wtorek, 23 grudnia 2014

A BYWAŁO TAK................... o tej porze ,pachniało już grzybami,oj pachniało ,bo gotowały się namoczone dzień wcześniej kapelusze prawdziwków.W tamtych 40-tych latach pamiętam nie było podgrzybków,czy były nie modne,czy uważano je za nie jadalne ,nie wiem Na Wigilie tylko prawdziwki i to wszędzie ,a marynowane to tylko rydze,a maślaki zjadane były jesienią z jajkiem lub śmietaną i to cała grzybowa opowieść.A zatem gotowały się do miękkości i ponieważ w moim domu nie było uszek z barszczem ,to podawano zupę grzybową z łazankami,oczywiście robionymi ręcznie  i kapelusze prawdziwków obsmażane w cieście naleśnikowym ,w którym było dużo drobniusieńko  pokrojonej cebuli i pieprzu i soli do smaku.Każdy kapelusz w tej dziwnej panierce oddzielnie,...ależ to było pyszne i jest, bo nadal to robię.To chyba najlepsze z całej kolacji Wigilijnej.Pachniało też choinką ,kusiło to co na niej było ,a  wolno było zjeść dopiero w drugi dzień Świąt.Przepyszne maleńkie jabłuszka zwane rajskimi.To rarytas wówczas o tej porze roku ,i w sreberko owinięte orzechy włoskie i w świecących papierkach  długie jak ołówki cukierki i serduszka lukrowane z piernika.Tym szczyciła się choinka,a do tego kilka bombek jeszcze z przed wojny i Niemieckich kugli [to po Polsku bombka].Kugle tym różniły się od naszych bombek,że były przezroczyste jak bańki mydlane,ze skromnym malunkiem I panował już Świąteczny nastrój i było ciepło w całym domu i już rozstawiony stół na osiem osób............ i te osiem osób .........to było to.Dziś żyje,akurat połowa tylko.Może jeszcze jutro c.d.?,jeżeli Kochani nie nudzi Was to?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz