niedziela, 25 października 2015

A ONEGDAJ BYWAŁO TAK:Myślę,o końcu lat 40,tych ubiegłego wieku.Spadały kasztany.Chodziło się je zbierać na niemiecki  cmentarz jak już wspomniałam.Jakież to dla dzieci były skarby .Ważniejszy był ten,kto ma więcej.A potem w jesienne deszczowe wieczory wyczarowywało się z nich najprzeróżniejsze ludziki i zwierzątka. I tu - kłopot.Gdzie to ustawić?Mama z takiej kolekcji zadowolona nie była,bo to się kurzy,bo nie pasuje na kredensie,a chciałoby się ,oj ! chciało mieć to w zasięgu wzroku.Ustalono raz na zawsze,że będą ustawione na pokojowych piecach.W prawdzie to wysoko ,ale co tam ,dobrze,że choć tam i że uzyskano na to zezwolenie,bo to rodzice rządzili w domu i decydowali,nie dzieci...............wtedy oczywiście.I stały biedne i się od ciepła kurczyły i czasem gubiły zapałki,którymi były połączone.Raz jeden mój ludzik zgubił nogę i ojciec skomentował to tak:" a ten inwalida to co,chyba z wojny wrócił?"Gdy od ciepła pokurczyły się bardzo,posłużyły za podpałkę do pieców.Piece w domu to coś co gromadziło rodzinę ,to zapach palonych szczap drewnianych ,takich smolnych,takich pełnych żywicy i bardzo ,bardzo pachnących i  ogień,można było w niego patrzeć i patrzeć,to coś żywego w domu.To nie kaloryfery.Ale ta tęsknota znana jest już niewielu.A co w tym czasie robili właściciele ogródków przydomowych?,bo to może interesować Moich Działkowców.I tu Was zaskoczę Kochani,nie robili nic.Nie przekopywali ziemi.Zostawiali na zimę nieprzekopaną.Dopiero robiono to wiosną,a za nawóz posłużyły im ludzkie fekalia ,bo przecież w nielicznych tylko domach była kanalizacja.Jak wspominam te widoki polewania nimi grządek przed kopaniem,to mnie mdli.Ale cóż,tak się wtedy żyło.Już widzę co by było teraz gdyby dowiedział się o tym SANEPID.I to tyle na temat jesiennych smuteczków ,teraz i onegdaj.

A już zaraz...........

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz