niedziela, 17 sierpnia 2014

No cóż, tytuł bloga zobowiązuje  -  zatem

O wybaczaniu
===============
Dzień i zając już zasnęli  w lesie pod najstarszą sosną,
ciepły wiatr mgły znad jeziora goni lekkie jak motyle.
W  przedziwnym pochodzie jakieś postacie majestatycznie kroczą,
zostanę tu jeszcze przez chwilę.
Na przedzie z marsową miną Antośka,którą skrzywdził parobek z pobliskiego dworu
co to po nim już tylko ruiny zostały.
Ze złością zapieczoną jak stara blacha na dachu,
przeklina go każdej nocy już wiek cały.
A tuż za nią,wsparty na kuli ,stary wiarus inkognito 
Lecz i tak widać kim jest,bo zdradza go mundur,
i guziki co po kapitańsku się świecą.
Już na baczność stanąć nie ma siły,
bo jak garb dżwiga  nienawiść do cesarza.
Nie potrafi mu wybaczyć tej zimy pod Moskwą
i klęski co jak gradobicie w maju nieoczekiwane a jednak się zdarza.
Wąską ścieżką pośród łanów pszenicy stary Józwa się skrada,stary Józwa się boi,
bo w pamięci ma jeszcze przestrogę sołtysa,
"ino idż przez zboże bo być może we wsi znowu Moskal stoi."
Od tamtej pamiętnej wiosny,żyje w leku,a ma powody by się bać,oj ma
Ludzie we wsi już wiedzą,że zaciukał  stójkowego jak psa.
Za romansowanie i schadzki w stogach z gachami ,żoneczka też otrzymała co trzeba
jej ciało zakopał w starej żwirowni ,duszę zaś posłał do nieba.
Od tej pory myśl okrutna go dręczy ,jak kotwica wbita w serce i wyrwać się nie da.
oj ,nie trzeba było tego robić,oj nie trzeba
W tym pochodzie też matka bezdzietna,gorsetem rozpaczy spętana,wciąż szuka swe dzieci,
gdzie bliżniaczki moje pierworodne,gdzie córcia i i synuś kochany mój trzeci.?
One w beczce pod zimnym betonem,wciąż płaczą i płacz ten nie mija,
gdy zaciążyłam po raz czwarty,odszedłeś,a ja znów sama ,a ja znów niczyja.
Po co ciebie słuchałam mój miły,po co miłość ma ślepa i zauroczenie,
właśnie świeca mi zgasła,więc   w dniu  tym ostatnim już niczego nie zmienię.
Idzie też postać ogromna,a rękoma wskazuje wschód i zachód,
niczym statua wolności ,uroczyście zamyka  pochód.
Tych na prawo  oskarża o śmierć Gienka Bodo ,a tamtych  o Kamila  Baczyńskiego 
i próżno ją prosic o wybaczenie bo nic nie będzie z tego.
Nie wybaczy też póżniejszej dyktatury ciemniaków hołubionych bo nie  byli obcy klasowo
i pochodów i aplauzów   jak modlitwy nad masami  wszak tylko  one się liczyły
 bowiem  występowały masowo.
Koniec pochodu,mgły poranne go zasłoniły,wczoraj płakali i dziś także płaczą
i przeklinać i złorzeczyć będą, jeszcze wiele nocy ,chyba że sobie i innym wybaczą.

Ach te gawrony
================

=









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz