wtorek, 6 maja 2014

Do Darka ! choć myślę ,że nie tylko.Hodowla jakichkolwiek roślin na parapecie jest  zawsze ryzykowna.Za mało wiem o objawach ,ale podejrzewam chorobę grzybowa i podejrzewam też że rośliny w początkowej fazie wzrostu były okrywane - czy nie?
Parapetowe uprawy też cierpią od braku świtla [ przecież nie doświetlałeś ich lampami żarowymi?].Pisałam o tym we wcześniejszych postach,[zajrzyj tam]Ja radzę takich chorych nie wysadzać na zagony,a tak w ogóle nie śpieszyć sie z sadzeniem pomidorow,bo choć powietrze ciepłe,nie nagrzane jeszcze są dostatecznie zagony.Od takich zimnych zagonów opadają pierwsze kwiaty na roślinie.Radzę Ci udać sie na ul Grochową do pani Krystyny itam dostaniesz odmiany pomidorów jakie chcesz a jak jeszcze powołasz sie na Ciotkę Malinke to wszystko Ci wytłumaczy.
No - to jeszcze jeden wiersz z mojego ogrodu o wydzwieku nieco politycznym

Spotkanie z przeszłością
====================
O!- poznaje tę aleje wysadzaną bukami, ależ duże porosły,
a tam na prawo dziadek posadził świerki ,jodły i sosny.
W tym iglakowym zakątku maślaki się srebrzyły jesiennym świtem,
jak rozsypane monety.
Dziś tam pusto chwastami zarosły martwe pieńki,
nie ma już iglakowego zakątka ,niestety.
Po spalonym dworku pozostały tylko te dwie  poczerniałe kolumny.
On musiał zniknąć z krajobrazu bo oznaczał polską dumę
i jak Polacy był dumny.
A tu ślad po saloniku,pamiętam był tam fortepian i drzwi  na taras
i widok aż po sadzawki brzegi,
na prawo zaś sad,który pielęgnował ogrodnik,
w nim drzew długie  szeregi.
Owoce podkradali chłopi  ,ale drzew posadzić nie chcieli
Jadali żur i ziemniaki no i czasem kapustę przy niedzieli.
W kącie  obok pieca  kusił  zacier z latosiego żytka
i choć jeszcze nie odstany i za młody ,potrząsał już z rana,
zwalał z nóg i na miedzy spać ułożył.
A gdy jeszcze przyszło zachłyśnięcie komunizmem ,
co w połączeniu z ciemnotą daje mieszankę wybuchową,
do głosu doszły ostre kosy i noże i martwe padło dobre słowo.
O! - a oto i sadzawka dość głęboka była,
dziś jest równa z powierzchnia pomordowanych Polaków mogiła 
Przyjechałeś dziadku by im pomóc? i te wszystkie zbrodnie darujesz?
Widzisz wnusiu  - jestem Polakiem,gdy dorośniesz ,zrozumiesz jak to zobowiązuje.

sobota, 3 maja 2014

Pogody nie ma więc zapraszam dzieci do mojego wiesza a zatem..........................

Bajka o srebrnej rybce i o tym jak Wituś i Bronek świat poznawali
=======================================================
Błękit nieba wpadł w jezioro,korzysta z wody  jak z lustra a przy brzegu pęk sitowia wietrzyk letni tylko muska.
Liście białych nenufarów swe talerze rozłożyły już na wodzie.
Dniu tak piękny trwaj bez końca,nie myśl czasem o zachodzie.
Witek z Bronkiem na wycieczce oj ! zachwyca ich przyroda i tak myślą,"żeby jeszcze spotkała nas jakaś przygoda".
Coś spłoszyło myśli chłopców ja k cięcie dziecięcą szabelką i spotkali się z przygodą,rybką srebrną i niewielką.
Przemówiła ludzkim głosem co zdziwiło ich ogromnie...." nie bójcie się coś wam powiem,ale chodżcie bliżej do mnie."
"Jestem płotką ,chwastem wodnym,tak o mnie rybacy mawiają i tylko mną pogardzają ,bo też zupełnie nie znają."
...................................................było tak.................................
W dzień upalny bo lipcowy,gdy żniwami pachniało wokół Święty Piotr oglądał ziemię ze swego spacerowego obłoku.
Nagle coś wpadło do jeziora i choć przy brzegu pływałam,że to klucze oraz czyje bez wątpienia rozpoznałam.
"Święty Piotrze i co teraz,czym otworzysz bramy raju,popatrz w jak długiej kolejce przed nimi duszyczki czekają."
Trzeba dzwignąć z dna pęk kluczy,w jaki sposób myślę w jaki?......już wiem - one dadzą rade ,to sandacze lub szczupaki.
Zagadnięte tak odparły:"jesteśmy drapieżnikami i co najwyżej możemy cię zjeść,więc raczej nie zawracaj nam głowy,żegnamy ozięble ....cześć.'
Co tu zrobić?co tu zrobić?,muszę liczyć tylko na siebie,bo jak zaradzić temu Święty 
Piotr też nie wie w niebie.
Trzeba działać.........zatem zaparłam sie mocno,czułam,że serce mi zaraz wyskoczy podniosłam klucze,a od wysiłku poczerwieniały mi oczy.
Teraz żadnego dziecka już nikt pytaniem nie zaskoczy,dlaczego płotki mają czerwone oczy.

piątek, 2 maja 2014

To nie pada to leje a ja tymczasem o podlewaniu.Obiecałam to kiedyś Tomkowi ,zatem.Do podlewania przystepujemy wtedy gdy gleba jest przesuszona na 5,6,cm.co łatwo  sprawdzić.Podlewać tak długo aż zostanie zwilżony cały podlewany zagon na głębokość bo to ważne.Należy pamietać,że starsze rośliny wymagają mniej wody jak młodszeWyrzucamy z pamięći słowo wieczór.Podlewanie najlepiej przeprowadzić miedzy godz.16 a 19.Po  zachodzie słońca rośliny winny być suche,tylko gleba mokra.Bowiem gdy panuje ciemność i wilgoć rosną wszystkie choroby grzybowe,z reszta grzyby w lesie też.Natomiast w szklarni podlewać należy rano a jeżeli to niemożliwe to lepiej w samo południe jak wieczorem i tu także jest ważne by rośliny byly suche w nocy i by para nie skraplała sie na szybach i skapywała z nich.Oczekuję dodatkowych pytań i życze powodzenia.CM

czwartek, 1 maja 2014

A teraz następny wiersz z mojego ogrodu
==================================

Co słychać w krymskim stepie?
-----------------------------------------

W stepie krymskim trawy szare i suche i czaszki wyglądają z kurhanów pobielone słońcem
Gdy południe drzemało w błękicie,spotkali się ,bardzo głodny lis z bardzo głodnym zającem
Czas zawisł w bezruchu  i choć lis to i zając spoglądają na siebie wilkiem.
Co się stanie? kto zwycięży a kto polegnie,to okaże sie za chwilkę za niewielką chwilkę.
Aż tu takie słychać słowa,takiej treści:"zajączku dobry i miły",że to lis mówi aż trudno uwierzyć.
"Zostań ze mną tu na stepie,przyniosę ci soczystej zielonej trawki i pomogę susze przeżyć.
Jeśli chcesz,też załatwię ci paszport i uroczyście mianuje obywatelem państwa stepowego."
Lecz zając tak pomyślał sobie " o lisie chytrusie,znam cię nazbyt dobrze ,więc nic nie będzie z tego."
Teraz jestem zbyt chudy na pasztet,myślę,że chcesz mnie podkarmić bym przybrał na wadze,widzę to,że chcesz.
A potem w jakieś święto lub niedzielę z zasmażanymi buraczkami ,lub ćwikłą mnie zjesz.
Gdy był pewien już lisich planów ,czmychnął  włączając piąty bieg i nie ma co gonić zająca,nawet gdyby goniło bo lisów trzech.
To już koniec jeszcze morał :"pamiętaj  gdy nagle zaskoczy cię wróg,:myśl logicznie,miej głowę we właściwym  miejscu i tyle ile trzeba szybkich nóg."
Kochani działkowcy  doniczkowcy  Wiem że ciepła i słoneczna pogoda mobilizuje by rośliny,które dotychczas znajdowały sie w pomieszczeniu wynieśc już na zewnątrz ale..............................................nie w słoneczny dzień.Lepiej by było pochmurno i deszczowo.Tu zresztą konieczne są wiadomości  o hartowaniu roślin.Hartowanie  to stopniowe przyzwyczajanie do innych warunków Jednego dnia na godzinę,następnego na dwie potem sukcesywnie zwiększa się ilość godzin przebywania  na zewnątrz.W przeciwnym razie może nastąpić poparzenie.