sobota, 21 listopada 2015

A,onegdaj,to jest ,tak około 70,ciu  lat temu bywało o tej porze często już śnieżnie i mroźno ,ale też szaro,a jak szaro to smutno."Dobrze,możesz wyjść  do koleżanek ,ale jak założysz pumpy.A co to takiego?,to coś podobnego do dzisiejszych spodni dresowych ,z tym tylko,że bardzo,bardzo były grube ,i "drapane" od środka.Ograniczały ruchy a jak namokły ,to schły dwa dni.A wtedy,w czasie tego schnięcia,jeszcze gorsze ubranie zakładano dzieciom.To były "majtki na klapę",też grube,też drapane od środka,tyle tylko,że białe,nie granatowe jak pumpy.Przypominały nieco ubranie kosmonauty,bo zakładało się je  na całe ciało.Zapinane z tyłu wzdłuż na plecach i na końcu pleców  miały poprzeczne zapięcie które należało odpiąć w razie jak była taka potrzeba tj. fizjologiczna.Odpinanie trwało czasem zbyt długo i nie muszę chyba tu pisać co wtedy.Ten kosmiczny kostium,obejmował też nogi,aż poniżej kolan.A potem wciągało się pończochy które nijak rozciągnąć się nie dały,a nazywano je patentki.Oj ! nie  lubiłam tego  "sztywnego patentu"Na to wszystko "szły "czapki i  szaliki z takiej włóczki ,która była niesamowicie "gryząca".............ale kto by się tym przejmował,że dziecko się skarży,"mamo,mnie to drapie,gryzie".Mama odpowiadała,"ale daje ciepło,bo to owcza wełna."I tu często wtrącał się  ojciec............"bo widzisz,jakby ta wełna była barania ,to by  nie gryzła,a że owcza to gryzie".Bo widzisz wszystko co jest rodzaju żeńskiego,..................."ale nie skończył,bo mama czuwała.No - to pozostały jeszcze buty.O ! w końcu lat 40,ch bardzo modne były kapce.A co to takiego?To połączenie filcu z niewielką ilością skóry,bo to w tamtych czasach był materiał trudny do zdobycia.Zatem ta skóra to spody i boki kapców.To co wyżej to już filc,z niewielką ilością skóry,ot takie cieniutkie paseczki naszyte i sięgające kolan,z przodu i boków,bo kapce kolan sięgały.Ktoś by może pomyślał,że to takie walonki,tylko trochę ładniejsze.O nie ! one były eleganckie i do nogi dopasowane,a szczególnie eleganckie były te ,w których połączono biały filc z wiśniową skórką.Zapinane były na trzy sprzączki z tyłu Ale ja miałam takie zwykłe z filcu szarego i w zawiązku z tym nie wymagały takiego czyszczenia jak białe,a białe czyściło się płatkami owsianymi zwiniętymi w kulkę w gazie.Pocierało się i pocierało.Efekt był mizerny,a ile ubielonej podłogi tymi płatkami przy okazji?.Zatem ubrana od stóp do głów ,dostawałam pozwolenie..............."no teraz możesz wyjść".Myślę,że obecnie dzieci i młodzież nie zgodziłyby się na takie ubranie,ale ale my nic nie mieliśmy do powiedzenia.Nawet nie próbowaliśmy,bo to i tak by nic nie dało.Liczył się głos rodziców,a nie dzieci................."..a co one wiedzą,nie mają doświadczenia życiowego jeszcze".I tak ubrana szłam.......................gdzie?o tym jak, Bóg da  jutro.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz