wtorek, 29 lipca 2014

No, nie dziś też jeszcze nie będzie o selerze,bo jest o czym pisać a ja dopiero teraz wyniosłam do  piwnicy przetwory i przyszło mi do głowy,ze może powinnam podzielić się informacjami na ten temat.Przetwarzałam brzoskwinie i moim zdaniem jest to luksusowy dżem.Brzoskwinie winny być bardzo dojrzałe.Jak po kupnie poleżą dzień lub dwa to takie będą W komorze zlewozmywaka umyłam je ,po czym sparzyłam wrzątkiem,zostawiając wrzątek i przewracając po kilku minutach owoce by te co były na dnie znalazły się na wierzchu i odwrotnie.Po kilkunastu minutach dają się obrać ze skórki i wyjąć pestkę I to co teraz napiszę jest ważne........................... należy owoce wypestkowane i bez skórki z niewielką ilością wody pogotować ciągle mieszając.Wystudzić co  przy tej temp. nie jest łatwe,więc .........................garnek do wody. Aby dżem nie był "kundlem" [przepraszam kundelki] należy użyć żelfiksu zawsze nieco więcej jak przewiduje przepis na opakowaniu i teraz wsypać go do rozgotowanych zimnych owoców.Nie przegotować!!!!!!!!!!!!!!! lepiej za krótko gotować jak za długo .Gorące nakładać do słoików i odwracać do góry dnem by "chwyciły"Uwaga !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1to wcześniejsze zagotowanie owoców i wystudzenie jest ważne zawsze nam się uda ,a wymieszanie żelfiksu  z surowymi owocami może spowodować zniszczenie żelujących właściwości żelfiksu przez za długie gotowanie.Oczywiście nie należy zapomnieć o cukrze,który dodaje się na końcu.Gdy zrobimy coś tak luksusowego ,mamy prawo napisać na słoiczkach to co ja napisałam."brzoskwinia ,pierworodne dziecko słońca" Ale będe miała na prezenty w zimie ,nic lepszego  być nie może.ps brzoskwinie kupiłam po 2 zł.Miłej pracy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz