sobota, 22 listopada 2014

A JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO? CD.Gdy pranie  na pólkach to każda gospodyni zadowolona szczególnie wtedy.Wiadomo bowiem że do wiosny spokój.Nadchodził czas zakupów.Część z nich dokonywano w Rudzie na małym ryneczku na końcu ul Zjednoczenia co to zawsze się czepiałam jak mówił mój brat o jakie zjednoczenie chodzi?A przed wojną nazywała sie Legionów ta ulica i wiesz o jakie Legiony chodzi?Tą ulicą szło się do końca tam było coś co teraz z pewnością zwałoby się rondem.Na tym dość obszernym rondzie mieścił się ogrodzony cmentarz.Pochowanych było  tam kilkunastu żołnierzy Radzieckich.Po latach zostali ekshumowani i wywiezieni do swojej ojczyzny.A obok jeszcze było tyle miejsca ,że mieściły sie wozy i konie i sprzedający i kupujący .I każdy piątek z lampką taką jak widziałam u górników chodziłam z mamą po pyszny biały ser śmietanę jaja a przed Świętami też po susz na kompot i groch do kapusty i po osełkowe masło do ciasta zawijane w tetrową pieluszkę a latem w liście chrzanu.Wszyscy z tego mini targu byli zadowoleni  a bohaterom Radzieckim ,myślę było to obojętne.Przyznam szczerze mnie te zakupy nie bawiły i jeszcze trzeba było wcześnie wstać ,ale ktoś musiał trzymać lampę przy sprawdzaniu towaru i płaceniu zatem wracałam raczej znudzona Raz wymyśliłam jakby to było jakbym miała sztywną nogę ? no i tak szłam co mnie opóżniało ,więc szlam za mamą.Omijający mnie ludzie ubolewali,że takie dziecko a jakie nieszczęśliwe,aż usłyszała to mama i jak postami wszystkie zakupy jak mi nie da klapsa.............to aż lampa zgasła a ja szłam już nie nieszczęśliwa bo nie ze sztywną nogą.Wprost przeciwnie zupełnie szczęśliwa,.Oto jak klaps mogł uszczęśliwić dziecko .Po latach dowiedziałam się  że przed wojną stała tam kapliczka,ale jakoś po wojnie nikt z propozycją jej powrotu nie wyszedł. I w tym momencie przypomniał mi sie dowcip rodem z głębokiego PRLu:Pod kapliczką klęczy ch
łop i gorąco prosi Matkę Bożą o 20 zł bo nie ma na pociąg a chciałby jechać do córki.W tym momencie w czarnej wołdze przejeżdżał Cyrankiewicz i mówi do kierowcy "sprawdżcie o co on się modli" Kierowca sprawdził i mówi o 20 zł.Cyrankiewicz poszukał ,ale miał tylko 10 "idż i daj mu"Proszący przyjął banknot ,a gdy samochód odjechał odezwał się w te słowa "dzięki Ci Matuchno Kochana ino proszę na przyszłość nie dawaj przez tych komunistów bo popatrz już 10 zł ukradli.
ł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz