piątek, 27 listopada 2015

Po wizycie księdza z rodzinnych stron Waluś był zadowolony ,bo podobno wspominali czasy dawne,te lepsze,te bez wojny i okrucieństw.Od tej pory dość często wspominał ......"bo w moich stronach"................alb",bo tam gdzie się urodziłem" i tak jakoś wspominał przeszłość,ale my nigdy nie pytałyśmy ani o żonę,ani o dzieci,bliźniaki.Raz tylko wspomniał.............jakby moi synowie żyli ,to mieliby teraz naście już lat.  A po tej gęsiej uczcie pozostały skrzydła.Waluś trzymał je w piwnicy na lodzie.................tak,tak,na lodzie,którym handlowano od wiosny do jesieni.Lód ten rąbano w kawałki na stawach i na rzekach i przechowywano ogromne jego stosy przykryte trocinami i piaskiem.I co z tymi skrzydłami, ?:wszak gęś była pieczona bez nich.Zrobił nam i sobie pyszne danie.Zawsze obiecuje je powtórzyć,tylko gdzie kupić  skrzydła gęsie.Podzielił je na kawałki ,powiedziałabym bezkolizyjnie t.j. w całych częściach z jakich skrzydła się składają.Natarł czosnkiem na kilka godzin i potem włożył do dużego rondla i obrumienił na klarowanym maśle.Wówczas w sprzedaży nie było klarowanego masła,ale gospodynie robiły je same.Potem dodał kilka .no - ze trzy rozdrobnione marchwie i też ze trzy cebule.Dosolił i dodał jeszcze liści laurowych i  angielskiego ziela ,niewiele ,tak po trzy.Prużyło się to około godziny,ale było miękkie i pyszne w smaku lekko słodkawe,co na tamte czasy było jednak czymś niespotykanym.Ale ,ponieważ mięso gęsie jest ciężko strawne ,trawiłam to i trawiłam ,do następnego dnia.Wcale nie chciało mi się jeść.A,może udałoby się odchudzać gęsiną?

I tak myślicie Kochani......................czemu ona tyle o nim pisze?Bo tak dobrych ludzi się po prostu nie spotyka.To tyle na dziś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz