poniedziałek, 19 stycznia 2015

A w szkole robiono wszystko by nas czymś zająć,a zatem,różne akademie " ku czci" na których recytowało się idiotyczne wierszyki Pamiętam taki o kułakach ,jak ich należy niszczyć, jacy to są zaborczy i chytrzy i tylko wszystko chowają dla siebie............ taki np werset."moi drodzy ,nie da rady,wszystko by zabrały dziady"Oczywiście te dziady to kułaki.Jakże chciałabym poznać poetę ,który coś takiego spłodził?Prawda jakie piękne?Organizowano nam też w różnych zakładach balety i przedstawienia teatralne I tak np w pobliskich bawełnianych właśnie ."Jak dają to bierz jak biją to uciekaj" mawiał ojciec.Zatem brałam.Chodziłam na lekcję baletu.Nasz baletowy zespół uczestniczył w różnych konkursach,i to z sukcesami.Ubierany kosztem tych zakładów w przepiękne stroje ,do mazura,do krakowiaka, do "cygańskiej koncertowej",bo ten ostatni taniec wchodził w treść spektaklu teatralnego........... tak ,tak, teatralnego o niezwykle znamienitym i aktualnym na tamte czasy tytule "TU MÓWI TAJMYR" ..........czujecie to?,ach ten Tajmyr ,wielikij i charoszy jak cały Kraj Rad.Natomiast Klub Społem dawał mi możliwość nauki jazdy na łyżwach Ale też powstała możliwość nauki religii przy parafialnym kościele.Oczywiście po lekcjach.Aż któregoś dnia mojej nieobecności systematycznej w domu ojciec zapytał mamy,której też nie było w domu bo pracowała,"czy ty z moją najmłodszą córką się gdzieś wyprowadziłaś"?,czy ty ją spotykasz,czy ona chodzi do szkoły?"Jak ją spotkasz to pozdrów ode mnie" na co mama "przecież ciebie też nie ma"  i tak o to można by przypuszczać,że umyślnie rozluźniano  więzi rodzinne,ale nasze miały zdrowe podstawy i rozluźnić się nie dały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz