środa, 30 września 2015

MORELA............proszę sobie wyobrazić...........pochodzi z Chin.W porównaniu z brzoskwinią,to znacznie większe drzewo.Pamiętam  jak na praktykach  zobaczyłam je pierwszy raz i nie mogłam się nadziwić,że jest takie duże."Zupełnie inaczej je sobie wyobrażałam",a że wszystkie swoje myśli wyrażałam dość głośno,dowiedziałam się,że mam "ciasną wyobraźnie "Podobnie jak brzoskwinia kwitnie dość wcześnie,nawet  nieco wcześniej i w kapryśne wiosny owocowanie jej może być zawodne.Ze względu na apetyty wiewiórek dotyczące pestki , nie owocu,nie powinna  być sadzona w rejonach leśnych i w pobliżu parków.Owoce moreli są bardzo zdrowe,nawet te suszone.Zawierają ogromną ilość związków mineralnych a w stanie surowym także witamin np C i takie  mniej spotykane w owocach to PP i prowitaminę A.Owoce winny być jadane przez osoby cierpiące na niedokrwistość  bo vit.C ma aż 9 mg%,a także osoby ze schorzeniami sercowo- naczyniowymi i wszyscy przemęczeni pracą umysłową bo owoc zawiera potas i to nie mało.
Odmiany o których ,..............zaraz ,okulizowane są na Węgierce Wangenhejma lub Ałyczy.I to co jest rzadko spotykane [jeszcze tylko u Brzoskwini ],jej siewki ,a więc wyhodowane z pestki są bardzo zdrowymi drzewami,maja tylko taką wadę,że póżniej wchodzą w okres owocowania ,jak okulizowane.Po 6,8 latach.............ale komu się nie śpieszy?...........to zachęcam do tego eksperymentu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz