wtorek, 4 września 2018

Na krzewach czarnej porzeczki stwierdziłam obecność  WIELKOPĄKOWCA  PORZECZKOWEGO.Nie , nie o tej porze. Wprost  przeciwnie - wczesną wiosną.Akurat tego szkodnika nie sposób nie zauważyć,bowiem pośród nabrzmiewających wiosną pąków spotkać można nadmiernie nabrzmiałe.Zdecydowanie większe od pozostałych.To tam wewnątrz żeruje ten szkodnik " rozpycha się " ,musi sobie zrobić miejsce ,co powoduje,że pąki te są jakby wcześniej chciały się rozwinąć.Wykręcanie,ukręcanie takich ,systematyczne jednej ,drugiej  a czasem i trzeciej wiosny załatwia sprawę,ale czuwanie nie zaszkodzi,obserwowanie daje efekty.
Nie wszystko jest jednak tak proste i oczywiste,ale często  chorobom,czy szkodnikom towarzyszą pajęczyny,wycieki,naloty ,plamy czy pleśnie.Stwierdzenie takowych,to polowa sukcesu.I co z tego wszystkiego wynika?Wynika to,że nasza obecność na działce ,to 
obserwowanie,podglądanie i działanie zmierzające do likwidacji stwierdzonego szkodnika lub choroby.I zaobserwowałam taką zależność >: im więcej się wie na ten temat,tym rzadziej się sięga po preparaty chemiczne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz