niedziela, 26 października 2014

No to teraz dokiszamy kapustę.Po udeptaniu i okryciu stał beczka przez dwa tygodnie w kuchni bo tam najcieplej.Potem wystawiona była na korytarz,co bardzo mi odpowiadało w póżniejszych latach bo można było po wyjściu z domu i sprawdzeniu przez mamę ........zdjąć i schować za nią cieple majtki [chciało się być szczuplejsza].A po powrocie do domu zakładało się zimne brrrrrrrr........ majtki.No ale jest rok1944 jesień.Już czasem dochodziły pomruki frontowe ,ale bardzo mizerne ,a nasza nienawiść do okupanta coraz większa.Ale też i okupant coś przeczuwał i starał sie być nieco łagodniejszy jak ten Niemiec który pozwolił nam przetrwać jedną noc w swojej piwnicy schronie.Było to z 18 na 19 stycznia 1945 r.,ale nic mu to nie dało bo ochotnicza milicja utworzona   nie wiadomo jak i kiedy "wyłuskała "go bardzo szybko.A mnie  bratowa przypomniała że nazywał się Paul i był ogromnym s.................. tak powiedziała.Nigdy nie uwierzyłabym,że tylu Niemców było  w Łodzi.Szli i szli  całą szerokością ul Pabianickiej i końca widać nie było.Szli jak mówili nach  Breslau. Tak to na Wrocław prosta drogo.Tych min smutnych ale też zawistnych nie zapomnę.przecież to nie my ich zapraszaliśmy.Nikt z kwiatami nie witał i z kwiatami nie  zegnał I coś niebywałego : nagle całe domy z umeblowanymi mieszkaniami otwarte i puste i dziwny obcy zapach .Moi rodzice wrócili do swojego przedwojennego mieszkania po pewnych perturbacjach bo tam właśnie    jeszcze mieszkali Niemcy ...nazywali sie Linkę.Dano im dwa tygodnie na opuszczenie lokalu,.To i tak bardzo dużo bo moim rodzicom w 39r tylko kilka godzin,.Nie jestem pewna czy nie dwie.No i się zaczęło już w lutym........przeprowadzka.Rolnik ze wsi Chocianowice przyjechał  z koniem i wozem i wszystko stopniowo przewożono,ale największy kłopot sprawiała beczka............no ale jakoś przy pomocy sąsiadów kapusta powędrowała na Pabianicką 204.A mnie tych Niemców Linke było żal .Ojciec mój chcąc najprawdopodobniej uspokoić swoje sumienie oświadczył  im " miejcie żal do swojego Adolfa" i wówczas ona oświadczyła" mój syn zginął bo brał udział w zamachu na Hitlera.No tak nie wszyscy Niemcy jednacy,a ja po latach  zainteresowana historią II wojny Światowej szukałam nazwiska Linke zgładzonego  za udział w zamachu  ,ale nie znalazłam.Natomiast zachwyciłam się organizatorem zamachu 20 lipca 44 r.Von Sztaufenbergiem.Jaki  był piekny i jaką szlachetność miało w oczach .Nie na próżno był Von.Ale to było do czasu.Dowiedziałam się bowiem,że był w Polsce i z ogromną pogardą wyrażał sie o Polakach,że są ciemni,zacofani i że mieszkają pod strzechami.OOOO .......trochę mi mniej go żal ,że zginął  i to w tak okrutny sposób.Powieszony na strunie fortepianowej. A co z tą kapustą dalej się działo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz