sobota, 3 grudnia 2016

Nie ! - nie była taka głodna i chłodna końcówka lat czterdziestych.Owszem -  brakowało wielu rzeczy,które teraz są ,bardzo wielu ,np. owoców zagranicznych nie było  żadnych ,tak,tak  żadnych, ani  cytryn ni pomarańczy ,a już bananów i mandarynek i ananasów..................toż to ,nawet nie wiedzieliśmy jak one wyglądają.Dopiero około 20 grudnia słychać było hasła na ulicy ,że tu czy tam rzucili pomarańcze.O tym jaka to była dla nas ,dla dzieci frajda te pomarańcze nie opiszę ,bo to opisać się nie da ,przy założeniu,że nie było także pod dostatkiem polskich jabłek.Panoszyły się zatem awitaminozy  pod różna postacią .Czasem pod bardzo przykrą tj. pod postacią zmian skórnych,,czasem też na twarzy.I kogo ja powinnam podać do sądu za moje dzieciństwo odbiegające od normy ??????????.
Jadało się za to dużo kiszonej surowej kapusty.Nie, nie  takiej jak teraz.Takiej kiszonej samemu.Kiszenie to był rytuał.Wyparzanie beczki .Mycie dokładne pożyczonego hebla do szatkowania  itd itd i  A na dnie beczki się znajdowało ,to..: ,..........dwie,lub trzy całe  główki  kapusty i kilka jabłek.Wiosną ,bo wtedy kończyła się kapusta ...................to ,to z dna to była pychota.A wiecie jakie są dobre gołąbki z liści kiszonej kapusty ? Nie nie wiecie.
Nie wicie także ,Droga Młodzieży  ,jak smakuje .......................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz