niedziela, 10 grudnia 2017

Czas przedświąteczny ,to czas zakupów i przygotowań.Ja należę do osób które wiele potraw przygotowują sami. Staram się tę pracę tak to rozłożyć w czasie by w dzień ostatni nie paść ze zmęczenia.A,że robię to już wiele lat,mam odpowiednie doświadczenie.I tak np.jakiekolwiek śledzie ,czy to marynowane,czy klasyczne w oleju z cebulą mogą być przygotowane już  7  dni wcześniej.Oczywiście przechowane w lodówce.W tym miejscu przypominam sobie jak pewne Święta Bożego Narodzenia  spędzałam u moich teściów w Sulejowie,do którego trzeba było dojechać  [  60 km od Łodzi ]  co w tamtych czasach nie było takie proste.Nie o samą podróż jednak chodzi.Chodzi o  to,że z racji zajmowanego stanowiska musiałam być w pracy w Wigilię do czasu jak pan Wojewoda złoży życzenia wszystkim swoim służbom,wszystkim podwładnym.Ja, swoich pracowników po podzieleniu się opłatkiem,co zawsze miało miejsce  punktualnie o  12 -ej zwolniłam .Zostałam sama i czekałam.Z tego powodu czasem do Sulejowa zajeżdżaliśmy około 17 - ej .Zabrałam ze sobą różne potrawy przygotowane  wcześniej,ale moją teściową zastałam przy kuchennym piecu rozpalonym do czerwoności gotującą kluski do zupy grzybowej,smażącą ryby [ wyśmienite bo Sulejów jest nad Pilicą] a mój teść z okularami spadającymi z nosa wybiera ości ze śledzi.Nic dziwnego,że po takim wstępie w czasie kolacji wigilijnej usypiali.Takie jednak były czasy i takie zwyczaje starszych gospodyń."Wszystko musi być świeże ",tak jakby zrobione wczoraj już świeże nie  było.

A ja właśnie już dziś.................................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz