sobota, 11 października 2014

Oj ,muszę sobie trochę zażółcić na pszczółkowo [bo podobny mają kolor] i tak  bardzo,tak bardzo mi ich żal i proszę się nie śmiać bo gdyby wyginęły  pszczoły to następnym gatunkiem na kuli ziemskiej będzie  człowiek.A wracając do wczorajszego przepisu na nietuczący bigos nie napisałam,że można go zrobić z połowy porcji i jeszcze to że w którymś roku 70,czy 80 ym Łódzka Liga  Kobiet zorganizowała konkurs na smaczne danie z artykułów dostępnych na rynku [kartkowe lata] i mój bigos zajął, niestety nie pamiętam które miejsce i także potrawa z ryb sporządzona przeze mnie .Wszystko to należało wykonać na oczach jurorów.NO TO CO IDZIEMY Z TĄ RYBĄ?...................................... A BYŁO TO TAK
Około 70 dkg ryby[najlepiej nie mrożonej i najlepiej dorsza] zmielić w maszynce do mięsa,posolić dodać 2 łyżki tartej bułki,2 żóltka i posiekany spory pęczek kopru..........kopru nie żałować.Formować maleńkie kotleciki i obtaczać je w tartej bułce.Smażyć na gorącym tłuszczu [najlepiej na klarowanym maśle].................tylko uwaga masło nie może'" sie palić".Doprawdy jest to bardzo smaczne ,a wówczas danie to nazwałam "DORSZ ALA SZYJKI RAKOWE".Ta potrawa też zajęła jakieś nagrodzone miejsce.Moje uwagi na dziś ,to też może być jakaś ryba mrożona,byle była rozmrożona i odciśnięto z niej wodę[ma być sucha]

A JUTRO ........PROSZĘ MI PRZYPOMNIEĆ O TYM CO ŻYJE W GLEBIE???????????????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz