wtorek, 23 września 2014

To co to ja takiego dobrego miałam? ...........już wiem pamięć.No to właśnie przypomniałam sobie,że wczoraj obiecałam temat........ żywopłoty.Żywopłoty przeważnie służą do odgradzania od ulicy,od sąsiadów,od kurzu ,od hałasu.Mogą być zrzucające liście na zimę i zimozielone.Te drugie nieco trudniejsze w hodowli.Chcąc odgrodzić się od sąsiada należy pamiętać o pozostawieniu miejsca,które będzie wykorzystywane do chodzenie by także od strony sąsiada dostać się do swoich krzewów,które kilka razy w okresie wegetacji będą ścinane.Ładny żywopłot to żywopłot zagęszczony od dołu do góry i właśnie od dołu do góry [boki] powinny być obcinane,nie tylko wierzchołek.I mówiąc szczerze z żywopłotem jest tak jak z trawnikiem.Nie jest prawdą że :'".....atam posieje sobie trawę i posadzę żywopłot i będę mieć spokój".Oj jakież błędne to mniemanie.I trawnik wymaga systematycznej pracy[koszenie,odchwaszczania,reperacji po zimie,likwidowania mchu itp] i żywopłot [ciecia ,podcinania,nawożenia ,usuwania opadłych lisci,co jest wyjątkowo trudne itp].Ponadto żywopłoty bardzo lubią wszystkie myszowate.Znam osoby ,ktore ze względu na zasiedlenie działki przez nornice zlikwidowały żywopłoty.NO DOBRZE,ALE CO W ZAMIAN????????/.Moja propozycja to np rząd malin z dostępem z obu stron.Dla uniknięcia kłopotów związanych z walką z chorobą zamierania pędów i szkodnikiem  kistnikiem malinowcem proponuje posadzenie odmian owocujących w drugiej połowie lata np.Polane lub Polkę.To zupełnie wolne od chórob i szkodników maliny "W SAM RAZ DLA AMATORÓW'",albo  krzewy ozdobne dające się formować bo mają długie pędy ktore się przywiązuje do rożnych palików i podpór:to np Perukowiec Podolski o kwiatach mizernych ale jakże uroczych  owocnikach,które pojawiają się jesienią i wyglądają tak jakby ktoś porozwieszał peruki na gałęziach,lub Tamaryszek o przepięknych drobnych różowych kwiatkach i o ulistnieniu tak delikatnym że przypomina iglaka. Ma wyjątkowo długie i elastyczne pędy które, mogą 
służyć za dach rozpięty nad pergolą.


POWIDŁA ŚLIWKOWE SĄ NAJLEPSZE ZE ŚLIWEK POMARSZCZONYCH Takie jakie teraz już sie spotyka.Prawdziwe powidła winny być usmażone z prawdziwych węgierek.Każde inne sliwki owszem mogą być  nawet smaczne,ale to nie powidła.I zawsze w okresie smażenia powideł przypomina mi sie niemiecka marmolada dla Polakow.Była w metalowych wiaderkach z metalową pokrywką "na wcisk'" ,którą bardzo trudno było otworzyć.Ale to co było w środku to dopiero "rewelacja"Mieszanka wytłoków buraczanych,brukwi  i jakichś jeszcze nieokreślonych w smaku składników.Szcypała w język i słodzona była chyba sacharyną od której natychmiast dostawało się zgagi, i co najciekawsze a dziś śmieszne marmolada ta rosła,co się ubralo to przybyła i czasem tak urosła , że pokrywka otwierala się sama.Nie wspomne jaki chleb smarowano tą marmoladą w tym chlebie było najwięcej mąki kasztanowej suszonych chwastów i niewiadomo jeszcze czego .W smaku przypominał skrzyżowanie szarego mydła z gipsem i trocinami,ale najgorsze były spojrzenia tych ibermenszów ,nadludzi.Dobrze,że dziśiejszy dzień inaczej wygląda i że powidla ze ślwek będą wyśmienite ,a o chlebek do nich poprosimy by był dobrze wypieczony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz