|Pewnej jesieni moi sąsiedzi także zapragnęli mieć zimą swoje kreciki,a takie kreciki lubią potem żerować w okolicy gdzie przezimowały.Zatem i Stefan i Marian suszyli na dachach swoich domków część pryzmy kompostowej i budowali coś co było podobne do moich drzwi.
Stefan zabrał się do tego z sercem.Zbił z różnych skrzynek [ wtedy były drewniane ,nie plastikowe ] solidną ramę.Nabił na nią cieńsze deseczki i to było dość stabilne, w odróżnieniu od Marian , zwanego Ciućmokiem,który postawił po prostu kawałek lekkiej sklejki.
Pewnego zimowego i wietrznego dnia jego zabezpieczenie znalazło się poza działką.
Kreciki w niebezpieczeństwie.!
Tak jakoś po tych silnych wiatrach spotkaliśmy się ze Stefanem na działce by sprawdzić czy wszystko w porządku po wichurach i wtedy stwierdziliśmy brak ochrony dla krecików u Mariana i gdyby nie pokrywa śnieżna nie wiedzielibyśmy co się stało z krecikami które zostały bez przysłowiowego dachu nad głową.Na śniegu były bardzo wyraźne ślady prowadzące zarówno do domku dla kretów u Stefana i u mnie.O taką inteligencję nie podejrzewałabym tych zwierzątek.Znalazły sobie nowy dom.
O tym co potem wiosną mówił Stefan krytykując Mariana nie napiszę ,bo wiele określeń było niecenzuralnych.
A czy poza tym może zimować na działce kret,?
Oczywiście.Przeważnie jest to właśnie pryzma kompostowa,ale usytuowana na powierzchni gleby,nie w zagłębieniu,bo w takiej nie gromadzi się woda.
Z resztą - pryzma prawidłowa ,nie powinna być w żadnym wykopanym dole,bo to nie śmietnik ,a to ze względu na wypłukiwanie różnych zawartych w roślinach mikroelementów.Taki kompost ma bardzo małą wartość.
Wracając jeszcze do krecika ,to :....................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz