czwartek, 12 lutego 2015

Dziś rano w trakcie robienia zakupów w warzywniaku  [oj,kupuje tam często i dużo  ],bo warzywa wszak nie tuczą.No chyba że będzie to tłuściutki bigos.Ulubione warzywo męża mojej koleżanki."A co kapusta to nie warzywo"? ,wykłóca się.Otóż w tum sklepie dziś spotkaliśmy przepiękne pomidory malinowe,ale po 27 zł.kg.Oczarowany ich widokiem znajomy ,zaczął marzyć,"a jak by tak w bardzo dużej doniczce,no w bardzo dużej,poprawił się,gdy zauważył grymas na mojej twarzy  posadzić pomidora i postawić na parapecie,to też bym teraz miał owoce jak te ,takie drogie"I nie dopuszczając mnie do głosu,bo przewidywał negację,zapytał,"to kiedy trzeba by było je wysiać ?"Oj ! ileż ja się tego już natłumaczyłam znajomym amatorom ogrodnikom.Zatem dziś krótko.Nie,nie,zdecydowanie nie.To się nie uda.To trzeba byłoby mieć ogrzewaną szklarnie,w której temperaturę i wilgotność a nawet nawożenie [ile i kiedy]metodą kropelkową,regulują specjalne automaty.One także włączają i wyłączają lampy specjalistyczne żarowe,służące do doświetlania."To jakbym sobie taką małą szklarenkę  kupił"?No owszem odparłam,jeżeli ma pan zbędne około 40 tyś.zł,to nie widzę przeszkód. Nie wiem czy nawet nie zaniżyłam kosztu.Pożegnał się bardzo ozięble bo może myślał,że to jednak nie tak i wtedy pomyślałam ,że warto by organizować wycieczki zainteresowanych  ogrodników amatorów do takich upraw szklarniowych,to wówczas zobaczyliby np rosnące na słomie ogórki.Ani grama ziemi ,tylko słomiane baloty i rozciągnięta  "pajęczyna" rurek winidurowych.Z każdej rurki kapie woda  wzbogacona nawozami i mikroelementami,a kapie tuż przy roślinie ,a jakże pięknie i zdrowo wyglądają.Ale co tam Japończycy już od dawna stosują oprawy hydroponiczne .U nich pomidory rosną na dachach niejednokrotnie i tylko maja w pojemnikach odpowiednio wzbogaconą wodę.W zakończeniu,tak mi przykro,że marzenia znajomego działkowca nie mogą być zamienione w czyn I też,że najtrudniej jest być prorokiem we własnym kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz