Spośród wszystkich warzyw, pomidory właśnie wymagają naszego działania.Mam na myśli te na zagonku.,Może nie dziś ,ale za tydzień należy obciąć im wierzchołki.Ile obcinamy?Około 20 cm. licząc od góry.A co obcinamy poza samym pędem?Obcinamy kilka listków,kilka kwiatków i być może też zawiązków owocowych.A czemu to robimy?Otóż temu,że to co teraz jest w tych szczytowych pędach nie dorośnie,nie dojrzeje,i jakby powiedział mój sąsiad Stefan cała praca rośliny,"psu na budę się nie zda."Po prostu nie zdąży urosnąć ,nie zdąży dojrzeć,więc obcinamy.A co przez to uzyskujemy?Uzyskujemy pracę korzeni i całej rośliny na te owoce ,które już są spore,które niebawem zaczną się wybarwiać,a jeżeli nawet nie zdążą przed przymrozkami to zdejmujemy je zielone i przenosimy do pomieszczeń gdzie stopniowo nabiorą koloru.Należy tylko wiedzieć ,które zielone zebrać.Otóż ,te które zakończyły proces rośnięcia.A poznajemy po skórce owocu.Jak jest błyszcząca to te niebawem się zaczerwienią ,jak matowa,to też się zaczerwienią ,ale znacznie później i niestety będą niesmaczne.Zatem................tuż przed przymrozkami zbieramy te co się błyszczą ,bo to oznacza że skorka naciągnięta jest do maksimum i już rosnąć nie będą.Jest jeszcze jedna" szkoła",która radzi całe rośliny wyrwać i zawiesić korzeniami do góry w chłodnym pomieszczeniu.U mnie ona nie zdała egzaminu,bo w tym pomieszczeniu rzadko bywałam a jak już przybyłam,to część właśnie tych dojrzałych leżała pod zawieszonymi krzakami.Ale za tydzień tylko obcinamy pomidorom wierzchołki i pozostawiamy na zagonku.Chyba że pojawią się plamy na owocach,co może się zdarzyć gdy opuszczą się deszcze i przyjdzie ochłodzenie,które przewidywałam kilka tygodni temu,że prawdziwe lato skończy się po 20 sierpnia,a potem,to tak pół na pół z jesienią będzie się przeplatało.Ale ,przecież jesień ze swoją brzemiennością jest też piękna i jaka bogata.
A teraz? teraz popatrzę na naszych dzielnych wojaków .Ja w nich wierzę i z okazji Święta życzę zdrowia ,sił i spokoju,ponad wszystko spokoju.
sobota, 15 sierpnia 2015
A na działkach,no cóż,jakby jesień.Pomimo podlewania jednak liście spadają z drzew.Właściwie to,dla czego tak się dzieje,że drzewa jesienią gubią liście?.Przyczyn jest wiele,ale jedna najważniejsza,bo jest to typowe dla tego klimatu,[sorry] .Ale też ,bo spełniły swoje zadanie ,bo zakwitły,bo wydały plon i teraz przejdą w zasłużony stan spoczynku.I właśnie zaczynają pracować intensywnie nad wytworzeniem warstwy korka między liściem a gałązką z której liść wyrastał.Wiadomo przecież ,że korek jest najlepszym materiałem izolacyjnym i uniemożliwia doprowadzanie soku do liścia. W wyniku tego liście z drzew spadają Nad tym teraz pracują nasze drzewa owocowe, bo zawiązanie plonu na rok przyszły zrobiły wcześniej.Teraz porządkują swoje wnętrze i wyciągają fotele by się wygodnie położyć.Zatem podlewanie ,może być o wiele skromniejsze jak dotychczas - no z wyjątkiem jabłoni i grusz i późno owocujących śliw. One jeszcze wody potrzebują na powiększenie masy owocu. I co jeszcze z tymi drzewami?Ano z tymi drzewami jeszcze................wygrabiamy wszystkie opadłe ,nie dorośnięte , nadpsute owoce.Szczególnie te całkowicie porażone pleśniami i innymi chorobami grzybowymi.Ale,ale,na kompost ich nie dajemy,by go nie zakwaszać.Wywozimy z działki,by zapobiegać chorobie ,w ogóle,a w roku przyszłym w szczególności.I choć wydaje się to może Państwu mało skuteczne ,informuję,że tak nie jest,bo skąd wiecie ile zepsutych owoców byłoby,gdyby nie profilaktyka,gdyby nie wynoszenie zepsutych? .Kiedyś na naradzie w Komendzie Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Łodzi ktoś skrytykował Ochotnicze Straże Pożarne,że tyle ich jest ,a i tak się pali i wówczas pewien strażak ochotnik ,tak "odparował" zarzut.........." A skąd wiadomo ile byłoby pożarów,gdyby nie było ochotniczych straży w terenie?"
A teraz? teraz przechodzimy na zagonki z warzywami.
A teraz? teraz przechodzimy na zagonki z warzywami.
Witam Was moi Drodzy Czytelnicy w to podwójne dla Polski Święto.To też trochę Święto Działkowców ,bo dziś Matko Bożej Zielnej,ale też rocznica wielkiego zwycięstwa młodej Armii i jak to często z nami bywa,ogromnym kosztem.To potrafimy,to nam się udaje.Ale,przepraszam,nie będę się wymądrzała tym bardziej,że w obronie Warszawy walczył mój ojciec.Zostawił żonę w 9,atym m-cu ciąży i poszedł walczyć. Powrócił wychudzony zarośnięty z wszami i tyfusem.Cudem go odratowano.Tymczasem dziecko pierworodne przyszło mu na świat ,a on do szpitala.I spędził tam wiele tygodni.Na najprzeróżniejsze zaczepki odpowiadał............."..tak trzeba było".
Zatem ,w zasadzie powinnam być dumna z takiego ojca,no i jestem.Szkoda,że to już koniec mojego życia i spotkam się w sytuacji,bum sprawdziła,czy też ,tak jak mojego ojca na coś takiego mnie byłoby stać?
Zatem ,w zasadzie powinnam być dumna z takiego ojca,no i jestem.Szkoda,że to już koniec mojego życia i spotkam się w sytuacji,bum sprawdziła,czy też ,tak jak mojego ojca na coś takiego mnie byłoby stać?
piątek, 14 sierpnia 2015
A zatem.............sałatka ta składa się z papryki,cebuli i ogórków.Po umyciu należy je rozdrobnić w zależności od upodobania.Podaje przepis [mała porcja].Moja był kilka razy większa.:
3 czerwone papryki .3 żółte papryki 3 cebule 1 kg ogórków.Po rozdrobnieniu dodaje 4 łyżki przyprawy do kurczaka pikantnej 5 łyżek cukru i zostawiam na godzinę .Po tym czasie już warzywa zmiękną i puszczą sok.Dodaje wówczas pół szklanki oleju i 10 łyżek octu balsamicznego.Ale radzę spróbować,bo może trzeba dosolić ,lub dosłodzić,lub w ogóle dodać czegoś więcej,może soli ,może cukru,może octu ,a może oleju.Z pewnością nie dodaje wody i przez to jej smak jest niepowtarzalny i uważam,że ocet balsamiczny,to też ważny dodatek.A kto lubi takie sałatki bardziej pikantne ,może dodać tak jak ja jeszcze dwie ostre papryczki ,bardzo drobno pokrojone.Potem nakładam do słoików,nieco ubijam ,tak by sok wyszedł na wierzch i po napełnieniu wszystkich pozostaje nieco tego soku,to go do wszystkich słoików dolewam.Dla pewności ,bo składniki dość twarde pasteryzuje 15 min.Moje słoiki już są w piwnicy i na każdej zakrętce jest nalepka wydrukowana komputerowo takiej treści:"Do ziemniaków,klusek,kaszy,ryby,mięsa i kiełbasy."Ładne i smaczne.Aha !.ogórków nie obieram ze skórki.
A teraz idę pod prysznic ,wybaczcie Kochani.Jutro obiecuje poprawę.
3 czerwone papryki .3 żółte papryki 3 cebule 1 kg ogórków.Po rozdrobnieniu dodaje 4 łyżki przyprawy do kurczaka pikantnej 5 łyżek cukru i zostawiam na godzinę .Po tym czasie już warzywa zmiękną i puszczą sok.Dodaje wówczas pół szklanki oleju i 10 łyżek octu balsamicznego.Ale radzę spróbować,bo może trzeba dosolić ,lub dosłodzić,lub w ogóle dodać czegoś więcej,może soli ,może cukru,może octu ,a może oleju.Z pewnością nie dodaje wody i przez to jej smak jest niepowtarzalny i uważam,że ocet balsamiczny,to też ważny dodatek.A kto lubi takie sałatki bardziej pikantne ,może dodać tak jak ja jeszcze dwie ostre papryczki ,bardzo drobno pokrojone.Potem nakładam do słoików,nieco ubijam ,tak by sok wyszedł na wierzch i po napełnieniu wszystkich pozostaje nieco tego soku,to go do wszystkich słoików dolewam.Dla pewności ,bo składniki dość twarde pasteryzuje 15 min.Moje słoiki już są w piwnicy i na każdej zakrętce jest nalepka wydrukowana komputerowo takiej treści:"Do ziemniaków,klusek,kaszy,ryby,mięsa i kiełbasy."Ładne i smaczne.Aha !.ogórków nie obieram ze skórki.
A teraz idę pod prysznic ,wybaczcie Kochani.Jutro obiecuje poprawę.
Drodzy moi Czytelnicy ! przepraszam za dzisiejszą - no prawie nieobecność,bo co ja mogę o tej porze napisać.?A dla tego dopiero teraz i to na moment usiadłam,bo "robiłam dziś za fizyczną"A ta praca to sałatka na zimę................przepyszna ,możecie mi wierzyć i zaraz podam jak ją robię ale pozwólcie że przed tym pozdrowię serdecznie dwie bardzo sympatyczne kobiety..............nie ,to były dziewczęta ,które spotkałam na spacerze z moim psem.Pozdrawiam Was ANIU I HANIU.!
czwartek, 13 sierpnia 2015
Radzę poszukać takiego miejsca na działce,które jest poza zmianowaniem,to znaczy,gdzieś,gdzie warzyw nie uprawia się.Chcąc mieć własne :pietruszkę szczaw i szczypior,wystarczą miejsca o wielkości np. 50x30 cm.Podpowiadam:Łatwo jest utrzymać w ryzach rośliny i te w poletku i obok [np trawnik],gdy zdecydowanie je wygrodzimy.Kiedyś gdy sąsiad zmieniał umeblowanie mieszkania pozwolił mi zabrać szuflady,bo czułam,że przydadzą się na działce.I się przydały.:Po usunięciu dna ,otrzymałam ramę ,którą "wcisnęłam" w przekopaną i zagrabioną glebę.Ale to nie wszystko.Do każdej szuflady wsypałam po jednym niedużym opakowaniu ziemi ogrodniczej i tam posiałam wspomniane rośliny przyprawowe.Dobra ziemia dała o sobie znać.Rośliny [podlewane oczywiście] szybko skiełkowały i dały jeszcze tej jesieni obfity plon,ale nie korzystałam z niego,bo tak trzeba.Trzeba pozostawić im część nadziemną na zimę.A wiosną.............wiosną zaskoczyły mnie bujność .Teraz posiane będą corocznie wznawiać wegetację i będziemy korzystać z natki i liści i szczypioru.Ale,ale,wiosną każdego roku należy je zasilić,albo sproszkowanym obornikiem,albo nawozem mineralnym,służącym do nawożenia warzyw.Jeżeli szuflady były solidne ,to za pięć lat można je przenieść w inne miejsce, w którym na następne lata założymy poletka z roślinami przyprawowymi.Tylko jeszcze to.....................by nie niszczyły roślin ślimaki należy albo obok wysypać ślimakol albo wystawić naczynia z piwem,ale przy tym upale,należy je systematycznie uzupełniać.Bo - przypominam,ślimaki lubią piwo, i to do tego stopnia,że upijają się nim na śmierć.I jeszcze taka moja propozycja.Kto lubi czosnek..............proponuje posiać szczypior czosnkowy,nie tylko pachnie czosnkiem,ale jest też smaczny.
Subskrybuj:
Posty (Atom)