sobota, 5 listopada 2016

Zanim przejdę do tzw. meritum ,nieco informacji jak to onegdaj chroniono drzewa owocowe.Przede wszystkim należy wiedzieć,że ich kształt ,ich pokrój  znacznie się różnił od obecnie uprawianych.Sam pień  miał wysokość około 2 metrów.Nikt nie uprawiał ich by zbierać bezpośredni z  gałęzi owoce.Najczęściej występowały jabłonie i grusze.Owoce ich były twarde i w związku z tym mogły sobie spadać , w dowolnych ilościach.Zbierano je spod drzew i dopiero po jakimś,czasie ,po długim okresie leżenia,nadawały się do konsumpcji.Toż to ja jeszcze pamiętam gruszki cebulki  i ulęgałki zwane też [ przepraszam ] pierdziołkami.A jabłonie ?  Owoce ich za czasów Wyspiańskiego przypominały  tuż po opadzie kamienie.Były to najczęściej nie uszlachetniane nie szczepione różne   odmiany , z tzw. odrostów korzeniowych.Po zauważeniu takiego odrostu ,wykopywano go i sadzona w miejscu gdzie ma rosnąć.Wówczas  ,rosnąć oznaczało więcej jak 50 lat,stąd mówiono,że dziadek  sadzi dla wnuka.A owocowanie ? ,obfite owocowanie miało miejsce,jak wnuk szedł do wojska.Cechą genetyczna  tych drzew było budowanie właśnie takiego wysokiego pnia.Ponad to ,niezbyt się interesowano sadzikiem  rosnącym za stodołą.Nie  miał prawa utrudniać ludziom  komunikacji i krowom wypasania. A chorobom sadzik wtedy nie podlegał. Jednak  wysoki pień mógł przemarzać .W związku z tym owijano go słomą i okręcano utworzonym ze słomy powrozem.Trzeba było to umieć.Kładziono też nacisk na dokładne okręcenie wspomnianym powrozem miejsc tuz przy ziemi by uniemożliwić ogryzanie kory myszowatym,takim jak nornice ,norniki i innym.Grubość słomy była znaczna ,a pomimo to :......................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz