czwartek, 27 listopada 2014

A JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO?.Magiczną ulicą Odrzańską skręcając w lewo dochodziło się do łąk i do Neru.Tam latem z siostrą  Barbarą i siostrzenicą  Marysią która mówiła  na siebie Isia i Wojtusiem,który na siebie mówił Utuś[,nie wiem czy to pamięta ]i z kompotem z rabarbaru i chrupiącymi pysznymi bułkami z masłem i surowymi truskawkami..........ale bez cukru  wg przepisu mojej siostry.Niestety i sistra i siostrzenica już spoglądają na mnie "z góry " i pewno uśmiechają się na myśl  o tamtych ziemskich czasach.Lato nad Nerem i kąpiele  które nie mogły być niebezpieczne ani dla dziecka,ani dla jego skóry bo rzeka była płytka i czysta,były po latach okupacji czymś co dla  mnie było niespotykanym luksusem,biorąc pod uwagę ustawiczny lęk Lęk i nasłuchiwanie [bo psy szczekają] w nocy i lek bo za oknem pokazał się w zielononiebieskim mundurze żandarm.To taki co pilnował porządku Nosił na głowie coś co przypominało garnek obciągnięty tą samą tkaniną co mundur,z bardzo małym daszkiem.To przed nim byłam chowana,bo na moje nieszczęście  nie urodziłam się brunetką.Wszystkie dzieci o blond włosach i niebieskich oczach "były zagrożone" Mogły bardzo szybko znależć sie  w niemieckich domach i być przeznaczone na" powtarzanie" rasy panów jak to wymyślił  i wprowadzał w czyn pewien najokrutniejszy człowiek w historii świata.A za moment jeszcze o tym gdzie można było dojść ul Odrzańską.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz