czwartek, 1 września 2016

OSTATNI DZIEŃ WAKACJI NA POLSKIEJ WSI W ROKU 1939.
=====================================================
Znowu ktoś furtki cmentarnej nie zamknął.
I duchy po wsi spacerują miedzy opłotkami.
Z pewnością samotność im ciaży.
I choć krótkie chwilę chcą być razem z nami..
A  może to tylko zmrok zapada niesiony wiatrem z daleka,
z drogi końca ?
O ! Właśnie odchodzi ostatni dzień wakacji,
schował się za lasem zachodzącego słońca.
Już się zielenią,już świecą kocie oczy.
Wracają w pospiechu po dróżkach i drogach.
W domu czeka biała kolacja,koniec pracy w stogach.
Mlekiem pachnie we wsi dzwonią bańki
jakby obwieszczały zmierzch dnia tego.
Pies kowala wyje do księżyca,coś się stanie z pewnością
bo to wycie nie wróży nic dobrego.
Noc koszmarami wypełza bezszelestnie
już króluje niepodzielnie na dworze.
W izbach pod oliwnymi lampkami
szepty modlitw słychać .......i daj nam Boże......daj nam Boże.
Wygasły paleniska i świerszcze za kominami zmilkły
jak co dzień niezmiennie
i tylko pies kowala wciąż wyje i wyje,a księżyc właśnie wszedł w pełnie.


To tylko tyle na dziś i wiersz też nie cały,bo jeszcze jest ciąg  jego dalszy ,ale że pisany goryczą ,która  jest we mnie,ale nie musi być w innych.Na tym poprzestanę - ja równolatka  II Wojny światowej .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz