Ten przepis dotyczy ogórków.Sporządzała je moja ciotka Walentyna ,żona brata mojego ojca.Zagmatwałam trochę ,ale chodzi mi o to ,że i ona i jej mąż wujo Franek zginęli w czasie pogromu Wołyńskiego.Zginęli tylko dla tego,że byli Polakami i mieli " biełyje ruczki ",a jakie niby mieliby mieć skoro wujek był prawnikiem.Mieszkali w prześlicznym dworku i zatrudniali do wielu prac ,tych którzy potem ich zamordowali.Pisałam chyba o tym wcześniej,że BIMBER + KOMUNIZM ,to niebezpieczna ,wybuchowa mieszanka. A i jedno i drugie właśnie wtedy królowało. A ten bimber + komunizm,to sama wymyśliłam,......................... a co ?
Ale wracając do przepisu,to własnie ciotka moja otrzymała go od pewnej Ukrainki.Okazuje się ,że nadal on "funkcjonuje " w Ukrainie.To tyle co pozostawiła ciotka po sobie.Zdążyła jeszcze przed śmiercią przekazać go mojej mamie .A jakie jest moje stanowisko w tej sprawie ?W sprawie okrutnej śmierci ,wszak bardzo bliskiej mi rodziny.Oj ! - byłoby,było to stanowisko okrutne,gdyby nie religia ,która nakazuje mi przebaczać i chyba dobrze bo nie "zapiekam w sobie " złości i nienawiści.
Co ja się tak dzisiaj rozpisałam nie na temat ?Może winę ponosi pogoda [ jest ciemno,szaro i deszczowo]
A te ogórki robi się tak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz