeczek.I wyobraźcie sobie Kochani,że było to coś tak twardego jak beton i także szarego betonowego koloru.Przejrzałam  korony drzew i znalazłam jeszcze kilka takich obrączek,które  zniszczyłam obcinając  wraz z  gałązką.Z dużą przyjemnością  rozbijałam te obrączki kamieniem tak były twarde.Następny sezon i następne niszczenie złoży jaj na przedwiośniu i skończyło się  występowanie tego szkodnika
"Im większa głowa ,tym silniejszy jej ból."serbskie.

No nie - tego, to nie wiedziałam,dopiero wyjaśniło mi to przysłowie.
Ale ja tu sobie gadu, gadu,a sprawy działkowe czekają.Nie wiem tylko czy będzie je miał kto czytać,bowiem przy takiej pogodzie to chyba wszyscy są na działce własnie.Tylko ja, jak ta głupia  siedzę i piszę.A właśnie jest godz.10,00
Mam też prośbę do moich Drogich Czytelników.Ponieważ czeka mnie pewne przedsięwzięcie ,by się udało osoby wierzące proszę o jedną Zdrowąśkę ,a niewierzące by przez chwile pomyśleli.............."niech jej się to uda, niech uda."O tej sprawie napiszę za kilka dni.
No - to jestem trochę spokojniejsza i mogę przystąpić do omawiania ................Co tam w kwaterze sadowniczej słychać?