czwartek, 27 listopada 2014

ONEGDAJ BYWAŁO TAK.Idąc ul Odrzańską dochodziło się do lotniska Lublinek.W 1945 r było nieczynne.Pamiętam jak  19 stycznia ,wieczorem oglądaliśmy łuny nad Łodzią.Paliła się Apteka przy Pabianickiej i wieś Gadka koło Rzgowa i więzienie na Radogoszczu i właśnie na lotnisku co jakiś czas wybuchały beczki z paliwem.To był dopiero huk a słup ognia niewyobrażalny.W tę też noc spadały spadochrony oświetlające teren Od ich światła było widno i potem leżały na polach i były zbierane,bo z samych spadochronów szyto bluzki [nieci przezroczyste ]a sznurki  bardzo mocne i grube jeszcze przez wiele lat służyły Polakom ,a tam w bunkrze truchlał ze strach ten złoczyńca i był coraz bardziej nieprzewidywalny.Wskazywał na mapie jakie armie i gdzie  walczą,których już dawno nie było,ale mógł to robić tylko prawą ręką bo lewa już bardzo drżał i  ogólny stan jego zdrowia był fatalny i choć na niego były  aż 42 zamachy,życie zemściło się i musiał "sam zamachnąć się na siebie"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz