W tamtych, jakże bardzo odległych czasach Polacy,tak jak i dziś byli podzieleni.Ogromną większość ,oczywiście opanowała euforia, jak opowiadali mi rodzice.To biedni ciemiężeni,mieszkający w suterenach mieszkańcy Łodzi.To oni wyszli na ulicę.Kobiety w chustkach z frędzlami .Pamiętam taką w domu.Była gruba jak koc ,bo zastępowała płaszcz. Płaszcz dla biedoty był czymś nie osiągalnym.I tak otulone ,często z dziećmi pod tą chustką "trzymały wartę " na ulicach nie dowierzając w to co się stało.Ale byli też tacy którzy opłakiwali swój los.To najprzeróżniejsi urzędnicy ,sprzymierzeńcy okupanta.Ciepłe posadki - przepadły.I co ? ,i co ? dopytywałam ojca.Przecież urzędy musiały pracować.Tak - ale teraz, wolne stanowiska obsadzane były Piłsudczykami ,wyjaśniał mi.Swoimi ludźmi - zatem.Ta zmiana nastąpiła ,podobno bardzo szybko.To oczywiste,że tak musiało się stać.Nie ,mój ojciec,choć legionista nie skorzystał z tego.Zbyt mocno wykiełkowało w nim ziarno żołnierza ,wojownika.Długo nie musiał na wojowanie czekać.Okazał się ,bowiem przydatny w roku 20-tym.Wspominał potem................" a było to wtedy jak szliśmy na Moskala."Ta prawda śmieszyła moją mamę,bowiem ojciec mojego ojca,czyli mój dziadek właśnie był Moskalem,tak wtedy mówiono.Dziś powiem : był Rosjaninem.
A mnie się marzy by dziś było radośnie, kolorowo i by zamiast pochodów organizowano pikniki.Ale czy to wśród podzielonych,stale i ustawicznie Polaków jest to możliwe ?I z tym pytaniem pozostawiam Państwa do jutra.A jutro , jak Bóg da cd. porad działkowych,bo jutro już nie będzie święta.
I, by nie zakończyć zbyt pompatycznie dzisiejszego spotkania ............humor zeszytów szkolnych:...............
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz