środa, 12 grudnia 2018

Niestety ,ponownie przybito korę do miazgi .Drzewko zostało owinięta szmatami jasnego koloru by odbijały się od tego jasnego koloru w zimie promienie słoneczne.Ma to bowiem zastąpić bielenie.W odróżnieniu jednak od leczenia letniego,szmaty nie będą moczone .Sama to wymyśliłam i sama ryzykuję.Myślę,że  mi się uda je wyleczyć,bo zauważyłam,że w sporej części kora jest jednak przyrośnięta do miazgi,a sprawdziłam to opukując ją trzonkiem od noża.Świadczył o tym zdrowy głęboki odgłos.Gdy kora od miazgi odstaje to odgłos jest  głuchy i podobny do pukania w sklejkę [ dyktę ]
Największą trudność napotkałam w zrozumieniu przez działkowca zagadnienia krążenia soków w drzewie,że to ma miejsce tuż pod korą.Że tuż pod korą znajdują się wiązki sitowonaczyniowe i że to nie może zostać przerwane."To nie w środku są soki "- dziwił się działkowicz ?
Ano ! - właśnie nie.! I na tym poprzestańmy.Cała nadzieja,że spora ich część,tych wiązek nie została przerwana.No - to ! aby do  lata.Nie ,nie do wiosny,a do lata,bo często chore drzewo wiosną próbuje funkcjonować ,a w czerwcu kończy się to fiaskiem.Ja mam nadzieje,że się uda.Wszak to nie pierwsze drzewo które ratuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz