Proponuję posiać warzywo ciepłolubne i właśnie przyszedł na takie,pewne warzywo czas,bowiem około połowy maja wysiewa się :SZPINAK NOWOZELANDZKI.W odróżnieniu od szpinaku klasycznego,który to winien być uprawiany wcześnie wiosną i jesienią,jak jest krótki dzień i jest zdecydowanie chłodniej jak teraz nowozelandzki potrzebuje ciepła.Z resztą wywodzi się z zupełnie innej rodziny,nie z tej co klasyczny i wygląd jego jest także inny.Jest rośliną,która w miarę wzrastania ma coraz dłuższe pędy.Nawet do 1 m i jest ich kilka.Stąd na zagonku wymaga dużych odległości, dużej rozstawy.A ja poszłam po rozum do głowy i o dziwo tam go znalazłam,a przecież różnie bywa.Podpowiedział mi.A gdyby tak potraktować go jak roślinę zwieszającą pędy?Wzięłam dwa stare bezużyteczne wiadra.Wypaliłam dziurki na dnie, napełniłam dobrą ziemią i powiesiłam na drzewie,na najniższych gałęziach,tak by jednak dostęp światła był .W każdym posiałam nasiona w trzech miejscach.[kiełkują długo] ale się udało i po pewnym czasie zbierałam już plon.A plon u tego szpinaku to tylko same liski,nieduże,ale mięsiste i bardzo smaczne.Kto lubi szpinak,to zgodzi się ze mną,że smaczniejszy jest jak klasyczny.a kto nie lubi ,to polubić powinien,a szczególnie osoby ze słabą morfologią,bo jest bogaty w żelazo i chorzy na tarczyce,bo jest bogaty ,jak żadne inne warzywo w jod.By polubić szpinak należy przyrządzić go w zupełnie inny sposób.Jako zapiekankę np. na grillu.Małe bułeczki ,kajzerki przekroić .Wyjąć środki ,posmarować masłem ,nałożyć szpinak [winien być suchy i dobrze przyprawiony].Przykryć każdą porcję plastrem,żółtego,ostrego sera.Rumiana chrupiąca bułeczka ,ser roztopiony na wierzchu i to nadzienie,to zdrowe i smaczne nadzienie.........czyż to może być niedobre?I na koniec.Jest taka zasada.Szpinak nie może w smaku przypominać trawy.Przyprawia się go jajami by go związać ,dodaje gałki muszkatołowej i zmiażdżonego czosnku na koniec ,no i oczywiście sól.Ale jeżeli jest on rzadki bo podlany śmietaną i podany z ziemniakami ,które też zrobiły się zielone,to to - wybaczcie ,apetycznie nie wygląda.Ale nie było moim zadaniem szpinak obrzydzić,wprost przeciwnie.Zachęcić do konsumpcji.
Jutro ,być może mnie nie będzie,a jeżeli będę to na krótko.
sobota, 14 maja 2016
Na dworze nic się nie zmieniło,a na działkach?.A na działkach ?Na działkach,taki deszcz ,tak spokojnie padający,taki mżawkowy to nie deszcz,to złoto spada z nieba.Mżawka ,to w maju coś nadzwyczaj pożądanego,i jest.Ci,którzy coś posiali i jeszcze nie wzeszło,to wzejdzie niebawem.Bo jeżeli chodzi o siew warzyw ,to proponuję właśnie teraz..................
Zanim przejdę do spraw działkowych - o czymś,co być może Państwa zainteresuje.
Pojawiły się w sprzedaży male ogórki.Kiszeniaki.J jakby to było ,gdybym przeszła obok tego faktu obojętnie.O ! - to będą pierwsze w tym roku moje małosolne.Wyciągnęłam ,zatem kamienny garnek,który od lat służy mi tylko do kiszenia ogórków.Bo - jak mawiała moja mama, w nim zadomowiły się bakterie powodujące kiszenia.Także ,kamień ,ten sam od lat,też chyba ,podobnie jak garnek bierze czynny udział w kiszeniu.Moje ogórki są bardzo smaczne i wiele osób pyta.........."to jak ty to robisz".?.Jak to się robi?.Oczywiście ,nie zmuszam nikogo do kupna garnka kamiennego,ale szklany słój ,nie plastikowy pojemnik,też spełni swoje zadanie,jeżeli corocznie będzie używany,tylko do kiszenia ogórków.Kamień ,także,lecz należy poszukać maksymalnie gładkiego ,średniej wielkości.Bobrze go wyszorować i wygotować,ale tylko jeden raz.Na samym początku.Gdy wszystko przygotowane,to przystępujemy do układania ogórków.Jeżeli chcemy mieć zakiszone szybko,to ścinamy im czubki i zalewamy gorącą wodą z solą.Tylko wyśmienite i pachnące to takie ,których warstwy przekładane są czosnkiem i koprem.By ten czosnek i ten koper łatwiej oddały swoje zapach i smaki ,dobrze jest potłuc je tłuczkiem do mięsa na desce.Takie zmiażdżenie daje efekt.Intensywniej będą pachniały ogórki tymi przyprawami.A na koniec dobrze jest wsypać jedno opakowanie [torebka] przypraw do kiszenia ogórków.To uzupełni zapach czosnku i kopru.Zauważyłam tylko,że w tej torebce nie ma gorczycy,a ona bardzo zaostrza smak,więc dodaję ją od siebie.Woda do małosolnych ,jak sama nazwa wskazuje nie powinna być tak słona jak do kiszenia na zimę.Wystarczy jedna niepełna łyżka na jeden litr wody. Aha ! - woda.To nie jest bez znaczenia.Bo dobra woda,to dobre ogórki.Najsmaczniejsze są na rynku w Nowym Targu.A wiecie czemu.?Bo kiszone w dobrej wodzie o którą tam nie trudno.Idąc tym tropem i tym tokiem myślenia ,do kiszenia kupuję mineralną z tamtych stron,niegazowaną.To teraz już tylko dwie trzy łyżki barszczu,takiego z butelki,lub zakiszonemu osobiście z żytniej mąki.Postępując w ten sposób wprowadzamy gotowe bakterie kiszące,bowiem za każdym razem na początku procesu wychodzą naprzeciw siebie dwie armie.Jedna armia to bakterie kiszące,a druga to bakterie gnilne,o czym nawet nie mamy pojęcia.Nasze ;prawidłowe postępowanie spowoduje,że zwycięży armia kiszących ,a armia gnilnych polegnie ,pokonana pod postacią mętnego osadu na dnie i nic już nie jest w stanie jej wskrzesić.W wyniku kiśnięcia powstaje kwas mleczny idealny,naturalny konserwant.Zauważyli to przed wiekami nasi przodkowie ,gdy zaczęli uprawiać kapustę i kiedyś nadmiar plonu ,nie dając rady już go zjeść wyrzucili na pryzmę.Jakież było ich zdziwienie wiosną,że główki kapusty zachowały swój kształt,smak tylko był inny.I tak to się zaczęło No - nigdy nie przypuszczałabym,że tyle napiszę o kiszeniu ogórków,ale ,ogórek,ogórkowi nierówny.W, nadziei,że być może z wiadomości tych ,może niektórych, Państwo skorzystają - podaje.
Pojawiły się w sprzedaży male ogórki.Kiszeniaki.J jakby to było ,gdybym przeszła obok tego faktu obojętnie.O ! - to będą pierwsze w tym roku moje małosolne.Wyciągnęłam ,zatem kamienny garnek,który od lat służy mi tylko do kiszenia ogórków.Bo - jak mawiała moja mama, w nim zadomowiły się bakterie powodujące kiszenia.Także ,kamień ,ten sam od lat,też chyba ,podobnie jak garnek bierze czynny udział w kiszeniu.Moje ogórki są bardzo smaczne i wiele osób pyta.........."to jak ty to robisz".?.Jak to się robi?.Oczywiście ,nie zmuszam nikogo do kupna garnka kamiennego,ale szklany słój ,nie plastikowy pojemnik,też spełni swoje zadanie,jeżeli corocznie będzie używany,tylko do kiszenia ogórków.Kamień ,także,lecz należy poszukać maksymalnie gładkiego ,średniej wielkości.Bobrze go wyszorować i wygotować,ale tylko jeden raz.Na samym początku.Gdy wszystko przygotowane,to przystępujemy do układania ogórków.Jeżeli chcemy mieć zakiszone szybko,to ścinamy im czubki i zalewamy gorącą wodą z solą.Tylko wyśmienite i pachnące to takie ,których warstwy przekładane są czosnkiem i koprem.By ten czosnek i ten koper łatwiej oddały swoje zapach i smaki ,dobrze jest potłuc je tłuczkiem do mięsa na desce.Takie zmiażdżenie daje efekt.Intensywniej będą pachniały ogórki tymi przyprawami.A na koniec dobrze jest wsypać jedno opakowanie [torebka] przypraw do kiszenia ogórków.To uzupełni zapach czosnku i kopru.Zauważyłam tylko,że w tej torebce nie ma gorczycy,a ona bardzo zaostrza smak,więc dodaję ją od siebie.Woda do małosolnych ,jak sama nazwa wskazuje nie powinna być tak słona jak do kiszenia na zimę.Wystarczy jedna niepełna łyżka na jeden litr wody. Aha ! - woda.To nie jest bez znaczenia.Bo dobra woda,to dobre ogórki.Najsmaczniejsze są na rynku w Nowym Targu.A wiecie czemu.?Bo kiszone w dobrej wodzie o którą tam nie trudno.Idąc tym tropem i tym tokiem myślenia ,do kiszenia kupuję mineralną z tamtych stron,niegazowaną.To teraz już tylko dwie trzy łyżki barszczu,takiego z butelki,lub zakiszonemu osobiście z żytniej mąki.Postępując w ten sposób wprowadzamy gotowe bakterie kiszące,bowiem za każdym razem na początku procesu wychodzą naprzeciw siebie dwie armie.Jedna armia to bakterie kiszące,a druga to bakterie gnilne,o czym nawet nie mamy pojęcia.Nasze ;prawidłowe postępowanie spowoduje,że zwycięży armia kiszących ,a armia gnilnych polegnie ,pokonana pod postacią mętnego osadu na dnie i nic już nie jest w stanie jej wskrzesić.W wyniku kiśnięcia powstaje kwas mleczny idealny,naturalny konserwant.Zauważyli to przed wiekami nasi przodkowie ,gdy zaczęli uprawiać kapustę i kiedyś nadmiar plonu ,nie dając rady już go zjeść wyrzucili na pryzmę.Jakież było ich zdziwienie wiosną,że główki kapusty zachowały swój kształt,smak tylko był inny.I tak to się zaczęło No - nigdy nie przypuszczałabym,że tyle napiszę o kiszeniu ogórków,ale ,ogórek,ogórkowi nierówny.W, nadziei,że być może z wiadomości tych ,może niektórych, Państwo skorzystają - podaje.
Nie wiem jak u Was - Drodzy,moi Czytelnicy ,u mnie jest za oknem pogoda listopadowa.Taka zupełnie,niepożądana na weekend i dla osób cierpiących na depresję.Z tego też powodu wybrałam następujące przysłowia:
"Dziś jest nasze,jutro,kto wie czyje?"polskie.
"Nie martw się o jutro,bo nie wiesz co cię spotka jeszcze dziś."żydowskie.
"Dziś jest nasze,jutro,kto wie czyje?"polskie.
"Nie martw się o jutro,bo nie wiesz co cię spotka jeszcze dziś."żydowskie.
piątek, 13 maja 2016
Proszę sobie wyobrazić,że dawno,bardzo dawno temu wszelka jarzyna która wrosła wiosną była bardzo cenna.Wykorzystywano np........................ale sam przepis to wyjaśni z bardzo starej książki kucharskiej.
PODCZOS ,KAPUSTA WIOSENNA.
Naszatkować drobno liście z młodej niezwiniętej jeszcze kapusty i kalafiorów i sparzyć je we wrzącej wodzie 10 minut ,potem odlać na durszlaku.Gdy woda ścieknie zalać drugą wrzącą,tyle tylko aby liście przykryła.,wcisnąć cytryny do smaku,posolić i gotować aż będzie miękka.Potem zrobić zaprażkę z łyżki masła i mąki.Rozprowadzić smakiem w którym się PODCZOS gotował.Dodać ćwierć litra kwaśnej śmietany,wsypać garść usiekanego kopru ,łyżkę cukru i poddusić jeszcze chwilę i wydać na stół do pieczeni.
Jak zwykle mam pewne uwagi.Pani Maria Ochrowicz-Monatowa,autorka książki kucharskiej nie podaje jaka ilość produktu winna być wzięta do sporządzenia potrawy.Widocznie 100 lat temu to było nieważne,lub gospodynie brały na tzw "oko".Teraz jesteśmy precyzyjniejsi ale tego już nie poprawimy.Z resztą teraz kapusta młoda jest w zwiniętych główkach,zatem ten PODCZOS ,to tak tylko jako ciekawostka.Ale,ale zdrowsze są liście zielone w kapuście.Te wybielone,bo już w środku,nie mają tyle co zielone witamin i wapnia.Tak,tak wapnia ,tego na osteoporozę.Wiem,wiem,że najwięcej wapnia mają sardynki [ o dziwo],ale kapusta tj ,jej liście jednak od czasu do czasu wskazane byłyby.
I na koniec ,kto chce tego dania spróbować niech po prostu wykona go z młodej kapusty.
PODCZOS ,KAPUSTA WIOSENNA.
Naszatkować drobno liście z młodej niezwiniętej jeszcze kapusty i kalafiorów i sparzyć je we wrzącej wodzie 10 minut ,potem odlać na durszlaku.Gdy woda ścieknie zalać drugą wrzącą,tyle tylko aby liście przykryła.,wcisnąć cytryny do smaku,posolić i gotować aż będzie miękka.Potem zrobić zaprażkę z łyżki masła i mąki.Rozprowadzić smakiem w którym się PODCZOS gotował.Dodać ćwierć litra kwaśnej śmietany,wsypać garść usiekanego kopru ,łyżkę cukru i poddusić jeszcze chwilę i wydać na stół do pieczeni.
Jak zwykle mam pewne uwagi.Pani Maria Ochrowicz-Monatowa,autorka książki kucharskiej nie podaje jaka ilość produktu winna być wzięta do sporządzenia potrawy.Widocznie 100 lat temu to było nieważne,lub gospodynie brały na tzw "oko".Teraz jesteśmy precyzyjniejsi ale tego już nie poprawimy.Z resztą teraz kapusta młoda jest w zwiniętych główkach,zatem ten PODCZOS ,to tak tylko jako ciekawostka.Ale,ale zdrowsze są liście zielone w kapuście.Te wybielone,bo już w środku,nie mają tyle co zielone witamin i wapnia.Tak,tak wapnia ,tego na osteoporozę.Wiem,wiem,że najwięcej wapnia mają sardynki [ o dziwo],ale kapusta tj ,jej liście jednak od czasu do czasu wskazane byłyby.
I na koniec ,kto chce tego dania spróbować niech po prostu wykona go z młodej kapusty.
A teraz ? a teraz zwracam się jeszcze raz do warzywników Co by tu posiać ,co by tu posiać jeżeli nie sadzić pomidorów i papryki.Tak jakoś i pomidory i papryka kończą dzieło zagospodarowania kwatery warzywniczej.Można jednak ,właśnie teraz posiać gdzieś współrzędnie np .po brzegach zagonów sałatę................ale nie masłową ,tylko kruchą letnią ,lub lodową.Po skiełkowaniu wykonać przerywkę.Lub posiać nasiona sałaty pod osłonami [szklarnia tunel ] i w fazie trzech liści przesadzić na brzegi zagonów w jednym rzędzie. Tak będzie dla niej najlepiej bo zbyt gęsto rosnąca choruje od szarej pleśni.Masłowa sałata nie jest tak podatna,ale jej nie uprawia się je teraz .Ona winna być uprawiana wcześnie wiosną.Pozostawiona , na czas długiego dnia i wysokiej temperatury wybija w pędy kwiatostanowe,z których też można skorzystać.O ! - one są mniam,,mniam jak się je zerwie tuż przed kwitnieniem ,zdejmie skórkę i po pokrojeniu w kawałki zakisi wraz z ogórkami.Kiedyś spotykałam w sklepach ogrodniczych nasiona GŁĄBIKA KRAKOWSKIEGO.Teraz go nie spotykam,a może nie mam szczęścia do tego warzywa.On to właśnie był uprawiany specjalnie by wyhodować pęd,chrupiący ,taki też mniam, mniam. Ale co kto lubi.Ja lubię,głąby od salaty i młodej kapusty,moja koleżanka natomiast nie,więc mi je przynosi i mówi "przyniosłam ci kaczany".Początkowo nie wiedziałam co to jest ,teraz już wiem,ale jaj nie poprawiam,bo się obrazi i nie będzie mi przynosiła.,
A jeżeli chodzi o młodą kapustę........................
A jeżeli chodzi o młodą kapustę........................
Co jest do wykonania teraz,zaraz ,na działce?W zależności od tego kiedy koszono trawnik,przeprowadzić być może należy następne koszenie.W maju i jeszcze w czerwcu wzrost trawy jest intensywny i kosić należy częściej.Od lipca zapał spada a w sierpniu i we wrześniu może wystarczyć dwukrotne koszenie w miesiącu.W maju trawnik jest nastolatkiem w lipcu ma 40 lat ,ale w sierpniu już jest po 60ątce .Stąd takie a nie inne jego zachowanie.Jeżeli będziemy w ten weekend i stwierdzimy,że jeszcze nie trzeba kosić ,bo źdźbła mają zaledwie kilkanaście cm . długości,to ja jednak upieram się że trzeba jednak teraz,bo za tydzień..................kto chce przekona się ile cm długości źdźbła będą miały za tydzień.A tym bardziej,że teraz można zdjąć kosz i kosić pozostawiając pokosy na miejscu.Nie zgrabiać, nie sprzątać , i pozwolić by zamieniły się w nawóz zasilający trawnik.Im częściej będziemy tak robić ,tym trawnik z czasem wypiękniej bo go nie okradamy z tego ,co jest jego.No - ale ,przy trawie zbyt wyrośniętej ,a może nawet wykłoszonej [ o zgrozo ] pokosów zostawić nie można,bo zbyt duża warstwa skoszonej trawy ,może spowodować zagniwanie darniny.Zatem co? zatem" trzymamy rękę na pulsie" i pilnujemy i pilnujemy i w stosownym czasie wkraczamy z kosiarką.
Subskrybuj:
Posty (Atom)