niedziela, 25 stycznia 2015

W SZKOLE  trafiliśmy [tu myślę o całej mojej klasie - 42 osoby,dziś żyje  12],na rewolucyjny okres.Nagle...........".bo co tam czekać do jesieni i do historycznej odwilży" nasi nauczyciele zmienili się bardzo.Czuli ,że mogą powiedzieć to co dotychczas nie mogli i tak jakoś zaczęli nas traktować "po dorosłemu",pytając co o tym myślimy,dyskutując, rozwiązując wspólnie problemy.Dziś i wtedy też byłam bardzo dumna z tego a tym bardziej,że ja wyjątkowo skończyłam tylko 17 lat,nie tak jak moje koleżanki i koledzy 18,19,i 20 .Oni  już byli pełnoletni,ale kto by o tym pamiętał?Działy się rzeczy o wiele ważniejsze.Ku naszej radości połowa,lub więcej pytań z historii "nagle zniknęło "te ze Stalinem związane  , np pięciolatki Stalinowskie . Pozostało do nauczenia około 30 tu pytań.Też część z polskiego ubyło ,te o Dekabrystach,o Puszkinie i o jego przyjaźni z Mickiewiczem  ,choć zupełnie nie wiem dla czego,ale tu jak zwykle wyjaśnił mi to ojciec,że lepiej tego nie ruszać bo wyjdzie na jaw ,co Mickiewicz napisał o tej przyjaźni.A napisał tak "Kto mi powie ,że Moskale są to bracia nas Lechitów,temu pierwszy w łeb wypalę przed kościołem Karmelitów".Kto dociekliwy sprawdzi co tam w Warszawie na Pradze się stało.Ja uważam ,że to tak zwane wzloty i upadki w przyjaźni tych dwóch wielkich poetów .Osobiście także bardzo lubię twórczość Puszkina - romantyka.Lubię romantyków.Polskiego nauczała nas wychowawczyni,która zbytnio mnie nie lubiła bo znała lepiej jak inni nauczyciele,bo miała  z nami najwięcej godzin i czuła,choć tego nigdy nie powiedziała,że jeżeli jest prowodyr w tej klasie ,to tylko z pewnością ja. I to była najprawdziwsza prawda: bo np jak musiała nagle wyjść bo jakoś dziwnie zawsze do niej przyjeżdżał  kontroler z Kuratorium,to wówczas  kazała  nam coś śpiewać.Wiadomo bowiem,że dzieci ,które śpiewają nic "nie kuszą".Jakoś dziwnie najlepiej" wychodziła " nam piosenka z repertuaru  Mazowsza..........." Pod borem,pod borem,Marysia stojała" i nie byłoby nic dziwnego w tej sprawie gdyby nie to,że pani wychowawczyni miała na imię Maria i że to ja pierwsza zaintonowałam tę piosenkę.No cóż,miała mnie za co nie lubić .Ja też nie lubiłabym takiej uczennicy ,ale poza tym była dobrym uczciwym człowiekiem i nauczycielem i to Ona doprowadziła nas do matury i rozstanie z nami bardzo przeżyła,a w wakacje wzięła ślub z panem z Kuratorium.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz