niedziela, 31 maja 2015

W części sadowniczej ,już większość drzew owocowych zawiązała owoce,co ja piszę,?wszystkie zawiązały.A czy drugą dawkę nawozu otrzymały?Przypominam:wiosenne nawożenie,to dwie dawki nawozu,jedna pod koniec marca,a druga po kwitnieniu,Najwygodniej posłużyć się nawozem mineralnym w proszku,lub granulacie przeznaczonym do wiosennego nawożenia drzew i krzewów owocowych.Zarówno w marcu jak i teraz wystarczy jedna garść na 10 m2.I proszę nie martwić się  tym,że  drzewa z niej nie skorzystają bo rosną na trawniku i że wszystko "zje" trawa.Tak  nie będzie,bowiem nie jest ona w stanie tego "przejeść".Natomiast korzenie traw zatrzymują składniki  pokarmowe [nawozy] ,uniemożliwiając wypłukiwanie po deszczu w głąb gleby.Oczywiście, bez nawożenia też zawiążą się owoce ,ale znacznie mniej.I proszę nie przywoływać w pamięci drzew dziadka,rosnących za stodołą i że nawożone nie były,bo to inne drzewa były jak te które rosną na naszych działkach.Od czasu jak  istnieje gospodarka wielkotowarowa i zakładane są hektary  sadów,potrzebne stały się drzewa niskie ,o małych koronach,bu z ziemi zbierać owoce,nie z drabiny.Skrócono je zatem,ale ,że w przyrodzie panuje symetria  [o czym pisałam niejednokrotnie] skróciły się też korzenie.Dziadkowa jabłoń czy grusza miała je o długości kilkudziesięciu metrów, nasza natomiast kilku.Tamta miała ogromny stół z jedzeniem,nasza ,mały stolik.I dla tego można było pozwolić sobie na nienawożenie dawnych,dużych drzew, obecne,należy nawozić.Niebawem jednak ,pomimo nawożenia część owoców [zawiązków owoców]  spadnie.To ,normalne,coroczne zjawisko i należy je zaakceptować..To opad świętojański .Gorzej jak pod śliwami leży cały plon,a male śliweczki są robaczywe,co łatwo sprawdzić po rozłupaniu.To znaczy,że nie opryskano śliw,preparatem owadobójczym pod koniec zrzucania płatków kwiatowych.Ani wcześniej ani później,a dla czego?opisałam to dokładnie we wcześniejszych postach.Ale winna jestem Państwu pewną informację na ten temat.Obiecałam,chyba przed wczoraj.Otóż można znacznie ograniczyć występowanie tego szkodnika ,który niszczy małe maciupkie śliweczki,tj zawiązki śliwek,rozkładając na początku kwitnienia śliw wokół korony drzew folię i przyciskając brzegi kamieniami na tyle by nie powiał jej wiatr.Tak winna leżeć trzy tygodnie.Nigdy nie przypuszczałabym ,że tyle muszek [dorosły osobnik piłecznicy żółtorogiej] ,w postaci poczwarki było w ziemi.Pod folią udusiły się i do niej przykleiły.To one złożyłyby jaja w dno kielicha kwiatowego,z którego wylęgłaby się gąsienica i zjadła,zniszczyła owoc.A takich jaj byłoby,oj było około 80............"od jednej tylko mamusi".I co? i historia tu zatacza koło.Gąsienice opuszczają opadłe zawiązki i udają się do ziemi i zamieniają w poczwarkę a wiosną.....................to już Państwo znacie.Przez taki niechemiczny  sposób możemy nawet całkowicie zniszczyć szkodnika,pod warunkiem,że zrobią to też nasi najbliżsi  sąsiedzi.Tylko najbliżsi bo dorosły osobnik ,mała muszka nie ma siły, na nasze szczęście pokonywać zbyt dużych odleglości.

A krzewy owocowe jagodowe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz