piątek, 23 stycznia 2015

A w szkole  tak też bywało.Najlepszy był pan z chemii,bo młody i przystojny podkochiwały się w nim moje koleżanki,a on podkochiwał  się w sekretarce szkolnej, a ja lubiłam go bardzo bo choć tumanem byłam z matmy to chemia bardzo mi "leżała" Szczególnie  organiczna,nawet nie wiem czemu.Ponieważ niewiele był starszy od nas to właściwie lubiła go cała klasa i wszyscy chętnie się uczyli tej tak zdawałoby się trudnej chemii.A na balu maturalnym jak tańczył...?...........wprost rewelacyjnie i pozwolił byśmy mówili mu per ty,Uśmiechnięty przez cały czas ,takim go zapamiętałam.Ale już pan od fizyki.............o to już nie to.Choć był bardzo mądry ale wyniosły i okazujący,że to on jest panem "więc nie podskakuj"Mnie nie lubił szczególnie.Naraziłam się w dziewiątej klasie [dziś to druga gimnazjum] to do jedenastej mi  to pamiętał.A było tak: ławka przy której siedziałam była blisko okna.Fizyka to nie chemia.............to już nie to,zatem spoglądałam czasem na ulicę czy nie ma tam coś ciekawszego..............no i właśnie było.Takiego widoku jeszcze nigdy nie widziałam i podejrzewam moje koleżanki i koledzy chyba też nie.Jakiś człowiek trzymał sznurek w prawej ręce a drugi koniec  tego sznurka był przywiązany do świńskiej prawej nogi tylnej,co utrudniało świnie poruszanie się,ale przecież nie mógł jej uwolnić i tak jakoś posuwali się do przodu.No.............. nie wytrzymałam i na cały głos krzyknęłam"CHŁOP ŚWINIE PROWADZI".Oczywiście wszyscy poza panem z fizyki pojawili się w oknach.No jak można było  nie podać do wiadomości takiego niespotykanego widowiska.Za to" teatralne" wystąpienie jak określiła wychowawczyni miałam obniżony stopień  z zachowania ............,o jakby inaczej i do szkoły został wezwany ojciec.Ja  nie.........nie drżałam ze strachu bo mój tatusiek  bardzo mnie kochał i wiedziałam,że jakoś sobie poradzi.Chciał też z nim rozmawiać sam pan od fizyki.Po pełnych oburzenia słowach pana od fizyki ojciec odparł .................." no tak ona po prostu jest bardzo podobna do mnie". Ja w jej wieku bardziej zawiniłem.Groziło  mi wydalenie ze szkoły,bo rzuciłem kałamarzem w portret cara.Po latach przy którymś spotkaniu potwierdził to Tuwim.Ale w szkole problem się nie skończył.Niedowartościowany pan z fizyki wezwał mnie do tablicy do odpowiedzi choć nigdy tego nie robił i zadał pytanie ",co jest cięższe 1 kg,żelaza czy 1 kg pierza."?Mój  drwiący uśmiech rozzłościł go bardzo i powiedział "siadaj dwója" .......".za co?  zapytałam ", bo  nie wiedziałaś" odparł.I od tej pory miałam przechlapane i na każdą lekcję fizyki byłam przygotowana na piątkę [wówczas najwyższa ocena].|Na bal maturalny pan od fizyki nie przyszedł...........tak mu dopiekłam,ale nikt nie zmusił mnie do wkuwania takiego jak fizyki.Ciągle byłam "na baczność" ale piątki nie otrzymałam nigdy o nie...........

.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz