środa, 26 listopada 2014

A ONEGDAJ BYWAŁO TEŻ TAK........... idąc ulicą Odrzańską ,po prawej i po lewej  mijało się letnie wille z przeszklonymi werandami.Bogaci Niemcy tam mieszkali latem ,a zimą w Łodzi,bo Ruda  miała ładne położenie i Ner z czystą wodą ,rybami i rakami.W takiej letniej willi mieszkał Edek,tak wszyscy mówili, Edek.Był młody ale jakoś dziwnie smutny i samotny.Nagle Edek zniknął.Zaglądano przez szyby i szybki w werandzie ale bez rezultatu i sprawa ucichła,bo kto by się przejmował Edkiem.Nie wiadomo skąd przybył i dokąd poszedł. Aż tu pod koniec pewnego lata pojawił się w mundurze ,a jakże z odznaczeniami i w randze porucznika.Okazało się że na ochotnika zgłosił  się do wojska z prośbą o możliwość walki z Banderowcami.I nawojował się tam ,oj nawojował,aż dwa lata.I jak pewien generał kulom się  nie kłaniał ,z tą wszak że różnicą ,że zabić się nie dał.Opowiadał ,że tylko raz "było gorąco".Zabrał się z zaopatrzeniowcem wiozącym śledzie w beczkach dla wojska ,a tu za drzewami wróg i  klekoczące  karabiny maszynowe.Beczki dostały swoje i zaczęły się rozpadać.Nie było innego wyjścia . Wożnica "podciął" konia a on zrzucał balast czyli beczki.I tak oto poświęcając śledzie  uratowali swoje życie.Ale tą drogą następnego dnia trzeba było wrócić.Bardzo ostrożnie i w chłopskim przebraniu  udało się to, ale to co wraz z towarzyszem wczorajszej ucieczki zobaczyli  zdumiało ich ogromnie.Około 30 tu wilków stało w pobliskim potoku i piło wodę,piło prawie bez przerwy.Na zakończenie opowieści dodał" tak to jest jak się tylko zakąsza  a nie pije,.........potem trzeba uzupełnić".I właśnie wznosząc chyba czwarty kieliszek dodał ...............oni wybili wszystkich moich.........nie mam nikogo.Ale niebawem miał 
bardzo ładną dziewczynę i wojskowy ślub i piękne dzieci.
TO NIE WSZYSTKO O MAGICZNEJ ULICY ODRZAŃSKIEJ ALE C D JUTRO,BO JESZCZE MUSZĘ ODPOWIEDZIEĆ NA JEDNO PYTANIE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz