środa, 23 stycznia 2019

Ojciec mój,który brał udział we wszystkich wojnach jakie w czasie swojego życia napotkał najwięcej opowiadał o wojnie 1920 r.Bez namysłu szedł bić Moskala ,pozostawiając w domu ciężarna żonę.Moja siostra urodziła się 20 września 1920 r. na dwa tygodnie przed powrotem ojca.Tylko dla tego powrócił.że był chory na tyfus.Na tyfus chorowało bardzo dużo polskich żołnierzy ,bo zarazili się od Moskali.Mój ojciec mawiał ,że wszy chodziły szeregami po nich i że najpierw było je widać,a potem dopiero  Moskala.Bardzo dużo ich zmarło w niewoli ,właśnie na tyfus,ale Stalin oskarżył Polskę,że zostali w niewoli zamordowani.
Biedna moja matka miała na głowie nie tylko noworodka,ale też chorego męża.Postarała mu się o najlepszą opiekę i najlepszy szpital.Z pobytu w szpitalu ojciec opowiadał jak to pewnego chorego odwiedziła rodzina i stwierdziła ,że nic dziwnego,że tak źle wygląda i że jest chory ,bo jak ma dobrze wyglądać jak mu dają tylko kleiki .Za następną wizytą przynieśli ku ćwiartkę wódki i pęto suchej kiełbasy. Wypił i zjadł zanim mój ojciec zdążył powiadomić lekarza.Następnego dnia zmarł.
To była smutna informacja.ale słyszałam także i weselsze.........................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz