czwartek, 25 grudnia 2014

Bywało tak,że zawsze w 1-szy Dzień Świat zapraszana była na obiad Ciotka Adela.Była to "przyszywana ciotka"..............koleżanka z pracy mojej mamy.Ciotka miała niezwykły dar przewidywania i  wróżenia .Ja jako osoba wierząca nie  powinnam nawet o tym pisać,ale jeżeli ten dar miała od Boga?To było coś niezwykłego ,a czasy niespokojne,więc chciało sie wiedzieć co jutro.Ciągle powtarzano  w mojej rodzinie,że jedno z pierwszych przewidywań..........ba.......twierdzeń .........brzmiało......."Basiu,przed tobą jeszcze wiele lat pracy ".Mówiła to do mojej mamy, która w lipcu 1939 r miała w kieszeni papier o przejściu na emeryturę.Jeszcze tylko urlop w sierpniu,a we wrześniu już opłacone wczasy.Mama wybierała się ze mną do Zaleszczyk na winogrona ,bo miała takie zalecenie lekarskie Winogronowe owoce bardzo wspomagają serce........podobno mają właściwości lecznicze .Emerytura w 39 roku życia, nic dziwnego.Pracownicy Magistraccy mieli prawo przejścia na nią po 20 latach pracy.Zatem wszystko świadczyło o tym, że tak będzie.Wyśmiewano w pracy ciotkę Adelę i co...............jak zwykle ten się śmieje kto śmieje się ostatni.1 września wszystko się wywróciło do góry nogami ,a Zaleszczyki...........o jakież były modne,to tam uciekali ci z Polski,którzy uciec powinni,by wróg sie na nich nie pastwił.I wojna się skończyła ,i zaraz w marcu  45r. mama poszła do pracy,bo wzywały ją liczne plakaty,by pracownicy magistraccy się stawili jak najszybciej  ............ no i zaczęła od organizacji pracy,ustawiania biurek itp.............no i przepracowała do 1955 r.I kto miał rację?Zresztą już nikt nie powątpiewał w umiejętności ciotki.I jeszcze raz była potrzebna gdy ojciec w 39 r."poszedł na Warszawę" ja bronić i nie wracał.Tak opisała sytuację.................."O widzę Stacha,jest gorąco,leży na piasku,ale nie jest ranny,natomiast ma wrzody na plecach,zatem Basiu szykuj mu kąpiel ,leczniczą ,ze słomą  owsianą,bo za cztery dni będzie w domu.I tak się stało,co do dnia i wrzody na plecach miał,ale ciotka poradziła przecież jak je wyleczyć. I potem gdy z obozu jenieckiego kto miał wrócić to wrócił a mój brat nie, wówczas Ciotka spokojnie patrząc na rozłożone karty powiedziała" widzę go idzie pieszo i jest bardzo zawszony.Basiu szykuj się bo przyjdzie w ostatni dzień oktawy Bożego  Ciała w samo południe........i tak się stało.Stanął na podwórku i tylko przez łzy zawołał jestem,ale mam wszy.Ubranie zostało spalone ,a brat nagusieńki powędrował do  naszykowanej kąpieli bo już mama nie wątpiła w to co mówi ciotka i kąpiel naszykowała.I ileż jeszcze było takich "trafień"ciotki ,ale o tym już nie dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz