piątek, 5 grudnia 2014

A JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO? Onegdaj o tej porze przeważnie już był śnieg i mróz i chodziło się na sanki.Ubranie to ciepłe,barchanowe,granatowe spodnie i bluza zwane ,nie wiem czemu pumpy .No proszę nawet komputer się nie buntuje bo zaakceptował te nazwę.A pod spodem majtki na klapę..........oj nie będę tego opisywała ,ale tylko nadmienię że ze stringami nie miały nić wspólnego.Z takiej zimowej zabawy wracało się mokrym bo oczywiście raz na sankach,a raz bez sanek zjeżdżało się.Pumpy potem wisiały przy pokojowym piecu i suszyły się do następnego dnia A piec......? to zimą najukochańszy mebel w domu.Bardzo lubiłam siadać i patrzeć jak spadają iskry do popielnika.{Pewna młoda osoba zapytała mnie  niedawno.............a co to jest popielnik?}A jak już dużo popiołu się zebrało i w piecu się paliło to po umyciu wkładało się do popiołu ziemniaki.Po godzinie były upieczone.Bardzo,bardzo lubiłam te chwile  z ogniem.W moim pokoju piec był brązowy i po środku miał małą wnękę zamykaną na drzwiczki.W białym piecu w innym pokoju tego nie było.O jakże byłam z tego powodu szczęśliwa,bo ojciec mój,pół Rosjanin lubił ciepło i w tej wnęce trzymał herbatę by cały czas była ciepła.Stał oparty o piec i się grzał i popijał herbatę.Stąd ,miałam go często dla siebie.Mama wyśmiewała się z niego mówiąc " Tobie to najlepiej byłoby na pieczku [rusycyzm] na kożuchu,"czemu ojciec nie zaprzeczał,bo w ogóle nie miał zwyczaju zaprzeczać,czasem tylko nadmieniał że"od mrozu wyginęło pół armii Napoleońskiej i że nie zna przykładu by ciepło komuś zaszkodziło.To też był czas robienia cacuszek na choinkę z bibuły i kolorowego papieru i słomy i kilometrowych łańcuchów,ale na choinkę jeszcze czas .Kupowało sie ją w ostatniej prawie chwili na składzie opałowym.Oczywiście  tylko świerk.Jodły choć ładniejsze nie były w modzie bo nie pachniały w domu.Teraz młodzi nie maja pojęcia jak  bardzo może pachnieć choinka gdy z zimna trafia do ciepłego pokoju............bardzo pachnie ŚWIERK,OCZYWIŚCIE ŚWIERK.Ale na opowieść o samej choince jeszcze czas,bo o tej porze myślano czy gdzieś do sklepów nie "rzucono" już cytryn ,lub pomarańczy,oczywiście Kubańskich ,bo to nie kapitalistyczne cytrusy były.Za to były wzbogacone w szkodnika o nazwie Rybik Cukrowy,którego czasem spotykamy w wilgotnych miejscach w domu pod postacią maleńkich srebrnych żmijek .Tak tak,to od tej pory je mamy i przy okazji DRODZY DZIAŁKOWCY ! to właśnie nazywa się "zawlekaniem"szkodników ,lub chorób,o czym czasem piszę.Pomarańcze z innych rejonów nie miały tego szkodnika.
To tyle na dziś ,przypominam o pytaniach do mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz