środa, 22 sierpnia 2018

Jeżeli śliwki maja być przeznaczone do konsumpcji ,to oczywiście najsmaczniejsze są wtedy gdy dojrzeją na drzewie.Wtedy procent zawartości cukru jest najwyższy,ale,jeżeli mają być przeznaczone na przetwory [ za wyjątkiem powideł ] to powinny być w fazie dojrzałości,jak moje, które w kuchni muszą "odstać swoje ",bo ........................... bo to będą śliwki marynowane po szlachecku,a robi się je tak : 5 kg owoców umyć ,wypestkować i zalać syropem sporządzonym z 2 kg,cukru i 2 szklanek octu i kilku goździków.Pierwszego dnia zalewa się syropem lekko ,tylko leciutko przestudzonym,takim po pół godzinie od zagotowania.Po kilku godzinach zlewa się syrop i ponownie zagotowuje i już zalewa śliwki gorącym.Pozostawia na noc.Następnego dnia odlewa się syrop ,którego jest już znacznie więcej ,w związku z tym należy go odparować,co musi potrwać.Odparować by pozostała   go połowa.Ja zaznaczam sobie na drewnianej łyżce zwanej kopyścią.Kto teraz wie co to jest kopyść ? Ponieważ w czasie odparowywania odparował także ocet należy na końcu dolać go wg. własnego smaku. I tak przez kilka dni należy zalewać gorącym syropem owoce .Odparować jeszcze jeden raz.W tym czasie owoce się pomarszczą i znacznie zmniejszą ,ale.......................ale,jakież są wyśmienite,jak duże rodzynki.Na koniec należy wrzucić je do wrzącego syropu, ale to po  4 lub 5 dniach ,zalać syropem i  szczelnie zamknąć.Nie psują się,a to za przyczyną odparowania z nich wody.
Nic lepszego i szlachetniejszego do różnych mies,szczególnie do pieczeni,nie ma.
To bardzo pracochłonny przepis.Gruszki  marynowane robi się zupełnie inaczej,znacznie szybciej,ale o tym już innym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz