To co to ja takiego dobrego miałam? ...........już wiem pamięć.No to właśnie przypomniałam sobie,że wczoraj obiecałam temat........ żywopłoty.Żywopłoty przeważnie służą do odgradzania od ulicy,od sąsiadów,od kurzu ,od hałasu.Mogą być zrzucające liście na zimę i zimozielone.Te drugie nieco trudniejsze w hodowli.Chcąc odgrodzić się od sąsiada należy pamiętać o pozostawieniu miejsca,które będzie wykorzystywane do chodzenie by także od strony sąsiada dostać się do swoich krzewów,które kilka razy w okresie wegetacji będą ścinane.Ładny żywopłot to żywopłot zagęszczony od dołu do góry i właśnie od dołu do góry [boki] powinny być obcinane,nie tylko wierzchołek.I mówiąc szczerze z żywopłotem jest tak jak z trawnikiem.Nie jest prawdą że :'".....atam posieje sobie trawę i posadzę żywopłot i będę mieć spokój".Oj jakież błędne to mniemanie.I trawnik wymaga systematycznej pracy[koszenie,odchwaszczania,reperacji po zimie,likwidowania mchu itp] i żywopłot [ciecia ,podcinania,nawożenia ,usuwania opadłych lisci,co jest wyjątkowo trudne itp].Ponadto żywopłoty bardzo lubią wszystkie myszowate.Znam osoby ,ktore ze względu na zasiedlenie działki przez nornice zlikwidowały żywopłoty.NO DOBRZE,ALE CO W ZAMIAN????????/.Moja propozycja to np rząd malin z dostępem z obu stron.Dla uniknięcia kłopotów związanych z walką z chorobą zamierania pędów i szkodnikiem kistnikiem malinowcem proponuje posadzenie odmian owocujących w drugiej połowie lata np.Polane lub Polkę.To zupełnie wolne od chórob i szkodników maliny "W SAM RAZ DLA AMATORÓW'",albo krzewy ozdobne dające się formować bo mają długie pędy ktore się przywiązuje do rożnych palików i podpór:to np Perukowiec Podolski o kwiatach mizernych ale jakże uroczych owocnikach,które pojawiają się jesienią i wyglądają tak jakby ktoś porozwieszał peruki na gałęziach,lub Tamaryszek o przepięknych drobnych różowych kwiatkach i o ulistnieniu tak delikatnym że przypomina iglaka. Ma wyjątkowo długie i elastyczne pędy które, mogą
służyć za dach rozpięty nad pergolą.
POWIDŁA ŚLIWKOWE SĄ NAJLEPSZE ZE ŚLIWEK POMARSZCZONYCH Takie jakie teraz już sie spotyka.Prawdziwe powidła winny być usmażone z prawdziwych węgierek.Każde inne sliwki owszem mogą być nawet smaczne,ale to nie powidła.I zawsze w okresie smażenia powideł przypomina mi sie niemiecka marmolada dla Polakow.Była w metalowych wiaderkach z metalową pokrywką "na wcisk'" ,którą bardzo trudno było otworzyć.Ale to co było w środku to dopiero "rewelacja"Mieszanka wytłoków buraczanych,brukwi i jakichś jeszcze nieokreślonych w smaku składników.Szcypała w język i słodzona była chyba sacharyną od której natychmiast dostawało się zgagi, i co najciekawsze a dziś śmieszne marmolada ta rosła,co się ubralo to przybyła i czasem tak urosła , że pokrywka otwierala się sama.Nie wspomne jaki chleb smarowano tą marmoladą w tym chlebie było najwięcej mąki kasztanowej suszonych chwastów i niewiadomo jeszcze czego .W smaku przypominał skrzyżowanie szarego mydła z gipsem i trocinami,ale najgorsze były spojrzenia tych ibermenszów ,nadludzi.Dobrze,że dziśiejszy dzień inaczej wygląda i że powidla ze ślwek będą wyśmienite ,a o chlebek do nich poprosimy by był dobrze wypieczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz