środa, 12 sierpnia 2015

"Jak to onegdaj bywało?."Życie w tramwaju." cd.
W tramwaju spędzało się wiele czasu,bo też odległości  do pokonania były spore.Tramwaje podmiejskie,bo o nich piszę zwały się :Łódzkie Wąskotorowe Elektryczne Koleje Dojazdowe.Zatem jak sama nazwa wskazuje jechało się nimi jak koleją.Często,o! bardzo często można było trafić na osobę grającą na jakimś instrumencie i śpiewającą i byli tacy co recytowali wiersze i pamiętam też pewnego starszego pana .który opowiadał jak przeżył powstanie w Warszawie.Kończyły się te występy prośbą o datki i takowe otrzymywali.Na najbliższym przystanku przechodzili do następnego wagonu.To co zaobserwowałam to ,to ,że nikt nie szemrał ,nie odsyłał po wsparcie do kogo innego ,co miał to dawał i chyba dla tego że wszyscy byli biedni,po prostu biedni ,a biedni chętniej się podzielą tym co maja jak bogaci.Oj ! doświadczyłam ja tego,doświadczyłam.Po dwu trzech latach od zakończenia wojny pojawiły się w tramwajach osoby sprzedające prasę.Zatem jadąc do pracy można było w wagonie kupić aktualny dziennik.Poza codzienną gazetą były  [  zaczynały być  ] tygodniki np "Przyjaciółka"............dla kobiet i" Kobieta i Życie Praktyczne"  na którą mój ojciec mówił złoszcząc mamę" Kobieta w Życie " i było też pismo satyryczne "Szpilki" i dla inteligencji  "Przekrój"No, jeszcze dla dzieci" Świerszczyk".Początkowo prasa ta była ogólnie dostępna.Osoby sprzedające chodziły w wagonach i zachęcały do kupna ,wykrzykując tytuły.A potem?,a potem to nie wiem,czy czytających było coraz więcej,czy nakłady mniejsze ,albowiem tylko po znajomości dostawało się ulubione tygodniki.Mój ojciec zaprzyjaźnił się z panią Helenką i ona odkładała dla niego  pożądaną prasę.Chodziła  i chodziła w wagonach ,aż wzbogaciła się na tyle by otworzyć kiosk ,zwany wówczas budką,bo też była to budka ,maleńka że poza towarem mieściła się tylko ona.Siedziała w niej od rana do wieczora i poza gazetami miała tam też papierosy,które w razie potrzeby  sprzedawała na sztuki.No i zaczęło się:mieliśmy założoną teczkę na wierzchu której wypisane były tytuły tygodników.Odbierało się je raz na tydzień co jest oczywiste.Pani Helenka najbardziej lubiła jak gazety odbierał mój siostrzeniec..........mówiła o nim tak........."jaki on piękny,podobny do .Mojżesza".Nie wiem gdzie i kiedy widziała Mojżesza ,ale póki co  ,to on najczęściej chodził po odbiór gazet.W tramwajach zrobiło się jakoś smutno ,bo  coraz więcej roznosicieli otwierało swoje budki.W zamian  zawieszano w wagonach skrzynki z gazetami i sami pasażerowie mieli za nie płacić,wrzucając monety do puszki,ale to nie zdało egzaminu,bo już zaczęło funkcjonować przeświadczenie "co państwowe,to niczyje".A w związku z wydawanymi  wtedy tygodnikami ,był modny taki dowcip......."co zrobisz jak zobaczysz męża z przyjaciółką w łóżku?............zabiorę mu ją i dam Przekrój."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz