niedziela, 11 stycznia 2015

A w szkole w latach powojennych było biednie .Wszystkie dziewczynki obowiązkowo w granatowych fartuszkach uszytych z podszewki i obowiązkowo  z białym kołnierzykiem w kształcie "bebi" tak ,tak musiał być w kształcie"  bebi" i być uszyty z rypsu,to taka tkanina w bardzo drobniutkie paseczki.Takich kołnierzyków  były co najmniej dwa ,bo odpruwało się brudny ,prało,prasowało a z rypsem to było to nie małą sztuką.Nauczycielki sprawdzały czy kołnierzyk czysty a higienistka czy czyste ręce i obcięte paznokcie Człowiek był na cenzurowanym i takiemu  "pilnowanemu" nawet nie przyszło do głowy być niegrzecznym i lekceważyć nauczyciela,co teraz niestety ma miejsce.To może należałoby zacząć od fartuszków?O tym by w tamtych czasach bez niego przyjść do szkoły nie było mowy,bez względu na to czy to pierwsza czy ostatnia klasa,.................ta ostatnia to oczywiście maturalna.W szkole podłoga była pastowana pyłochłonem i w związku z tym był obowiązek przynoszenia ze sobą kapci.Kapcie nosiło się w worku W szkole podawana był na dużej przerwie herbata.Dla mnie to coś okropnego i do tego jeszcze  to okropieństwo było słodkie.............ale nie było możliwości się" wymignąć" od herbaty  ,bo PANI sprawdzała "a gdzie twoja herbata"? Idąc do szkoły poza tornistrem [nie wolno było w szkole podstawowej nosić teczek] miało się do niego przypięty  garnuszek,z uchem,który kiedyś był polewany a już w trzeciej klasie poobijany, i worek na kapcie i mając świadomość jak się wygląda,nie miało się odwagi "podskoczyć" .A jeszcze ubranie zewnętrzne.Ja np miałam połaszcz przerobiony z przed wojennego płaszcza mojej mamy.Materiał był przełożony na lewa stronę bo po prawej był "wyburzały"..........tak się mówiło na wyblakły.A cały zabieg przekładania nazywał się przenicowaniem.I takich "przenicowanych" było dużo w szkole.Buntowałam się bo płaszcz  był ciężki,na co zawsze słyszałam "nie narzekaj to oryginalny boston ".........tak się nazywał ten ciężki wełniany towar.Nazwy tamte już nie aktualne tak jak nazwa krepsatę.To też ciężki  ale  jedwabny materiał  na letnie sukienki ,dwustronny .Po  jednej stronie błyszczący,po drugiej matowy.Moja mama miała z niego narzutkę na sukienkę,która była w granatowe kropeczki ,a narzutka  gładka granatowa ,matowa a  wyłogi jej błyszczące.No tak ............ miało być o  szkole.............ale to już jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz